flowhere napisał:Gregon i Mietek nie zauważają (nie chcą zauważyć lub nie znają tematu) ciągle faktu, że to rybacy i kłusownicy w bardzo dużej mierze wpływają na ilość ryb w rzece.
Panowie jeśli na rzece (np.Parsęcie) złowienie 10 ryb w ciągu jednego dnia to już wydarzenie, a kłusownikom opłaca się stawiać ciągle sieci (choć dostają mandaty 200 zł, 1kg ryby nawet po 5 zł) to o czym to świadczy? Napiszcie mi jak uważacie ile oni są w stanie ryb złowić?
A jeśli siaty stoją w ujściu rzeki to jaki procent ryb wyławiają rybacy?
No i w końcu napiszcie ile ryb wyławiają poszczególne grupy:
1. wędkarze
2. rybacy
3. kłusole
Jeśli odpowiecie na to pytanie obiektywnie to uzmysłowi nam Waszą świadomość w tej dziedzinie, a jednocześnie z kim (z jakimi praktykami) tak naprawdę trzeba walczyć?
ile odławiają i rybacy nie jesteśmy w stanie stwierdzić. jeśli chodzi o wędkarzy to dam Ci pewien przykład.
w ostatni weekend sezonu 2008 wybrałem się nad moją ulubioną rzekę. łososiowy odcinek (do wysokich wodospadów) ma zaledwie 6 km. regularnie zagląda tu kilkunastu wedkarzy, choć nigdy nie spotkałem żywego ducha nad wodą. rocznie jest zgłaszanych kilka do kilkunastu łososi i ok 3 razy wiecej troci (rzadko pow 1,5 kg). wybieram tę rzekę, ponieważ niesie krystalicznie czystą wodę. w kilku miejscach da sie zlokalizować i oszacować wszystkie większe ryby. wystarczy tylko usadowić się na górce i obserwować. wygląda to następująco:
woda średnia, wiec juz wiedziałem na który odcinek kupię zezwolenie. około 100m długosci rynna głęboka do 2 m. w pierwszy dzień naliczyłem 5 większych ryb, z których udało mi sie podejść "tylko" tego samca:
kolejnego dnia naliczyłem 7 konkretnych rybek, z wczorajszym samcem włącznie. udało sie przechytrzyć dwie: piękną samicę i podrostka
to liczymy. z tej (jednej z najlepszych) miejscówki udało mi się wyjąć 50% średniej ilości ryb w rzece. rybne miejsca występują tu średnio po 2 na kilometr. wystarczy wiec, żeby przyjechały na weekend ze dwie wycieczki amatorów tatarku znad parsęty i wykazali podobna do mojej skuteczność, by wybić połowe tarlaków z rzeki (kazdy zabrał tylko swoje kilka rybek, a wiec prawie nic). nawet gdyby byli o połowe "cieńsi" i tak byłoby to 25%. znacznie wiecej niz jak tu wielu pisze promil lub procent. a to tylko weekendowa średnia! wiem, ze akurat w tym momencie nie wszystkie ryby były w rzece, ale weekendów w sezonie tez jest wiele, plus dni tygodnia...
wiem, ze norwegia to nie pomorze. nawet jesli pomorskie trocie i łososie sa ostrozniejsze to weźmy pod uwagę presje wędkarską. to, ze nie widzimy ryb zawsze pobudza wyobraźnię. tu cos puknie, tam sie spławi, ktos spiał rybę i wydaje sie że jest ich masa, a tak wcale nie musi być...