To, że propagujemy morskie wędkarstwo trociowe, również na łamach "Fors" , zmusza moich kolegów jak i mnie, do dzielenia się informacjami, nabytą wiedzą praktyczną, okupioną setkami godzin spędzonych po jaja w zimnej, często lodowatej wodzie Bałtyku.
Zastanawiam się tylko- w imię czego?
Piszemy po to, aby pochwalić się złowionymi rybami? Tak, to też jest jakiś powód, jednak w tym celu nie wypisywalibyśmy tych wszystkich "bzdetów" o warunkach pogodowych, o przynętach i sposobie ich prowadzenia. Nie wstawialibyśmy zdjęć, które pokazują nie tylko ryby, ale i piękno naszego wybrzeża. Moglibyśmy napisać np. tak:
Środkowe wybrzeże, Tramp 24g, troć 2,60kg.
Co wtedy Wy skorzystalibyście z tego, oprócz informacji gdzie są ryby? Nic. I właśnie chodzi mi o to, że tak naprawdę tylko ta informacja Was interesuje. Po jaką cholerę więc, staramy się propagować kulturę wędkarską, zachowania proekologiczne, skoro i tak większości, chodzi tylko o "mięcho". Po co dbać o plażę, skoro w weekend banda baranów, która naczytała się Fors, bez zarejestrowania się na nim wcześniej, niczym stonka, zwali się w miejsca, które my naiwni opisaliśmy jako dobre, trociowe miejscówy, często po to, aby poszerzyć grono morskich zapaleńców, nawiązać nowe znajomości a czasem przyjaźnie. Nie! Takich znajomości nikt z nas nie potrzebuje.
Chodziliśmy dzisiaj z Tomkiem HiTowerem po plaży w Orłowie i zbieraliśmy po jakiś burakach- opakowania po błystkach, metry pociętej żyłki i placionek. Czy to jest tak ciężkie, że nie można tego wyrzucić do śmietnika, po drodze? Czy po to, ukazujemy piękno morskiego wędkarstwa, aby jakiś "dziad"(używając określenia zaczerpniętego od M.Szymańskiego), któremu w głowie tylko różowe mięso, swoim postępowaniem doprowadził do tego, aby zamknięto dla nas takie przyjemne łowisko, jakim jest okolica orłowskiego klifu?
Tak, tak! Są takie plany, a wy buraki w tym pomagacie.
Wiecie, jak "pięknie" wygląda plaża wyścielona takimi ozdobami?
Turyści chodzą i mówią głośno, że to po wędkarzach zostaje. Z takimi "wędkarzami" nie mamy zamiaru się utożsamiać. Żyłkę i plecionki zwinąłem do śmieci, zanim zrobiłem zdjęcia. Trzeba być bezmózgiem, żeby zostawiać kłęby linki na brzegu. Nie chodzi mi o zwierzęta, ale o to, że na kamienistym podłożu, taka linka zaplątana o czyjeś nogi( wędkarza, turysty itp.), może doprowadzić do tragedii.
Chcecie jeszcze korzystać z tego miejsca?
To zacznijcie myśleć.
Z pozdrowieniami dla wędkarzy, którzy nie muszą wstydzić się za siebie.
Wojtek
Ps. Uważam, że niektóre działy nie powinny być dostępne, bez wcześniejszej rejestracji.