Wszystko jest piękne. Idee, szczytne cele, chęć zmian itp. Nie wierzę jednak, że pojedynczy młody, ambitny członek, który dostanie się do władz koła, może później okręgu- sam skruszy beton. Nie ma takiej opcji. Do tego potrzeba przynajmniej kilkunastu zapaleńców na każde koło. Po co? Ano po to, że w innym wypadku, każda próba reformowania związku zostanie zabita, przez dziadków od robaczka, których korzenie zasiedzenia wrosły już tak daleko w stołki, że żeby ich stamtąd ruszyć, trzeba by armii. Jest jeszcze inna możliwość, dotrzeć do ludzi postawionych najwyżej( minister środowiska, jacyś wędkujący parlamentarzyści?)i poprzez nich wpłynąć na odmłodzenie zarządów, obowiązkowe przebywanie w nich, ludzi zaangażowanych w ochronę ryb łososiowatych, rzek i przyrody ogółem.
Wymiar górny jest potrzebny, choćby po to aby ochronić najcenniejsze z możliwych sztuki reprodukcyjne, super materiał genetyczny. Podniesienie dolnego wymiaru, połączone z bezsilnością SSR i małą ilością PSR doprowadzi do wielkich nadużyć ze strony "wędkarzy" o bardzo twardych głowach. Nie oszukujmy się, ale 75% ludzi łowiących ryby łowi je po to, aby je zjeść. Obecni tu, na tym forum, wędkarze kochający przyrodę, ryby szlachetne i rozumiejący problemy z gospodarowaniem wód, są w zdecydowanej mniejszości. Tak to prawda. Obracamy się we własnym gronie, mamy te same lub podobne poglądy, a wystarczy tylko nadstawić ucha, aby dowiedzieć się co o takim postępowaniu, jakie my propagujemy, myśli przeciętny "robaczkarz"- przecież też wędkarz. Mają nas za wariatów, lecz tym akurat ja się wcale nie martwię. Bardziej boję się tego, że oni stanowią trzon polskiego wędkarstwa. Dlatego uważam, że działania pojedynczych osób, na szczeblach związkowych są z góry skazane na niepowodzenie.
marcin_reda napisał:
Myślę, że nam, którzy jesteśmy na samym końcu łańcucha pokarmowego (zwykły wędkarz) musimy rozpocząć działania na samym dole, powoli się wspinając, bo inaczej góra nas nie usłyszy...
Jest w Tobie zapał, ale uwierz, czy nie- samemu nikt nie pozwoli Ci się wspinać. Kilku takich ludzi w jednym kole- Tak, to już coś może dać. Można apelować, aby ludzie przenosili się do kół zrzeszających takich samych "wariatów". Zacznie się wypieranie skostniałych dziadów i w ten sposób, mocne koła będą miały przewagę w okręgu. Następowałaby tak jakby, reakcja łańcuchowa.
Z kłusownictwem mogłaby sobie radzić: Policja i darmozjady ze Straży Miejskiej. Zamiast pierdzieć w stołek, albo zakładać blokady za 50PLN, mogliby zajmować się interwencjami w sprawie, jakby nie patrzeć- kradzieży mienia społecznego, a za to kary są już wysokie.
Pozdrawiam