Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Czy warto społecznie pilnować tarła?

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 08:06 #47414

  • Artur Furdyna
  • Artur Furdyna Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 1378
  • Podziękowań: 575
Kiedy napisałem na wędkomanii o potencjale naszych wód, kilku dyskutantów mało mnie nie zjadło....tymczasem, podobnie, jak pisze Bigos, nadal uważam, że potencjał mamy ogromny, ale...
Przemyślenia Dmycha idą w prawidłowym kierunku- "zarządzanie", podobnie jak cały system wędkarstwa w naszym kraju jest, poza kilkoma wysepkami, chory. Trzeba mieć jednak świadomość, że ten stan nie wziął się znikąd, tylko jest efektem celowej ingerencji fachowców od manipulacji. Najpierw chodziło o kontrolę najliczniejszego ruchu społecznego. Przy okazji jednak zauważono, że przy nijakim przedstawicielstwie wędkarzy- z założenia choć trochę bardziej ekologicznej grupy od reszty "Kowalskich"- można zasobów wód używać w inny sposób bez oporów. Te grupy interesu bardzo skutecznie dbają, by biznes wędkarski się u nas nie rozwijał normalnie. Widać to w ustawach zrobionych pod mewkarzy, rolników, czy rybaków. Dlatego łatwo nie będzie...
Jedną z dobrych, moim zdaniem, dróg do do dokonania wyłomu, jest pokazanie dobrych łowisk i korzyści, jakie mogą przynosić lokalnym społecznościom. Polecam lekturę ostatnich wiadomości rybackich nr 7-8 i raport z wędkarstwa morskiego. Te liczby mówią same za siebie.
Podobnie można pokazać wędkarstwo trociowe/łososiowe, jako atrakcję dla turystów, nie tylko wędkarzy. Aby to zrobić trzeba jednak zadbać o to, co jest do pokazania. Zgadzam się z Dmychem, ze w ogóle nie powinno być SSR, i mam nadzieję, że kiedyś do tego dojdzie. Dziś jednak bez tych zapaleńców nie byłoby co pokazać. W pewnym sensie to działanie pod prąd, dające szanse na trwanie starego systemu, ale to mniej bolesna droga, niż godzenie się na wycinanie wszystkich ryb przez kłusoli i rybaków.
osobiście mam nadzieję, że PZW rozleci się na w pełni autonomiczne okręgi, zmuszone do większej dbałości o ofertę, niż to ma miejsce dzisiaj. Wole nie wyobrażać sobie wód zarządzanych przez byle kogo....
Ostatnio zmieniany: 2010/10/06 08:35 przez Artur Furdyna.

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 08:52 #47415

  • mar22
  • mar22 Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 558
  • Podziękowań: 121
Nie warto,potym co dzieje sie nad parsenta .Nie warto,nasuwa sie pytanie dla kogo i poco.Pokazal ostatni sezon . Nad inymi wodami TAK nad parsenta niestety nie. Pewnie bezkarnosc elektkykow skonczy sie kiedys ale to jeszcze 3-4 lata zanim lokalne wladze zareagoja. Narazie to dramat,ciagle mam przed oczami ugotowane plazy na brzegach po pradzie . To moje zdanie PRZEPRASZAM ale nie warto...

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 08:56 #47416

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Witaj Arturze,
Myślę, że problem wykorzystywania zasobów wodnych przez różnych biznesmenów spod znaku MEW wynika z tego, że tego typu inwestycje kojarzą się ludziom z pieniędzmi, zaś wędkarstwo kojarzy się ludziom z jakimś starym dziadkiem siedzącym nad wodą, rzucającym pety do wody. Niestety takie są jeszcze skojarzenia w społeczeństwie. Józek pojechał do fabryki na drugą zmianę, Franek wrócił z pola po zbiorach, porządne chłopy... no ale Antek znów poszedł na ryby, albo pije pod sklepem tanie wino... (z całym szacunkiem dla wszystkich Antków). Taki jest częstokroć obraz wędkarza. Leń, obibok i zwykle pijak. Zrobiłby coś porządnego w życiu, to tylko rybki mu w głowie - ot takie można zasłyszeć opinie w narodzie.

