Już chyba koledzy trochę odpoczęli od moich sprawozdań. Ale może na początek troszkę inne klimaty.
Nie mogłem przez te dwa tygodnie cieszyć się możliwością wędkowania, bo byłem na rodzinnym wypoczynku w „tutejszych tropikach”, czyli na Florydzie. Przy okazji udało mi się zrobić kilka zdjęć związanych z około wodną przyrodą.
Na początek tutejszy kormoran. Może gabarytowo troszkę mniejszy od polskiego, ale w wodzie pływa też jak ryba.
Następnie para kaczek. Nie wiem co to za gatunek, ale były ładne.
W tych wodach pospolite są żółwie, takie nawet 80 cm średnicy. Praktycznie można spotkać je w każdej sadzawce.
Na tutejsze ryby polują oczywiście czaple.
Prawie nad każdym zbiornikiem wodnym są tabliczki ostrzegające przed niebezpiecznym tutejszym gadem
i oczywiście sam „bohater” tych zbiorników.
I może jakaś kobieta czyta Forsa, to piękny tropikalny kwiatek, który przykuł moją uwagę.
A swoją drogą ograniczenie jakościowe ( rozdzielczość) zdjęć na forum powoduje, że nie zawsze udaje się pokazać kolegom piękno złowionych ryb i otaczającej przyrody. Może Admin nad tym jeszcze popracuje.
Teraz już wracam do chłodnych klimatów, czyli dzisiejszy połów w nad Root River.
Pierwsze miejsce jakie odwiedzam nad rzeką jest „ gęste” od pstrągów. Ryby są, ale nie są chętne do brania. Wyjmuję w godzinkę 4 steelheady, ale niestety 3 podczepione. Tylko jeden 74 cm samczyk miał prawidłowo muchę w pysku, ale już „przebarwiony”, jak my tu mówimy brudny.
Nie lubię takiego łapania i jadę kilka kilometrów do góry.
Na pierwszym górnym stanowisku wyjmuję 67 cm samczyka.
Ten jeszcze ma swoją kolorową barwę.
Schodzę na „ swój dołek” i tam łowię już do końca dnia. Miejsce jest szczęśliwe, bo na początek mam 63 cm srebrno-matową samiczkę.
Potem 61 cm samczyk sfotografowany jak dawał nura po zwróceniu mu wolności.
Następnie 65 cm samiczka sfotografowana na kamieniu.
Potem kolejna piękna fioletowo- srebrna przedstawicielka płci pięknej.
Ostatnia samiczka uchwycona w czasie końcówki holu miała 66 cm ( nigdy bym po tym zdjęciu tego nie powiedział).
Można podsumować, że dzień jak co dzień nad moimi rzekami. Wyjąłem 7 pstrągów. Były oczywiście pasjonujące wyskoki i młynki podczas holi, ale to już opisywałem wielokrotnie. Ale koledzy muszę to napisać. Widziałem samicę steelheada, która miała z metr. To tego była gruba jak prosiak. Pewny rekord. Podpłynęła do mnie dosłownie na 2 metry i z minutę była w zasięgu moich przynęt. Woda płytka i w miarę przezroczysta, więc miałem ją jak na widelcu. Rzucałem muchy pod nos, ale miała je głęboko w du..... W końcu spłynęła i do dołka i więcej się nie pojawiła.
Czekam na porządny deszcz, aby woda w rzece się podniosła i wtedy nowe steelheady wpłyną ku uciesze rzeszy wędkarzy.