Mój znajomy, który jest komendantem straży rybackiej opowiadał mi pewną historię jaka miała miejsce parę lat temu w jego kole PZW. Koło zebrało pewną kwotę pieniędzy na ZARYBIENIA swoich wód powiedzmy 100. Wystosowali pismo do swego Z.O. z planem zarybienia (nie pamiętam dokładnie jak to się nazywa, więc nazwałem to ogólnie plan). Zostali wezwani do okręgu na rozmowę, bo jak się okazało ilość ryb, którą chcieli zarybić swoje stawy, była zbyt duża w stosunku do "pojemności" łowiska. Na nic zdało się tłumaczenie, że zarybiać mogą w 5 etapach, a nawet co miesiąc. Na nic zdały się tłumaczenia, że jak wpuszczą tylko niewielki procent z planowanej ilości ryb, to po dwóch (góra trzech) tygodniach "dziadki" wyłapią wszystko i w wodzie zostaną tylko chaszcze. Pani powiedziała, że w ciągu roku wolno im wpuścić przykładowo ryby za 25, a nie za 100 jak chcieli i na to pieniądze mieli. Zatem padło pytanie to co mamy zrobić z tymi pieniędzmi, które są przeznaczone na zarybienie, na to Pani mądra głowa odpowiedziała im, aby kupili sobie skuter, komputer (ogólnie budowali majątek PZW) odzież i sprzęt dla strażników, itp. ... I ludzie mają problem, bo mogliby być mięsiarzami, bo stać ich na to, ale ktoś im nie pozwala, nakazując przeznaczyć pieniądze na cel niezgodny z ich przeznaczeniem. Wojna była niemała.
Ja rozumiem, że staw to nie jest dzika rzeka, a karpie, płocie, leszcze, okonie, szczupaki i sandacze to nie są pstrągi i lipienie, ale na BOGA lepiej mieć łowisko z rybami, niż nie mieć łowiska z dzikimi rybami. Warto dodać, że ów staw wcale nie był wodą zamkniętą, licencyjną, to jest normalna otwarta woda okręgowa. Przecież te wpuszczone ryby wcześniej czy później "zdziczeją" jeśli tylko będą miały możliwość przeżyć, poza tym zawsze można robić inkubatory o których skuteczności i przydatności chyba przekonywać nie trzeba.
Są zatem możliwości. Brak podstawy do porównań ze skandynawskimi, czy irlandzkimi rzekami ... Jeśli całe życie będziemy się tłumaczyć tym, że sąsiad to ma lepiej bo ma krowę, a my nie. To nigdy lepiej mieć nie będziemy. Musimy się starać, abyśmy również taką, czy podobną krowę mogli mieć, bo niewątpliwie na co najmniej taką krowę nas stać, jeśli nie na całe stado. Jasne, że ekonomia jest brutalna i pokazuje na jakie wędkowanie nas stać, ale nie wiem czy jest to uzasadnienie ku temu, aby stwierdzić jednoznacznie, że inaczej nie będzie i poddać się z powodu dziedzictwa narodowego.
Jeśli zależy wędkarzom na dzikich łowiskach ... to widocznie trzeba takowe tworzyć. Rzeczywistość zweryfikuje ich potrzebę. Ale to nie powinny być łowiska według mnie utrzymywane ze wspólnych składek PZW - patrz np. OS na Dunajcu. Taki twór powinien być niezależnym podmiotem gospodarczym (np. stowarzyszeniem) utrzymującym się SAMODZIELNIE z własnym budżetem, własnymi władzami itp. Jeśli taki odcinek jest zarybiany to z własnych wypracowanych pieniędzy, a nie związkowych składek, jak to dziś działa w wielu przypadkach. Mało tego, taka organizacja (wydaje mi się) powinna przejmując dany akwen zapłacić do PZW, ekwiwalent za przejęte razem z wodą ryby, bo ktoś je przecież kiedyś wpuścił. Dla przykładu ... przecież zanim powstał OS Dunejec to ten odcinek rzeki (nie wiem czy cały) był "dorybiany" przez Klub Głowatka, któremu PZW Nowy Sącz pokazało środkowy palec w ramach podziękowania za zarybienie OS'u. Wracając do organizacji, powinna ona również dzierżawić akwen, ponosić wszelkie koszty związane z jego funkcjonowaniem, choćby polisę ubezpieczeniową, która od niedawna jest wymagana, zwalczać kłusowników, zarybiać, aby występujące w nich ryby również miały czym się żywić.
Jestem całym sercem za.
Według mnie PZW nie może być organizacją, która mogłaby troszczyć się o zachowanie dzikiego charakteru naszych rzek, bo zwyczajnie nie mają pojęcia jak to robić (i wcale ich to nie interesuje), co swoim wieloletnim istnieniem dobitnie udowodnili chyba wszystkim wędkarzom.
Parafrazując słynną stadionową piosenkę PZW, PZW, je... je... PZW
Wiem, że kalam własne gniazdo, ale niestety jak chcę wędkować to jestem niemal zmuszony należeć do tej organizacji - nie jestem masochistą.