Właśnie o to mi chodziło. Załóżmy, ze zamkniemy rzekę na 5 lat. Populacje chore wyginą, a tej zdrowej i naturalnego tarła niestety już nie ma. Ja już tez od wielu lat nie widziałem kopca tarłowego w Redzie. Po otwarciu rzeki zderzymy się z przygnębiającą rzeczywistością, że troci w Redzie nie ma. I co dalej? Znowu zarybienia i pleśniawka? Koło się zamyka.
A tak z innej beczki. Czy są jakieś badania, które udowodniłyby, że ryby z naturalnego tarła nie chorują? Wcale nie jest to takie pewne. Może chorują i te zarybieniowe i te teoretycznie dzikie (zakładając że tarło jednak się odbywa gdzieś tam na odcinku rzeki, gdzie nikt nie widzi).