Polski Związek Wędkarski i jego społecznie zarządzane obwody rybackie są w oczach inwestorów MEW tym samym, czym dla deweloperów w wielkich miastach enklawy atrakcyjnych gruntów zajętych przez członków Polskiego Związku Działkowców.:laugh:

Budowa domów, fabryk, dróg i zapór wywołuje w społeczeństwie poczucie dumy z kraju i regionu. Ludzie pijąc piwo pod sklepem mają uśmiechnięte oczy i radosną duszę gdy mówią o nowych inwestycjach w swoim regionie. Są zadowoleni. A wędkarze, działkowcy, grzybiarze... kojarzą się z jakimiś biedakami, "moherami", z jakimiś ginącymi egzemplarzami, którzy zbierając grzybki, dłubiąc w grządkach i łowiąc rybki dobijają do kresu życia odmawiając zdrowaśki. Nie ma w Polsce powszechnego prestiżu wizerunku wędkarza.

Komercjalizacja wędkarstwa z całą pewnością doda nam w oczach społeczeństwa więcej powagi. Bo ludzie szanują te segmenty życia społecznego, gdzie kręcą się pieniądze. Tacy są ludzie.

Arturze, bardzo podoba mi się Twoja argumentacja:
Podobnie można pokazać wędkarstwo trociowe/łososiowe, jako atrakcję dla turystów, nie tylko wędkarzy. Aby to zrobić trzeba jednak zadbać o to, co jest do pokazania. Zgadzam się z Dmychem, ze w ogóle nie powinno być SSR, i mam nadzieję, że kiedyś do tego dojdzie. Dziś jednak bez tych zapaleńców nie byłoby co pokazać.

Z punktu widzenia wizerunku, robicie bardzo dobrą robotę. Być może w ten sposób ktoś dostrzeże w tym jakiś biznes?

Pilnowanie tarła ryb też daje dobre efekty dla wizerunku wędkarza jako człowieka praworządnego i odpowiedzialnego za wspólne dziedzictwo. Sprzątanie rzek daje obraz wędkarza, który jest czysty i jeszcze sprząta po innych brudasach. To są działania wizerunkowe...

Jednakże wielu ludzi traktuje te działania jako docelowe. Trzeba sobie odświeżać pamięć o tym, jak zagospodarowane są łowiska na świecie. Moim zdaniem praca społeczna nie może być celem samym w sobie. Powinna być drogą do celu, jakim są profesjonalne łowiska. Dzikie też sobie zostawimy na boku bez rozgłosu. Ale chodzi o to, by niektóre łowiska przyjęły na siebie ciężar komercji i odciążyły te z rezerwuarem genów dzikich ryb.

Przypominajmy sobie to czasami, aby się kiedyś nie okazało, że 90% członków jakiegoś Towarzystwa szeroko otworzy buzię ze zdziwienia i nazwie swojego prezesa oszustem. Należy dbać o to, by szeregowy wędkarz w Polsce był przygotowany mentalnie do zmian, które są konieczne dla uratowania naszych łowisk przed zniszczeniem.

Rok czy dwa lata temu powiedziałem, aby wyraźnie określać swój cel, nie przemilczać tego. Ludzie młodzi szybko to zrozumieją. Bo inaczej podczas przemian wędkarstwa w Polsce, nasi najlepsi koledzy znad tarliska zjedzą nas jak myszy króla Popiela...


Serdecznie pozdrawiam
Krzysiek
Ostatnio zmieniany: 2010/10/06 08:58 przez dmychu.

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 09:27 #47418

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Panowie,
Dla mnie jasno określony cel działań społecznych jest w ogóle warunkiem brania w nich udziału. Ja nie mogę nie wiedzieć, co planują moi koledzy z którymi mam pracować społecznie w terenie. Ja muszę znać ich cel, a oni mój. Tylko wtedy działanie ma sens.

Musimy wiedzieć "who is who". Co kto myśli i dlaczego. Nie możemy iść razem do innej góry. Bez wspólnego, mądrego zaplanowania "ścieżki wzrostu" ktoś poczuje się kiedyś zawiedziony.

Pytanie "Czy warto społecznie pilnować tarła?" pozostaje otwarte. Dla mnie wszystko zależy od celu. Ja do usranej śmierci nie mam ochoty pilnować społecznie trących się ryb, tylko dlatego, że mój kolega będzie miał ochotę na "zabawę w Indian" i tanie łowiska przez całe życie.

