Artur Furdyna napisał:(...) Podniosłeś ważną kwestię - cel. Myślę, że Ci z członków towarzystw, którzy aktywnie uczestniczą w działaniach, nie czują się oszukani. Cały czas realizujemy cele statutowe- ochronę naturalnych walorów naszych rzek, w tym dzikie ryby. Pewnie każdy z nas ma jakieś własne cele. Chyba nie oczekujesz, że każdy Ci się z nich wyspowiada? (...)
Cele statutowe które wymieniłeś są dla mnie środkami, za którymi kryją się dalsze, nie sprecyzowane wspólnie cele, będące różnymi wizjami organizacji wędkarstwa.
Są we wszystkich towarzystwach w Polsce osoby myślące o reorganizacji wędkarstwa, ale jest też wiele takich, które chcą by pozostało tak jak jest, a wytężona praca społeczna do końca świata zapewniała coraz lepsze połowy w cenie dzisiejszych licencji wędkarskich.
Właśnie brak tego wspólnego celu, dalszego niż ochrona ryb może spowodować, że ludzie nie chcąc się ze sobą pokłócić zatrzymają się na pewnym etapie działań, bojąc się dokonać odważnych kroków, które mogłyby poróżnić.
W każdej organizacji albo ludzie ze sobą uczciwie rozmawiają, albo z czasem wszystko rozchodzi się po kościach. Jest tak jak w małżeństwie. Żona rok po ślubie może jeszcze udawać orgazm, zaciskając zęby i płacząc w łazience. Ale w dwa lata po ślubie, bez uzdrawiającej rozmowy, zacznie prawdopodobnie zdradzać swojego męża...
Rozmowa uzdrawia. Nie należy się jej bać. Tak samo nie należy upierać się przy absurdach z powodu swojego widzimisię. Ja na przykład w ogóle nie baczę na to, czy będzie mnie stać na łowienie czy nie po ewentualnych zmianach. Dla mnie ważne jest to, aby perły wśród polskich rzek były zadbane i dobrze zagospodarowane. To co ja prywatnie lubię, lub to na co mnie prywatnie stać nie wpływa na moje poglądy co do kształtu wędkarstwa.
Tak samo jak nie domagam się aby mieszkanie kosztowało 10 tys. zł, bo to jest ekonomicznie niemożliwe, odbędzie się na pewno kosztem oszukanych firm budowlanych lub oskubanych podatników.
Nie tak dawno jeden z Twoich kolegów stwierdził, że jakaś tam opłata za wędkowanie jest za droga. Przekaż mu, że natura jest więcej warta niż cała ta kupa sprzętu wędkarskiego i samochodów, za które wszyscy płacą i nie protestują.
Ty to rozumiesz, ale nie wszyscy Koledzy to rozumieją. Nie denerwuj się na mnie, jak mówię o braku jasnego celu. Po prostu kiedyś zaczniesz o czymś mówić otwarcie i będziesz zdegustowany roszczeniową postawą swoich najlepszych kompanów. Lepiej co jakiś czas przypominać ludziom, że dobre łowiska są dobrze finansowane. Ludzi dawny ustrój przyzwyczaił do taniego łowienia i trzeba ludziom wyjaśnić, że większe oczekiwania wymagają większych nakładów, również finansowych.
Warto to pielęgnować właśnie wśród najbliższych kolegów. Bo lepiej jak się okaże, że są mentalnie gotowi zapłacić w przyszłości dużo, a zapłacą mało... niż gdyby miało się okazać, że są gotowi mentalnie zapłacić mało, a ceny będą dla nich szokiem. I wtedy poczują się oszukani.
Gadanie i brak pełnej zgody dziś w dyskusji to inwestycja w zgodę w przyszłości. Im lepiej się ludzie dogadają, tym mniej będzie powodów do rozłamów w przyszłości. Ci którzy się kłócą na początku drogi, później lepiej się rozumieją.
Z wielkiej "Solidarności" w Polsce, gdzie dogadane było wszystko ogólnikowo, wyszedł polityczny proch. I co z tego, że tyle Polaków należało zgodnie do Solidarności?
O wiele lepiej mają się środowiska, gdzie zaczęło się od idei. Te środowiska podbijały później świat i to wielokrotnie. Ludzie musi coś nieść, wspólnego i głębokiego. Wtedy długo się pakują na wyprawę, ale dochodzą daleko.
Póki masz Towarzystwo młode, mów chłopakom, że wędkarstwo za 170 zł rocznie na okręg to trochę lipa. Tak przy różnych okazjach. Warto to powtarzać, niech się koduje w głowach.
Serdecznie pozdrawiam
Krzysiek