Wczoraj z kolegami na zebraniu Towarzystwa zastanawialiśmy się czy jest to zgodne z prawem i czy można zrobić cokolwiek by ten "proceder" chociażby ukrócić?
Wiadomym jest, iż dostęp do wód jest prawie nieograniczony czyli, że każdy z nas powinien mieć dostęp do korzystania z wód, chociażby poprzez spływ kajakiem z biegiem rzeki.
Jednak jak odnosi się to do firm, które świadczą usługi spływów kajakowych? Oni uzyskują zyski, jednak są one okupione stratami PZW (włodarza wody). Przecież ja jakbym przyjechał na rzekę z 400 km i od rana do wieczora liczyłbym kajaki to nad taką wodę już nigdy w weekend bym nie wrócił. A tak przecież jest latem na trociowych rzekach. Nie wspomnę już gdy na niewielkiej rzeczce przepłynie 50 kajaków jaki jest sens łowienia przez dalszą część dnia.
Weekendowe łowienie powoli staje się bez sensu, a traci na tym PZW, które zresztą nic nie próbuje z tym zrobić. Przecież kajakarze korzystają z wody tak samo jak my, zostawiając przy tym trochę większą ilość śmieci.
A jeśli nie można nic z tym zrobić to niech PZW zmniejszy opłaty i dopuści połów tylko od poniedziałku do piątku, skoro i tak w weekend nie on (często) najmniejszego sensu:)
A może nie ma przepisów, które by mogły coś z tym zrobić?
Oto zestaw przepisów:
wkw.wloclawek.pttk.pl/wiepra.html