Władze PZW zawsze liczyły na społeczną pracę swoich członków i nic się nie zmieniło. Obyśmy nie zatracili się w drobiazgach dnia codziennego i nie pracowali społecznie na bezrybnych łowiskach przez kolejne 65 lat. Sprawy pilne, czyli zabezpieczenie rozpoczęcia sezonu trociowego, nie mogą przysłonić sprawy najważniejszej, czyli celu jakim jest gruntowna zmiana systemu gospodarowania łowiskami w Polsce.

Trzeba z żywymi naprzód iść, po życie sięgać nowe,
A nie w uwiędłych laurów liść, z uporem stroić głowę.

A. Asnyk

Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 10:00 #47419

  • Artur Furdyna
  • Artur Furdyna Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 1378
  • Podziękowań: 575
Myślę, że cytat z Asnyka adresujesz do "konserwy"....Nie ma sensu wracać do poprzedniej dyskusji, czy zmiany zaistnieją od słów, czy od działań...I to, i to razem powinno przynieść oczekiwane efekty. Podniosłeś ważną kwestię- cel. Myślę, że Ci z członków towarzystw, którzy aktywnie uczestniczą w działaniach, nie czują się oszukani. Cały czas realizujemy cele statutowe- ochronę naturalnych walorów naszych rzek, w tym dzikie ryby. Pewnie każdy z nas ma jakieś własne cele. Chyba nie oczekujesz, że każdy Ci się z nich wyspowiada?
Jeden własny, choć już trochę nierealny z racji mojego wieku, Ci zdradzę. Kiedy zaczynałem aktywnie działać na rzecz Iny, marzyłem, że za kilka lat będę mógł pracować na niej jako przewodnik wędkarski.....do tego jeszcze daleko, ale może niektórzy z młodszych kolegów tego doczekają....
Na pewno nie można przerwać dopiero rozpoczętego dzieła edukacyjno-ekologicznego w tym momencie. W działaniach na naszej stronie znajdziesz kolejny projekt w trakcie realizacji. Jeśli przyniesie zamierzony skutek, coś powinno się zmienić w dobrym kierunku. Na razie jednak to nasi koledzy wychwytują patologie wokół, i to są SSR-owcy. Wczoraj w jednym z miast handlarz ryba dowiedział się, że już nie będzie mógł sprzedawać ryby bez dokumentów pochodzenia...to też ochrona tarła....

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 10:26 #47421

  • piotr
  • piotr Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 859
  • Podziękowań: 113
czy warto społecznie pilnować tarła? Odpowiadam stanowczo nie! Za kasę , to zależy ile zapłacą. Dla mnie to jest proste. Troć nie jest rybą wędkarzy a rybaków i to oni powinni sobie pilnować tarlisk lub finansować to pilnowanie. To rybacy idą na zysk z połowów troci i łososia a nie wędkarz więc nie wędkarz powinien za darmo pilnować rybakom ryb. Jeżeli wędkarz nie będzie traktowany na równi z rybakiem to niech pilnuje ten co ma z tego kasę.

Co do dyskusji na temat posta kolegi dmychu to moja wizja się różni. Jestem przeciw kapitalizmowi czyli wyzyskowi wędkarza przez właścicieli prywatnych łowisk. Ja mam inne nieco doświadczenia. Bywam na prywatnych łowiskach i niestety te wizje o których piszecie to jakieś pobożne życzenia, po prostu jakaś powieść albo po prostu bajka. Prywatne łowiska najczęściej są odławiane przez właścicieli którzy są nastawieni na zysk z tych łowisk a dla wędkarzy pozostają niedobitki. Nie ma tam klimatu. Często trzeba łowić w towarzystwie plażowiczów kąpiących się między wędkarzami. Wody są przetrzepane i nie zarybiane.
Stanowczo jestem przeciw podnoszeniu opłat na wodach PZW. Powinny być coraz niższe aby dać szansę opłacić kartę wędkarską tym mało zamożnym. Według mojego myślenia to jeżeli mamy 100% ludzi interesujących się wędkarstwem to te 100% powinno opłacić kartę wędkarską. Jeżeli podniesiemy ceny i to sporo w/g kolegi dmychu to ze 100% zainteresowanych wędkarstwem tylko 30% opłaci co trzeba. Zostaje nam w ten sposób z pozostałej części 70% kłusowników którzy są nimi nie z wyboru a z przymusu. Oczywiście można przyjąć że będą kontrole przez strażników, ale pamiętajmy że do tego nadają się osoby które mieszczą się w w tych 100% bo z zewnątrz nikt nie zainteresuje się czy w rzece pływają ryby czy nie i czy kłusują bo mają to w d..pie.
Moja wizja to demokracja. nie kapitalizm. Żeby było demokratycznie to wystarczy wprowadzić kilka OS i tam podnieść ceny i zwrócić większą uwagę na gospodarkę. Przykłady już ktoś podał wyżej Dunajec Łupawa San. w ten sposób bogaci łowią na rybnych wodach a biedni na mało rybnych wodach i każdy ma to za co zapłacił. Daje się alternatywę prawo wyboru i szansę dla wszystkich 100% żeby łowić legalnie i nie kłusować.

