majorbat napisał:Ja zabieram, ale tylko wtedy gdy mam ochotę ją zjeść. A moim ulubioną kulinarnie rybką jest panga. W tym roku wziąłem 3 pstrągi i 4 lipienie, wierz mi, ogromną ilość ich przerzuciłem. Co do samego wędkowania to w muszce używam tylko i wyłącznie haków bezzadziorowych. Spinning przeważnie za okoniem, trocią. Rzadko za pstrągiem. Co do konkluzji , skoro Mietku jesteś tak zagorzałym krzewicielem wypuszczania rybek i zadawania im jak najwięcej cierpienia to jak to się ma to do systematycznego ranienia jednej ryby?! I to z premedytacją, stawałeś pewnie w miejscu jej stałego bytowania i kusiłeś przynętą. Kaleczyłeś jej "twarz" tylko po to by zobaczyć czy ponownie się skusi? Na co go łowiłeś? Pstrąg atakuje prawie zawsze od dołu więc gdyby był to wobler to nierzadko druga kotwica kluje oczy i w okół pyska. Może jeszcze ocierałeś go ze śluzu podbierakiem, czy lądował na brzegu? Spoko, większość ludzi tak ląduje ryby. Ale czy w twoim przypadku łowienie tej samej ryby tydzień w tydzień to nie jest jej maltretowanie, znęcani czy jak to jeszcze nazwać? We wszystkim trzeba mieć umiar, umiar i umiar. Nie zapominajmy o rozwadze...
No i widzisz Sznowny Kolego snujesz wymyślone przez siebie projekcje. Po pierwsze jak uzywam woblera to zawsze z 1!!! kotwicą, po 2 wszystkie kotwice mam bez zadziorów, w większości były to obrotówki - też bez zadziorów. Po 3 rybę wychaczam w wodzie, a jeżeli już to trzymam ja mokrą ręką. Jak napisałeś sam przerzuciłeś ich ogromną ilość pstrągów! I co? one nie cierpiały?
Po czym domniemywasz że kaleczyłem twarz tej ryby? Czy nie najważniejsze, że żyła w dobrej kondycji?