michu napisał:"Na wodach powinny być dozwolone wszystkie metody połowu , na przynęty dozwolone do połowu danej grupy ryb !!! "-
masz rację, nie wczytałem się.
Przepraszam farti. Zwracam honor.
Nie mniej jednak uważam, że dla zachowania tradycji, zwyczajów, panujących na danym łowisku nie powinniśmy pewnych regół zmieniać, gdyz zazwyczaj jest tak, że każdy przywilej, prowadzi do stosowania, w póżniejszym czasie kolejnych, mniej restrykcyjnych od poprzedniego, aż w końcu dochodzimy do sytuacji, którą opisałem powyżej
Z chęcią przeczytam
W każdym razie, ja wychodzę z założenia, że w naszym narodzie panuje powszechny zwyczaj zabierania całej ręki tuż po tym jak się otrzyma palec.
Uważam, ze pozwolenie na wszystkie metody połowu z uwzględnieniem przynęt do połowu danej grupy ryb jest jak najbardziej możliwe, ale dopiero za jakiś czas jak społeczęństwo wędkarsko dojrzeje i nie chodzi mi tu bynajmniej o bezwzględne przestrzeganie zasady no kill, a raczej tylko i wyłącznie o zdrowy rozsądek.
Dla zachowania tradycji powinniśmy łowić ciągle leszczynówkami.
Wcale nie tak dawno nowością na naszych wodach był spinning , mucha czy ostatnio modny casting. Nawet w ramach samej metody muchowej nastąpiło ,,trzęsienie ziemi" po ,,wynalezieniu" dolnej nimfy. Jeszcze nie tak dawno sam Krzychu toczył na wszystkich forach batalie , udowadniając że jest to niemal kłusownicza metoda. Ale chcę zwrócić Ci uwagę na te zagadnienia trochę z innej , bardziej ludzkiej strony.
Wielu już napisało wiele o tym , co jest największą bolączką wędkarstwa . I w większości ci ludzie mieli rację , a dokładniej wiele z tych prawd trzeba ułożyć w całość jak puzzle. I koniecznie w odpowiedniej kolejności. Choć o największym problemie jaki toczy wędkarstwo niczym rak , wspomina się rzadko . A tym problemem - jesteśmy my sami !
Jesteśmy egoistami zapatrzonymi w siebie i w to ,co uważamy za jedynie słuszne.Patrzącymi jak ,,ugrać" jak najwięcej dla siebie. Dzięki czemu jesteśmy skłóceni , podzieleni , kąsający się przy każdej okazji.
I nie będzie inaczej dopóki będzie takie traktowanie się nawzajem. Zadzieranie nosa , klasyfikowanie się do ,,jelity" , a wręcz pogardzanie innymi . Tylko dlatego że łowią inną metodą choć robią to zgodnie z przepisami. A nikt nie będzie tolerował pogardzania sobą. Zwłaszcza gdy jeszcze osoba pogardzająca oczekuje od tej którą pogardza szacunku. Tworzenie podziałów , odgradzanie się ,,murami '' , nigdy nie przyniesie wspólnego języka. A to jest jedyna droga aby tak naprawdę coś zmienić.
Przepisy powinny być takie dla przykładu :
Okres ochronny od ... do ....
Wymiar ochrony ........ cm .
Limit np. 5 czy 10 szt. rocznie
Przynęty sztuczne . Uzbrojone w jeden hak bez zadziora.
I na tym koniec.
A czy ty tę przynętę przypniesz do muchówki , do spinna , czy może pod spławik . To jakie to ma znaczenie. Dopóki łowisz zgodnie z przepisami to i Twoja metoda jest jak najbardziej ,,szlachetna" .
Jedna z historii jaką opowiedział mi znajomy zaangażowany w SSR. Mogę coś przeinaczyć , ale mniej więcej to było coś takiego :
,, Nad wodą bryka za ok. 100tyś. zeta. W wodzie wędkarz mający na sobie kilka tyś. Jak się okazało pan doktor z pobliskiego miasta. I oczywiście łowiący jakże szlachetną metodą .
A w torbie 9 niewymiarowych pstrążków. Pan doktor jeszcze oburzony , że coś od niego chcą. On nie ma czasu przyjeżdżać jak inni. Więc skoro przyjeżdża 2-3x w roku, to nie powinno się wobec niego stawiać wymagań jak wobec tych co mają czas być częściej "
Ale przynajmniej łowił ,,szlachetną" metodą .....
