Kolego
Radosław.
Nie wyobrażam sobie, abym ja i wszyscy pozostali wędkujący jechał ok. 2 godzin samochodem na ryby i nie miał wykupionej licencji. Jakie tu może być niedopatrzenie. Każdy myśli ( chociaż jak znamy życie, nie każdy w jednakowym stopniu). Na połów ryb, myślistwo, traperstwo, itp trzeba mieć wykupiona licencję i już. Nie słyszałem, aby ktokolwiek podejmował się w/w czynności bez stosownej opłaty. Z resztą opłata roczna wynosi równowartość kilkudziesięciu minut pracy i jaki byłby w tym sens.
I wracając do traktowania wędkarzy przez urzędy.
Wczoraj znowu otrzymałem emailem wiadomość, tym razem od Sekretarza ( po naszemu szefa,naczelnika, dyrektora w każdym bądź razie najważniejszego człowieka) Departamentu Zasobów Naturalnych stanu Wisconsin, który mi pięknie podziękował za wykupienie w zeszłym roku licencji na połów ryb oraz wyraził nadzieję na dalszą współpracę ( cały tekst poniżej).
As we start getting ready for this year’s hunting and fishing seasons, I want to thank you – and every individual like you who purchased hunting, trapping and fishing licenses in 2017. By doing so, you’ve made a significant investment in Wisconsin’s conservation future.
The funds from your license purchases go right back into managing and protecting our fish and wildlife resources.
As a long-time Wisconsin hunter and angler, I value and share your commitment to supporting these outdoor traditions making this state great. As secretary of the Wisconsin Department of Natural Resources, I can assure you staff are working for you to protect and to sustain the unbelievable Wisconsin natural resources we all cherish.
If you haven’t picked up a rod in a while, or you’ve spent more time looking for toms than bucks, I urge you to Go Wild this year. Get your licenses and get out there in the woods, on the water or in a blind and take advantage of all the outdoor experiences Wisconsin has to offer.
Thank you for your support and I hope to see you on the ice yet this winter; calling turkeys this spring; fishing the rivers/lakes in summer; and, reuniting with friends and family in your deer camps this fall. I look forward to hearing your stories and your thoughts.
I thank you for your commitment to conservation in Wisconsin and look forward to our partnership during the 2018-19 seasons.
Dan Meyer
Secretary WDNR
I jak taki szary człowiek jak ja ma być nie usatysfakcjonowany, gdy może połapać piękne rybki i jeszcze mu za to podziękują.
Dosyć tych ogólnych spraw, bo pewnie czekacie na sprawozdanie z połowów.
Prosze bardzo.
Niestety stan wody w rzece cały czas sie obniża i steelheady wycofały się prawdopodobnie spowrotem do jeziora. Wyniki wędkarskie w ostatnich dniach były mizerne. Ponadto w Lincoln Park na punkcie odłowu zagrodzono rzekę i skierowano nurt w pułapkę, i pstrągi nie wchodzą w górę rzeki. Trzeba czekać na deszcz, a wtedy znowu sie zacznie.
Niezrażony tymi złymi wieściami, o świcie jestem jednak nad górnym odcinkiem Root River.
Pierwsze trzy miejsca bez brania. Sytuację może uratować tylko „ mój” dołek. I tym razem nie zawiódł mnie. Na pomarańczowo-seledynową pijawkę lub jak fachowcy wolą wooly buggera branie. Srebrny steelhead chodzi wzdłuż dołka w lewo i w prawo. Raz szybciej, to znowu wolniej wysnuwa mi linkę, którą ja natomiast za chwilę zwijam. Nie pójdzie w dół, bo prąd słaby i tylko w dołku może pohasać. Po kilku minutach wyjmuję samiczkę. Nie wielka jak ta w konkursie, bo tylko 73 cm, lecz na tym bezrybiu to jak królowa.
Lśni jak stal Kruppa z nutą fioletu.
Łowiący koło mnie najbardziej chyba znany polski wędkarz w Ameryce ( wspominałem kiedyś o nim) Grzegorz Wilczyński robi mi kilka zdjęć. Po kilku minutach tym razem na pomarańczowe jajko następne branie. Druga samiczka zawitała do mojego podbieraka. Tym razem mniejsza, bo 63 cm, ale kolorowa jak z obrazka.
Po złowieniu tej parki pstrągów postanawiam zostawić muchę i pojechałem na spinning, na przyujściowy odcinek rzeki. I to był błąd, bo tam nic nie brało. Tylko zmarzłem.
Myśle, że czas rozstrzygnąć mój mini konkurs.
Jak się dowiedziałem niektórzy koledzy dokonali stosownych pomiarów moich dłoni, palców, porównali do innych moich ryb, ułożyli matematyczne równania, aby wskazać prawidłowa długość ryby.
Jak sami czytaliście rozstrzał wymiaru był od 82 cm ( kolega
chudy2 ) do 112 cm ( kolega
humba).
Moja ryba miała 94 cm i taką długość podał kolega
giaur27 i kolega
rav_id ( już drugi raz wygrał mój konkurs ). Gratuluję, nagrody podeślę jak przyjadę na wakacje do kraju. Kolegę
giaur27 proszę o podanie adresu na priv, adres drugiego zwycięzcy mam. Już poza konkursem poproszę kolegę
chudy2 także o adres, a otrzyma on nagrodę pocieszenia za podanie najmniejszego wymiaru oraz kolegę
humba, który otrzyma nagrodę za największy nietrafiony wymiar.