Długo nie było wiadomości ze stanu Wisconsin, ale zaczynam nadrabiać zaległości.
Zima minęła, chociaż jeszcze resztki śniegu leżą na polach. Woda pośniegowa w większości zeszła i można zaczynać wiosenny sezon steelheadowy. Trochę późno w tym roku, bo prawie o 2 tygodnie, ale przyrody nie da się oszukać, a ryby muszą zacząć wstępować do rzek, aby przedłużyć gatunek.
Dzisiaj była potrójna okazja rozpoczęcia sezonu.
Pierwszy dzień wiosny, podobno dzisiaj był Dzień Wędkarza ( koledzy z kraju przysyłali mi życzenia, więc chyba jest taki dzień) i wczoraj wykupiłem pozwolenie na połów w 2019 roku ( chociaż na starym można łowić do końca marca).
Nad Root River nie pojechałem, bo tam jeszcze woda opada, ale Oak Creek jest idealne na połów.
Zaczynam z rana i pierwsze półtorej godziny bez brania. Ryby są, bo inni łowią lub chociaż holują. Fakt, że łowią na spławik, ale to nie ma większego znaczenia.
W końcu branie na pomarańczowa pijawkę. Odjazd na kilka metrów, młynek, znowu odjazd i ryba spada. O, to źle, bo może to początek serii( złej). Nie mija minuta jak kolejne branie. Piękny srebrny sttelhead uwiesił się na końcu wędki. Odjazd i spad, ale ten to raczej podczepiony. Mija kilkanaście minut i branie na imitacje ikry. Ale dziwna ta ryba. Czuć pokaźny ciężar, ale nie wali łbem i nie młynkuje. Co za diabeł się uwiesił. Po chwili widzę, że to taki z 75 cm i to tego b.gruby szczupak. Zaczepiony był przy samej krawędzi pyska, więc bez obawy o stratę muchy powalczyliśmy. Pomyślałem, że go Wam pokaże, wyjmuję aparat i bateria siadła. Odczepiam go bez sesji zdjęciowej i idę po zapasową baterię. Wracam uzbrojony w „ sprzęt” i dalej łowię.
Po ok. pól godzinki branie. Pstrąg stawia słuszny opór i nie chce się bliżej podciągnąć. Chwilowo mignął mi i wygląda na tutejszego potoka. W sumie też łososiowaty, więc może być. Kilka odjazdów, przyhamowań i zaczynam próbę podebrania. To nie pstrąg brown, ale steelhead w innym ubarwieniu. A jakie kolorowe „policzki” jak na reklamach. Tak szybko jednak nie podebrałem go, bo mi jeszcze parę razy odjechał, ale ląduję go w podbieraku. Gruba 66 cm samica. Znajomy robi zdjęcie i rozpoczęcie sezonu zaliczone.
Nie wiadomo skąd pojawia się pracownica DNR ( Tutejsza ogólnie mówiąc wydział do ochrony przyrody.Przykładowo link do wędkarstwa
dnr.wi.gov/topic/fishing/), która waży i mierzy mojego pstrąga i zapisze je w stosownej dokumentacji.
Łowię dalej, ale ryby nie były więcej łaskawe. Wracam do samochodu i widzę, że pracownica DNR rozpytuje także innych wędkarzy wracających z ryb zbierając informacje o połowach.
To tyle na początku wiosny.