farti napisał:
Tylko jakie wędkarstwo ma być tym moralnym a jakie nie ? Czy w ogóle wędkarstwo można rozpatrywać pod kontem moralnym?
Szanowny farti,
Pytanie o kwestie moralne dotyczące wędkarstwa jest zasadnicze i wcale nie "akademickie", jak by się niektórym wydawało. Ale to z kolei obszar bardzo wielu nieporozumień.
Zdecydowanie nie dotyczy to dość powszechnie postrzeganego zakresu zastępczych "relacji" miedzy człowiekiem a rybą, bo ryba nie ma żadnej zdolności moralnej. Rozważania etyczne, dotyczące kwestii moralnych, przyzwoitości, godziwości,o któych pisałem wczesniej, moga dotyczyć tylko relacji między ludźmi. Poszanowania innych, nienaduzywania własnych praw kosztem praw i zasług innych, bo na przykład "zasady i opłaty pozwalają".
Napisał Pan o "widzeniu jednej skrajności". Tak na prawdę to cały ten rejwach wokół niezabierania czy zabierania ryb, bo o tym chyba Pan myśli, jest w bardzo dużym zakresie sztuczny i prowadzący donikąd. Bardzo powierzchowny, a w istocie wynikający z jednego źrodła. Jeśli o jakiejś "skrajności" mowa, to zdecydowanie jestem radykalnie po przeciwnej stronie w stosunku i do jednych i do drugich.
Cała ta dyskusja przypomina mi znaną anegdotę o Niemcach i partyzantach, walczących o lesniczówkę. "Ważny obiekt strategiczny" przechodził z rąk do rąk, aż wreszcie wrócił leśnicy i przegonił zarówno Niemców jak i partyzantów z leśniczówki.
Problem w tym, że zarówno ci, którzy zagorzale bronią "uprawnień", wynikających z chorych regulacji (i ci sami te regulacje krytykują zawzięcie), jak i ci, którzy chcą ograniczac zabieranie ryb, stoją ramię w ramie, broniąc "zdobyczy socjalizmu" w wędkarstwie. Z żadnej strony nie widać zmiany nastawienia do sposobu korzystania z łowisk, dostosowanej do sytuacji. Podstwowych kwestii, w postaci nieograniczonego dostępu do łowisk, na podstawie niewygórowanych wpłat, przez cały rok, z minimalnymi okresami ochronnymi itp., wszyscy pospołu bronią "jak niepodległości". Tymczasem bez ograniczenia łowienia, bez dostosowania presji eksploatacyjnej do warunków środowiska, nic się nie zmieni. W tym jednolitym froncie ten, który jeszcze do tego broni "jak niepodległości" uprawnień do praktycznie nieograniczonego eksploatowania zasobów, do pozostawienia w rękach i głowach zachłannych wędkarzy decyzji o poziomie tej eksploatacji sa bardziej "konserwatywni" niż ci drudzy, bardziej gotowi na przyjęcie samoograniczeń wynikających z racjonalnych przesłanek.
Dlatego też w jakimś zakresie pomysł z "zerowym" limitem jest bliższy jakiegoś rodzaju wyjścia z tego zaklętego kręgu, z chocholego tańca, bo ... zmniejsza liczbę łowiących ... To główny efekt wprowadzanych tu i ówdzie regulacji zakazującyhc zabierania ryb ... Nie samo niezabieranie ryb ma wpływ, ale zmniejszenie liczby "wysiłków połowowych" ma znaczenie ... bo w sytuacji wprowadzenia takich regulacji bardzo wielu wędkarzy rezygnuje z łowienia zupełnie, jeśli nie może zjeść ryb ... Z poziomu indywidualnego odczucia nie sposób ocenić jaki poziom indywidualnej eksploatacji, zwielokrotniony przez liczbę dokonujących jej, ma znaczenie dla wystąpienia zjawiska "przełowienia" ... Im większa liczba "próbujących" tym mniejsza wielkośc indywidualnej "próbki" prowadzi do zsumowanego, dewastującego efektu ... Im mniej łowiących tym więcej ryb ...
W sytuacji ograniczonych, skromnych zasobów, zrozumienie takich zależności jest podstawowe dla skuteczności gospodarowania ...
Jeszcze inną kwestią jest poszanowanie wysiłków tych, którzy bezpośrednio gospodarowaniem we wspólnym przedsięwzięciu się zajmują ... nawet jeśli nie znajdują wsparcia wśród ustanawiających regulacje, to mają prawo oczekiwać takiego wsparcia od kolegów ... i godziwym jest takiego wsparcia im udzielac, a niegodziwym - nadużywać swoich uprawnień, wbrew ich prośbom i sugestiom ...
I w tym wszystkim jest właśnie kwestia tej "moralności w wędkarstwie", czy też "wędkarstwa moralnego" ... w postaci takiego uprawiania go, żeby zważać na efekty, mające znaczenie dla innych, wpływające na warunki uprawiania tegoż wędkarstwa przez innych ... W tym zakresie nie różni się od każdego innego obszaru relacji między ludźmi ...
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski