kardi napisał:
Jerzy Kowalski napisał:
Myślę, że lektura Części Pierwszej (zwłaszcza pkt. 2 i 3) wydanego przed ponad stu laty "Poradnika..." autorstwa J. Rozwadowskiego
fario.dlf.interia.pl/Poradnik.pdf w pewnym sensie ilustruje to, co napisałem wyżej.
Pozdrawiam serdecznie
Jerzy Kowalski
Cześć!
Podczas lektury fantastycznej,wybiegającej w przyszłość i przepojonej miłością do wędkarstwa rozprawy Profesora Rozwadowskiego,na stronie 68 w rozdziale poświęconym lipieniowi znajdziemy zdanie określające pstrąga... szlachcicem.Ranga tej publikacji,znaczenie dla polskiego wędkarstwa pozwala mi wierzyć,że nazywamy pstrąga,łososia i ich krewnego,jak pisze autor o lipieniu ,rybami szlachetnymi.
Czy nie od tego zdania mogło się zacząć? Chciałbym wierzyć,że tak.
pozdrawiam Paweł Bugajski
Drogi Pawle,
Lektura w samej rzeczy świetna, a wiele treści w niej zawartych - jakże wciąż aktualnych ... albo znów aktualnych ... Jak choćby ten fragment: "Wymieniam więc tylko ważniejsze z naszych wód, pomijając zupełnie niezliczoną ilość potoków, które jeszcze przed wielu laty roiły się od pstrąga i ryb w ogóle, dziś po większej części stoją pustką lub zaledwie dźwigać się zaczynają z upadku,..."
Wielokrotnie przywoływane są dziś wspomnienia znad rzek Pomorza sprzed lat ... podobnie jak pamiętasz pewnie relacje, jakie mi przytaczałeś dawno temu, wędkarzy z Poznania, którzy to wiele lat temu (dokładniej w 1981r.) wracali znad Sanu i opowiadali o rzece, w której lipieni było tyle, iż trzeba było przepędzić ich stado z pierwszej "rynny" między skałami przy brzegu, żeby w ogóle wejść do wody ...
Wprawdzie nie znalazłem w biograficznych notkach informacji o profesurze J. Rozwadowskiego, ale to w niczym Mu nie umniejsza ...
Z tego "opisu obyczajów" widać, że "szlachetność" ryb wynikała ze szlachetności tych, którzy się nimi zajmowali ... o tym w kilku kolejnych cytatach:
"Rybołostwo, jako gałąź gospodarstwa krajowego, nie powinno i nie może być inaczej traktowane, jak wszelkie gospodarstwo w ogóle. gospodarstwo rybne wymaga w swoim zakresie tak samo uprawy, hodowli, ochrony, jeżeli ma dać żniwo. Żniwo to w postaci połowu ryb powinno być stale wydatnem, jeżeli gospodarka sama chce zasłużyć na miano racyonalnej, inaczej żniwo owo stanie się rabunkiem a wątpliwy zysk jednorazowy odbić się musi szeregiem strat zawodów w przyszłości. Stosowna ochrona rybostanów stoi tu na pierwszym planie, mianowicie tam, gdzie chodzi o ryby szlachetne. Rozumny właściciel lub dzierżawca rewiru nie będzie jedynie przestrzegać skrupulatnie pory ochronnej i miar minimalnych, jak je prawo normuje, lecz pójdzie dalej w tym kierunku, nakładając na siebie i uprawnionych przez się obowiązek dobrowolnego ograniczenia
czasu połowu, ilości wyłowić się mających ryb
Poprawna gospodarka rybna na naszych wodach jest rzeczą albo nieznaną zupełnie, albo tak nową, iż kilka słów poświęcić jej muszę, choćby dla wtajemniczenia przyszłych adeptów wędkarstwa w rzeczy, będące podstawą rozwoju racyonalnej hodowli i racyonalnego rybołostwa. Z inicjatywy jedynego w kraju Towarzystwa Rybackiego, które ma siedzibę swą w Krakowie, robiło się i robi od szeregu lat wiele, by podnieść podupadłe prawie wszędzie rybostany. O robocie tej ogółnic nie wie, ludzie fachowi nie wiele. Dat statystycznych podawać tu nie mogę: ile milionów narybku wyprodukowano i rozpuszczono, ile tysięcy koron poświęcono sprawie podniesienia z upadku
rybołostwa, ile pracy i czasu poświęcono na obudzenie z apatyi tych kół, w których interesie osobistym leżało, wystąpić z inicyatywą w tym kierunku.
Gdyby zresztą wędkarstwo nie przynosiło żadnego innego pożytku nad ten, iż wywołuje ono w kołach ludzi wykształconych i wpływowych zainteresowanie się sprawami
rybactwa w ogóle, a tem samem działać musi w kierunku podźwignięcia i poprawy dotychczasowych, opłakanych stosunków rybackich w kraju, to już ten jeden wzgląd przemawiałby wymownie na jego korzyść i pozyskać mu winien licznych zwolenników w sferach ludzi, którym dobro przyszłości kraju leży na sercu."
Do kogo dziś tak by pisał?
Pozdrawiam serdecznie
Jurek Kowalski