Sezon w pełni, a ryby słabo nie biorą.
Ale nie uprzedzajmy faktów. U nas nie ma zakazów poruszania i wczoraj pojechałem na ryby. Root River była moim celem. Pogoda pochmurna, woda o odpowiednim poziomie, ale za to mętna jak zupa. Wędkarzy dużo i wszyscy jak jeden to nasi krajanie.
Zaczynam od „dołka”. Pierwszy rzut ryba, drugi rzut ryba, czwarty to samo. U pozostałych wędkarzy widzę to samo. O nie, nie na połów brzan tu przyjechałem. Niektóre nawet ładne, takie pod 2 kg.
Weszły do rzeki z jeziora i są dosłownie wszędzie. Trzeba znaleźć miejsce, gdzie ich trochę mniej, bo inaczej nie połapię. Podchodzę do znajomego i mówi, że miał jednego pstrąga. Oczywiście narzeka na brzany. Staję koło niego i tu już lepiej, bo tylko co 5-10 rzutów czepia się brzana. Jest szansa na pstrągi. I nie mylę się, bo mam dwa brania zakończone wygraniem ryby. Stoję dalej i nie poddaję się.
Na „żółtego cukiereczka” branie i rozpoczyna się walka. Ryba szaleje w prądzie i nie chce zbliżyć. Obyło się bez wyskoków, jedynie kilka młynków i 73 samiec jest w podbieraku.
Stoję tylko w tym miejscu, bo widzę, że w około ciągną jedną brzanę za druga. Ja to chociaż mam czasem przerwy. Mam kolejne dwa brania zakończone moją klęską. Jeden ok. 80 cm czerwony samczyk już był brany do podbieraka, ale z mojej winy wypiął się. Miejsce dobre i nie odpuszczam. Zakładam różowe jajko i mam na nie branie. Srebrna, a właściwie biała samiczka walczy i nie chce się poddać. Tym razem ja przechytrzyłem rybę i jest. 71 cm żywego srebra.
W pewnym momencie znajomy przechodzi obok mnie i do niesionego z boku podbieraka wskakuje mu z wody brzana. Już nawet nie trzeba łowić, ryby same wskakują do siatki. Miałem jeszcze jedną rybę, ale poszła. Wynik dzisiaj znowu nie w pełni mnie zadowalają, ale co robić. Oczywiście nie dotyczy to brzan, bo myślę, że miałem ich ok.50.
I jeszcze na koniec zdjęcie kamery nad rzeką, dzięki czemu w internecie można zobaczyć co dzieje się nad wodą.