Forell napisał:Rzeki ,ktore masz na mysli,należą do jednych z najbardziej zadeptanych w tej części Polski!
Forell,
wiem - koń by się uśmiał, ale zaszło małe nieporozumienie. I niech ta babcia z twojego avatarka już tak ze mnie nie rechocze;) Gadamy tutaj o dorzeczu Gwdy, ale miałem na myśli inne tajniaki.
Mysha napisał:Drugie moje łowisko to wody PZW Białystok. Oprócz ludzi z klubu pstragowego, trafiło im się też to, że zarówno dyrektor jak i ichtiolog są pstrągarzami. Wód jest niewiele(choć doszła Czarna Hańcza ) i mają "specyficzną" łakową urodę, ale są zarybiane i pilnowane. PZW daje kasę, ale też potrafi ją zdobyć ze środków unijnych (np.modernizacja wylęgarni), ludzie z klubu pomogają przy zarybieniach i pilnowaniu tarła. W tamtym roku wymiar był 35 cm, limit 1 sztuka. Efekt jest podobny jak na Pasłęce, ryby są. Mimo "socjalistycznego" PZW.
Mysha,
Przykładów zaangażowania w Polsce jest wiele, mi zaś zależy na systemie, w którym koło bez wody za którą będzie odpowiedzialne po prostu nie będzie miało racji bytu. Koło bez swojej wody to koło wirtualne, niezależnie od jakichkolwiek "imzów" (kapitalizmów czy socjalizmów - mniejsza z tym, się uczepiłeś). Mnie nie idzie o dobrą wolę którą się spotyka tu i ówdzie, ale o mechanizmy i system motywacji.
Co do Pasłęki, napisałeś:
Jeśli nie może pracować, za pilnowanie tarlisk płaci podwójnie.
Jest to zapis antysocjalistyczny, gdzie nie ma zasady "każdemu po równo". I bardzo mnie to cieszy. Nie lubią Was?? Powiedz, aby Was pocałowali... Dbacie o rzekę i bardzo mnie to buduje. Wobec tego serdecznie pozdrawiam wszystkich członków Passarii.
Mateusz Droszcz napisał:Do tak niskiego pogłowia pstrąga w Dobrzycy przyczynili się oprócz kłusowników również wędkarze. Do maja nad Dobrzycą pałęta się wielu spiningistów tylko dlatego, że nie wolno łowic szczupaków. A to jest nie do pomyślenia że nie będzie świeżej rybki na kolacje.
Tak to jest Mateusz,
Kiedyś wracając na rowerze z Piławy w nadarzyckiej kajpce nawiązałem rozmowę z miejscowym wędkarzem w wieku około 16 lat(?) Pokazałem chłopaczkowi zdjęcia z wycieczki, kilka rybek które wzięły na streamera i zacząłem go pytać. Na to on wyjął swój telefon komórkowy i zaczął pokazywać swoje uciechy kulinarne: pstrągi na tle śniegu, majowe szczupaki, letnie liny i leszcze oraz jesienne szczupaki po raz drugi. Tak to już tam jest, rzeki i jeziora dają białko. I dobrze, byle w diecie nie dominowały ryby rzeczne... a wszczególności pstrąg, którego jest już tam tak mało.
Edward Jankowski napisał:Dlatego też nie mam zbyt wiele czasu na internetowe "zbawianie świata" , jak to czynią niektórzy , a wolę coś konkretnego po prostu zrobić dla swojej ulubionej rzeki ( czytaj : tarlisko , odcinek no kill , zarybienia itd. itp. ...)
Edwadrzie,
A ja ci tylko powiem, że lubię wiedzieć, że otacza mnie takie to a takie grono ludzi i ma takie to a takie cele. Niejasne zamierzenia współpracowników to dla mnie randka w ciemno i praca nie wiem czy aby nie na próżno. Przedewszystkim jestem zwolennikiem wolnego rynku i dla mnie rozdawanie swojej pracy na mocy porozumień przypadkowym wędkarzom to strata czasu. Nie lubię wylewać za kołnierz ani karmić nienasycone masy. System musi zabezpieczać moją pracę, wówczas mogę myśleć o działaniu na rzecz jakiegokolwiek łowiska.
Mi się nie chce robić na "ogólnodostępne łowiska dla ludu". Lubię jak jest sprawny system i lubię z siebie dawać energię jak wiem, że się nie zmarnuje. Nie chodzi o 100% pewności, ale o chociażby większe przeczucie. PZW nie daje mi takich możliwości, chociaż jak tylko znajdę koło PZW które opiekuje się konkretną wodą to najpewniej wstąpie do tegoż właśnie koła. Wirtualne koła PZW mnie nie interesują.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek