gregon napisał:co do pilnowania tarlisk mam mieszane uczucia. robicie świetną robotę chłopaki, czapki z głów. niestety przyćmiewa ją styczniowa rzeź keltów.
Osobiście wolę widzieć jednego wękarza nad rzeką, który zabierze swoje 2-10 złowionych ryb, a później przyjedzie i przypilnuje by kilkadziesiąt innych złorzyło ikrę, niż 3 takich co przyjadą wypuszczą wszystkie, kompletnie nie angażując się w nic innego. Praca tego pierwszego jest cenniejsza dla przetrwania gatunku, skoro już o tym piszesz. Może za kilka lat, jak nie będzie kłusoli, a rybacy nie będą zastawiać siatami ujść, tarlisk będzie dużo, będę wolał by było odwrotnie.
Ponadto wielu wędkarzy na tym forum, przynajmniej z ich wypowiedzi to wynika,
MIETKU NIE SĄ MIĘSIARZAMI. Wielu pisało, że uganiają się też za innymi gatunkami i wypuszczają wszystkie lub większość.
Zdając sobie sprawę, że ryb jest mało, a zarybienia są niewspółmierne do ilości wędkarzy, wypuszczają pstrągi, lipienie, szczupaki i okonie.
Nie można nazywać mięsiarstwem zbieranie jednej ryby na miesiąc, nawet jeśli są to wszystkie ryby jakie wędkarz złowił. Pisałeś, że jesteś strażnikiem, napewno widziałeś siaty wypchane dorodnymi leszczami, bądź pełne okonia, co tydzień u tych samych wędkarzy. Też jestem strażnikiem i ja widziałem - wtedy dyskutuje z tymi ludźmi. Ale w tym wątku się z tobą nie zgadzam.
Ja próbuje Tobie przekazać, że zarybienia PZW (niewielki procent) i z kasy państwa to setki tysięcy smoltów rocznie. Ich liczba jest taka, by mimo presji rybackiej, wędkarskiej i kłusowniczej, wróciły do rzek i odbyły tarło. Ryb wracających jest tak dużo, że przewyższają pojemność tarliskową naszych rzek w obecnym stanie, dlatego naszym wspólnym zadaniem jest zwiększyć ich powierzchnie. Bez zarybień stado szybko zubożeje, przy takim oddziaływaniu na nie.
Musimy mieć na uwadze, że nasze Państwo nie będzie w nieskończoność dawać na to kasy. Już z roku na rok, kasy na te cele jest coraz mniej (może kryzys, nie wiem). Biorę udział w znakowaniu smoltów i rok temu znakowaliśmy 10000szt łososi(inne grupy też), w tym roku tylko po 2000szt. Kiedy zarybienia ustaną, a tarlisk nie będzie tyle, by utrzymać populacje na obecnym poziomie, to po 5 latach umrze rybołówstwo, a na rzekach będzie ostry kryzys.
Nie rozumiem Mietku twojego zdziwienia i późniejszego żalenia się, że inni tak, a nie inaczej Ciebie postrzegają. Rozpocząłeś dyskusje na tematy bardzo "tkliwe". Myślę, że większości tu obecnych zależy na dobrym rybostanie naszych rzek, tych których to nie interesuje znajdziesz tylko nad rzeką, a nie na forum.
Myślę też, że wolimy konstryktywne rozmowy, niż te które sieją podziały wśród wędkarzy, już i tak odszczepieńców.
Lepiej zastanowić się nad nowymi rozwiązaniami na dziś, a o tym co na jutro będziemy dyskutować jutro.
Zdajemy sobie sprawę o konieczności podjęcia działań, ale o innym charakterze. Np. zarybienia, nie opierające się na selekcji naturalnej, a (może?) "hodowle bezdotykowe" - budowanie sztucznych tarlisk obok koryta rzeki, podchów do narybku i wypuszczanie do rzeki w takim stadium. To da silne ryby po dodatkowej selekcji w rzece. Coś na model kanadyjski. Lub powalczyć o dostępność naturalnych tarlisk, ale to zwiększy areały do pilnowania i podniesie koszty ochrony.
Jak już to osiągniemy dyskusja o wypuszczaniu srebrniaków, czy keltów, nabierze nowego, sensownego wymiaru.
Pozdrowionka Marcin DJ