Adamie!
Gryzie mnie i wkurza cały świat:angry: Kiepski stan ichtiofauny w dorzeczu Gwdy jest tylko jednym z wielu tematów na mojej czarnej liście problemów.
Powiedz mi, co może współczesny wędkarz dać temu dorzeczu, podczas gdy:
- panują porozumienia międzyokręgowe i darmowe łowienie;
- nie ma ekwiwalentu licencja za pracę w łowisku i odwrotnie;
- nie ma gospodarza tylko jest to wspólne;
- nie ma limitu na poszczególne gatunki nałożone na odcinek rzeki, limit dotyczy wędkarza -
a więc presja wędkarska to efekt mody i całkowita anarchia
Tak naprawdę jest to zaniedbana dzicz, lekko spieprzona przez człowieka (stąd zabójcze niżówki na niektórych dopływach). Czasami ktoś sypnie rybkę. Koniec kropka.
O czym ty w ogóle mówisz pisząc o "skazywaniu na banicję"? Wiesz co, jak chcesz to mogę zamieścić na Forsie tabelę z wykazem najlepszych odcinków najtajniejszych rzek Pomorza Zachodniego, tylko dlatego by okazać im trochę szacunku.
Jeżeli żylibyśmy w normalnym świecie i każdy
wędkarz - klient poprawiałby swoją obecnością rentowność łowiska, wtedy miałbyś rację. Nic tylko promować region, turystykę kwalifikowaną w tym łowienie ryb szlachetnych. Ale teraz, w tym socjaliźmie? Co ty chcesz promować? Przejdzie wzdłuż biednej rzeczki kilka osób więcej (
zwykle na mocy porozumienia - więc ani złotówka do rzeki nie wróci) i tylko skłują niepotrzebnie kilkanaście króciaków. Bo region zasługuje...
Wiesz co - my wszyscy zasługujemy na myślący umysł, niskie podatki i kapitalizm. Niestety obserwując Polaków i innych Europejczyków dochodzę do wniosku, że u nas w Polsce i Unii ani zbyt wiele myślenia, ani niskich podatków ani kapitalizmu zbyt wiele nie uświadczysz.
A teraz sobie promuj, zostawiam ten temat w spokoju...
Pozdrawiam serdecznie i do zobaczyska na bezdrożach. Bujam się tam czasami na rowerze ze streamerem.
P.S. Listę tajnych odcinków zamieszczę, jak będę pewny, że każdy kto tam przyjedzie na ryby zapłaci za dniówkę 30 - 50 zł i będzie mógł zabrać tylko tyle ryb ile przewiduje roczny limit odcinka. Wtedy zajmę się promocją.
Na razie w tym kraju 90% społeczeństwa nie wyrosła jeszcze mentalnie z PRL-u, więc niczym tajnym się nie podzielę. Odrzućcie socjalizm choćby w wędkarstwie, to pogadamy o moich tajnych survivalowych odcinkach... gdzie tropu wędkarza jeszcze nie spotkałem. Na razie jak chcecie za darmo (większość z was) - nie mamy o czym gadać.
Chociaż jak mawiał "Skrzypek na dachu",
tak z drugiej strony.... no właśnie. A możeby tak zdradzić wszystkie tajne ocinki. Niektórym bowiem odpowiada stan agonii i wspólnych tanich łowisk, pod warunkiem, że tylko wąskie grono wie o tych miejscówkach. Dopiero jak rzekę zadeptają to robią takie rzeczy jak nokill na Porze... a więc - może zdradzę kiedyś wszystkie te ostatnie mateczniki i zjadą się ludziska i wszystko wytłuką. Może dopiero to będzie bodziec dla PZW, że trzeba zmienić sposób gospodarowania. Na razie to jest wszystko "obliczone" na tajność.
A więc Adamie, mam mieszane uczucia. Biję się ze sobą myślami. Z jednej strony nie chcę najazdu na pewne rzeczki, ale z drugiej strony możnaby to wszystko wypromować i niech zjedzą wszystkie pstrągi w cholerę. W ten sposó można wymusić zmiany niejako siłą jednej osoby... muszę o tym pomyśleć, ale na gorąco nie chcę nic pisać
No dobra, żartowałem;) Niech żyją porozumienia, niech żyje PZW, niech żyje anarchia. Jest romantycznie i bezrybnie. Ale ostatnie kabanki trzeba sobie wytuptać
Siema
Krzysiek