Jerzy Kowalski napisał:
farti napisał:
Jerzy Kowalski napisał:
n.b. składki wpłacamy na te zarybienia - one są właśnie tymi "nakładami", a nie "za łowienie" ... "za łowienie" wpłacają opłaty za zezwolenia ci, którzy nie wnoszą składek, zwani "niezrzeszonymi" i są one wielokrotnie większe .
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
Brawo.
Zastanawiałem się kto wreszcie im to napisze. Gdybym ja to zrobił ,
pewnie nawet by nie zauważył nikt z tych od tej,,śmiesznej'' matematyki za kg odłowu. Nie dociera do nich że ten mechanizm działa inaczej. Choć pewnie będą tkwić przy swoim , taka mentalność.
Jak komuś nie pasuje może z organizacji wystąpić. Może jako członek wystąpić o podniesienie tych składek na kwotę jaką uzna za właściwą. Może wystąpić z wnioskiem aby Związek zaczął pobierać opłatę za kg już złowionej ryby , może uznają to za właściwą formę . A pomysłodawcę ustanowią dożywotnio prezesem za geniusz .
Ale nie ma prawa nikogo obrażać dlatego że postępuje zgodnie z zasadami.
W Związku do którego należy (bądź nie) ale przestrzega zasad które obowiązują i wnosi należne opłaty.
Szanowny farti,
Przepraszam, ale jakim "im"?
Szanowny Jerzy Kowalski .
Wychodzę ze staropolskiego założenia ,,mądrej głowie dość dwie słowie''.
Wytłuściłem w mojej wypowiedzi którym ,,im'' była ta wypowiedź potrzebna/przydatna.
Napisałem zdecydowanie wszystkim.
Zrozumiałym jest że mogło być napisane
dla wszystkich , jako że forum jest publiczna. Ale nie
do wszystkich. Pisanie
do tych którzy o tym doskonale wiedzą nie byłoby logiczne. Dlatego napisałem ,,im'' , czyli tym
do których jest to kierowane , aby zrozumieli mechanizm działania opłat . I nie katowali nas co kilka postów jakimś potokiem wyliczeń które nie mają nic wspólnego z systemem organizacyjnym naszego Związku.
Natomiast na pewno nie zgadzam się z podejściem polegającym na nadużywaniu uprawnień. Tego rodzaju nastawienie dostrzegam, niestety, w bardzo wielu wypowiedziach, uznaję, że szczerych, oddających nastawienie wypowiadających je.
Tutaj może nawet się zgadzam , ale dla odmiany ja jakoś nie ogarniam o co chodzi.
Problem w tym, że wolność i swobodę postrzega się często jako brak jakichkolwiek ograniczeń. Jedyne, które są akceptowane, uznawane są te, odpowiadające "wolnemu wyborowi", kierowanego zachciankami, roszczeniami, egocentrycznym poczuciem tego, że "należy się" ... Jedni wpływają na ustalanie takich nieracjonalnych regulacji, a inni siedzą cicho i skwapliwie je wykorzystują, nadużywają je, za jedyne uzasadnienie mając "zgodność z przepisami i wnoszenie opłat". Naginany do granic, pozorny legalizm, zastępuje przyzwoitość i zdrowy rozsądek. Jakby ktoś upierał się, ze skoro nikt mu nie zabrania odpiłować gałąź, na której siedzi nie tylko on, ale i wielu innych, to tę gałąź odpiłuje, bo "ma prawo" ...
Tu tez nawet się zgodzę, choć podejrzewam że trochę inaczej patrzymy na ten tekst. Ale gdybym ja to napisał też by się zgadzało.
Na budynku Sądu Najwyższego w Warszawie umieszczonych zostało osiemdziesiąt sześć paremii, będących skrótowym opisem wielu zasad prawa, obowiązującymi do dziś, choć wywodzą się z czasów rzymskich, kiedy to powstały fundamenty europejskiego porządku prawwnego. Jedna z tych sentencji mówi: Non omne, quod licet, honestum est — nie wszystko, co jest dozwolone,jest uczciwe.Jeśli nawet wszystko jest dozwolone, co prawnie nie zostało zabronione, to nie wszystko, co dozwolone,jest uczciwe i godziwe.
I tu się nawet bardzo zgodzę .Weście sobie do serca te słowa. Wiele zachować wędkarzy jest nieuczciwe i zachowują się niegodziwie to fakt. Kierując się w swym wędkarskim postępowaniu najniższymi pobudkami i żądzami . Zamiast szacunkiem wobec żywych istot.
To podstawowa zasada, która z jednej strony reguluje to, co nazywa się nadużywaniem prawa, wykorzystywaniem systemu. Z drugiej zaś strony w sposób kapitalny zostawia przestrzeń dla moralności. Bo moralnośc jest wyrazem woli, a nie przymusu. Bo cóż warta byłaby moralność wymuszona przepisami i przymusem? Prawo określa pewne minimalne warunki, wręcz zakłada istnienie pewnego zakresu nieprzyzwoitości, ale jednocześnie stwarza warunki do przywoitych zachowań podejmowanych z wyboru.
Ja jednak tą moralność bym troche przepisami wymusił jak się nie da inaczej. Nie abym od razu zakał niemoralnego podejścia do wędkarstwa , ale można by trochę to uregulować. Tylko jakie wędkarstwo ma być tym moralnym a jakie nie ? Czy w ogóle wędkarstwo można rozpatrywać pod kontem moralnym?
Dlatego też, jeśli nawet ktoś spełnia wymagania legalne, nawet bardzo wąsko i egoistycznie interpretowane, to nie może dziwić się dezaprobacie dla takiego nadużywania praw. Taka dezaprobata nie jest żadną formą obrażania. Odnosi się tylko do tego, co, mimo, że nie zakazane, jest jednak nieprzyzwoite, nieuczciwe i niegodziwe, jako wykorzystywanie niegodziwych regulacji i warunków korzystania z nich.
Tylko zależy kto jak rozumie kiedy jest dezaprobata a kiedy obrażanie. Ja jako człek myślący nie mam z tym problemu . Ale trudno mi nie reagować na obrażanie przez innych. Tych właśnie którzy należą do jednej ze stron regulacji. Skrajności która nie zakazana ,ale w mniemaniu wielu niegodziwa.
Jak sam pan widzi mamy podobny punkt widzenia. Bo,hmm , do głowy mi nie przychodzi aby pan widział tylko jedną skrajność .
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski[/quote]
Również serdecznie pozdrawiam