venom masz rację, rzecz w tym, że prawda leży po środku, a popadanie w jedną z tych dwóch skrajności nie jest zdrowe co można zaobserwować w "dyskusjach" prowadzonych tutaj, jak już dochodzi do osobistych podjazdów to coś jest nie halo...
równowaga wygląda tak: zabieram = dbam, wypuszczam = dbam,
pisząc "Dbam" mam na myśli wkład osobisty w rybostan, gospodarkę łowiska itd. mając wspólny cel można dojść do porozumienia, a to czy ktoś nie zabiera bo nie lubi jeść ryb lub zabiera bo je bardzo lubi i w tym celu opłaca składki nie ma kompletnie znaczenia, to są indywidualne powody
których nie można, pff nie ma się nawet prawa nikomu narzucać...
w Polsce jest spora różnica statusu społecznego i on też decyduje o tym czy ktoś rybkę zabiera do domu czy też nie - wywnioskowałem to z obserwacji i za granicą i u nas, za granicą ktoś woli sobie rybę kupić bo ma na to pieniądze i od czasu do czasu weźmie złapaną (to już czysty spontan), a w Polsce jest odwrotnie i nie uważam żeby ktoś miał do kogoś żale bo bierze rybę do domu, ma dane takie prawo a jak komuś się to nie podoba to niech przejmie wysoki stołek w PZW i się tym zajmie... bo robienie osobistych podjazdów jest totalnym chamstwem i kretyństwem
równie dobrze można się sadzić do rybaków i zabronić im połowów w celach sprzedaży, czy ryby przez nich są traktowane bardziej humanitarnie niż przez wędkarzy którzy zabierają/wypuszczają ryby? nie używają haków, ale czy ryba wplatana w sieć nie jest sadystycznie męczona i nie ginie w męczarni?
naprawdę należy się nad tym zastanowić i nie robić dziury w całym tylko po to by się powykłócać i udowadniać jakieś swoje racje...
to tak samo jak każdy krytykuje nasz Rząd i brak porozumienia u nich a jest jednocześnie hipokrytą i robi to samo w mniejszej skali...
Trudno jak mnie ktoś zaraz poszczuje, takie moje zdanie, nikogo nie zmuszam do zmiany swojego przedstawiłem jedynie to co o tym myślę
Pozdrawiam