Ale takie , czy podobne przepisy , nie będą miały sensu dopóki będzie coś takiego :
Prezes Rady Ministrów w dniu 24 listopada 2003 roku wydał rozporządzenie w sprawie wysokości mandatów karnych za wybrane rodzaje wykroczeń:
- Kto dokonuje amatorskiego połowu ryb bez posiadania wymaganych dokumentów 200 zł;
- kto dokonuje amatorskiego połowu ryb:
1) o wymiarach ochronnych 100 zł;
2) w okresie ochronnym 200 zł;
Nie wiem czy to jest ciągle obowiązujący taryfikator ,ale nowszego nie znalazłem. Ostatnio jeszcze było pisane na forach o możliwości zmianach w Ustawie i złagodzeniu kar dla kłusowników. To chore ja wiem , ale prawdziwe .
I od tego trzeba by było zacząć . Dokładniej od nacisku na urealnienie kar za te wykroczenia. Ale aby tego dokonać potrzeba odpowiedniej siły ,siła natomiast jest w ilości. I tu dochodzimy powoli do sedna sprawy . Teoretycznie możemy być potężną siłą kilkudziesięcio tysięczną spokojnie, mogącą wpłynąć na zmianę tej sytuacji.
Ba , innych też. Taka masa ludzi mogła by śmiało powstrzymać grodzenie rzek jak i ich prostowanie.
Ale trudno o wspólny język jeśli ktoś mnie chce dyskryminować i/lub gardzić mną , za co ? Tylko za metodę połowu. I nie obchodzi go że jest zgodna z przepisami. Nie obchodzi go że może ktoś kto ją stosuje jest bardziej etyczny od nie jednego który łowi na ,,szlachetną" metodę. Dziś ktoś piszę: ,, ryby szlachetne powinno się łowić tylko szlachetnymi metodami " .
A może jutro ktoś doda : ,,... i tylko przez wędkarzy o szlachetnym aryjskim wyglądzie".
Wbrew obiegowej opinii o sobie łowiących metodą ,,yelit" , wszyscy jedziemy na tym samym wózku. I snobistyczne zadzieranie nosa jest po prostu śmieszne . I na pewno nie zlikwiduje kłusownictwa. Nawet ci którym się udało zebrać i w miarę chronić swoje rzeki (chwała im za to) , toczą trochę walkę z wiatrakami. Jak znam życie , to bardziej kłusownicy pilnują ich niż na odwrót . Aby ta walka przynosiła efekty , potrzebne są zmiany w prawie. Takie zmiany które spowodują że kłusownika zaboli ! A w tej chwili na większości wód kłusowanie jest tańsze niż legalne łowienie nawet wtedy gdy zostanie raz na kilka lat złapany.
Aby ich dokonać potrzeba zacząć mówić jednym językiem . Aby zacząć mówić jednym językiem , trzeba skończyć z zadzieraniem nosa . Skończyć z dyskryminowaniem jedni drugich. Skończyć z wywlekaniem , że ktoś zjadł rybę. Że temu na spinning czy pod spławikiem to tu czy tam nie wolno.
Prosty przykład , że to droga do nikąd.
Edward Jankowski napisał:Zreszta nie tylko w zarządzie , również walne zgromadzenia są zdominowane przez spławikowców , którzy np. posuwają się często do szantażu twierdząc ,że jeśli nie będzie dozwolonego spławika na Wieprzy , to całe koło X nie wykupi opłat lub przeniesie się do okręgu Y .
I teraz przeanalizuj sytuację , co mamy ?
Totalny kwas między wędkarzami . Co daje upór w nieuznawaniu i pogardzaniu spławikowców po za nienawiścią ? Czy w/g Ciebie taka sytuacja może przynieść kiedykolwiek coś dobrego ?
A jak łowili na spławik , tak łowią dalej . Oczywiście kłusoli tępić jak w każdej innej metodzie. Ale nie uogólniać i nie wrzucać do jednego wora wszystkich. Bo w takim przypadku musieli byśmy zakazać każdej metody połowu.
Co do połowów z ,,faulem" napisał już Venom , i to wcale nie są rzadkie przypadki (miło że ktoś jeszcze w miarę podziela moje zdanie) . A i jeszcze bardziej subtelne ,,faule" są jak najbardziej stosowane . Ale bardzo trudne do udowodnienia. Tylko nie rzucające się tak w oczy jak spławik. Więc się uznaje , że ich nie ma .
Jak się nie nauczymy szanować jedni drugich za to jakimi jesteśmy, a nie jaką metodą łowimy . To nie doprowadzimy do zmiany prawa w kwestii kłusowników. Jak nie zmienimy tego prawa , nigdy nie wygramy walki z kłusownikami. Jak nie wygramy tej walki, nic nie pomogą wprowadzane kolejne zakazy. Będą tylko bardziej dzieliły społeczność wędkarską i powodowały coraz większą degrengoladę.
Ot zaklęty krąg z którego chyba tylko cudem możemy się wyrwać.
To tak w bardzo wielkim skrócie co miałem do powiedzenia . A i tak to chyba najdłuższy post jaki w życiu napisałem.