Problem bezpieczeństwa nad wodą to nie tylko psy, w kwietniu nad płytnicą zażyło mi się zaskoczyć lochę z warchlakami na szczęście tylko trochę pofukała, postraszyła, obyło się bez uciekania na drzewo. Gorzej było we wrześniu na Gwdzie w Lędyczku kiedy na moich oczach prawie utopił się wędkarz ledwo udało mi się go wyciągnąć na brzeg, był ledwo żywy,zadzwoniłem na pogotowie i zabrali go do szpitala, po tamtym zdarzeniu wyposażyłem się w kamizelkę ratunkową bo z wodą nie ma żartów. Najlepiej jeździć z kimś, zawsze raźniej i bezpieczniej.