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 10:59 #47422

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Artur Furdyna napisał:
(...) Podniosłeś ważną kwestię - cel. Myślę, że Ci z członków towarzystw, którzy aktywnie uczestniczą w działaniach, nie czują się oszukani. Cały czas realizujemy cele statutowe- ochronę naturalnych walorów naszych rzek, w tym dzikie ryby. Pewnie każdy z nas ma jakieś własne cele. Chyba nie oczekujesz, że każdy Ci się z nich wyspowiada? (...)

Cele statutowe które wymieniłeś są dla mnie środkami, za którymi kryją się dalsze, nie sprecyzowane wspólnie cele, będące różnymi wizjami organizacji wędkarstwa.

Są we wszystkich towarzystwach w Polsce osoby myślące o reorganizacji wędkarstwa, ale jest też wiele takich, które chcą by pozostało tak jak jest, a wytężona praca społeczna do końca świata zapewniała coraz lepsze połowy w cenie dzisiejszych licencji wędkarskich.

Właśnie brak tego wspólnego celu, dalszego niż ochrona ryb może spowodować, że ludzie nie chcąc się ze sobą pokłócić zatrzymają się na pewnym etapie działań, bojąc się dokonać odważnych kroków, które mogłyby poróżnić.

W każdej organizacji albo ludzie ze sobą uczciwie rozmawiają, albo z czasem wszystko rozchodzi się po kościach. Jest tak jak w małżeństwie. Żona rok po ślubie może jeszcze udawać orgazm, zaciskając zęby i płacząc w łazience. Ale w dwa lata po ślubie, bez uzdrawiającej rozmowy, zacznie prawdopodobnie zdradzać swojego męża...

Rozmowa uzdrawia. Nie należy się jej bać. Tak samo nie należy upierać się przy absurdach z powodu swojego widzimisię. Ja na przykład w ogóle nie baczę na to, czy będzie mnie stać na łowienie czy nie po ewentualnych zmianach. Dla mnie ważne jest to, aby perły wśród polskich rzek były zadbane i dobrze zagospodarowane. To co ja prywatnie lubię, lub to na co mnie prywatnie stać nie wpływa na moje poglądy co do kształtu wędkarstwa.

Tak samo jak nie domagam się aby mieszkanie kosztowało 10 tys. zł, bo to jest ekonomicznie niemożliwe, odbędzie się na pewno kosztem oszukanych firm budowlanych lub oskubanych podatników.


Nie tak dawno jeden z Twoich kolegów stwierdził, że jakaś tam opłata za wędkowanie jest za droga. Przekaż mu, że natura jest więcej warta niż cała ta kupa sprzętu wędkarskiego i samochodów, za które wszyscy płacą i nie protestują.


Ty to rozumiesz, ale nie wszyscy Koledzy to rozumieją. Nie denerwuj się na mnie, jak mówię o braku jasnego celu. Po prostu kiedyś zaczniesz o czymś mówić otwarcie i będziesz zdegustowany roszczeniową postawą swoich najlepszych kompanów. Lepiej co jakiś czas przypominać ludziom, że dobre łowiska są dobrze finansowane. Ludzi dawny ustrój przyzwyczaił do taniego łowienia i trzeba ludziom wyjaśnić, że większe oczekiwania wymagają większych nakładów, również finansowych.


Warto to pielęgnować właśnie wśród najbliższych kolegów. Bo lepiej jak się okaże, że są mentalnie gotowi zapłacić w przyszłości dużo, a zapłacą mało... niż gdyby miało się okazać, że są gotowi mentalnie zapłacić mało, a ceny będą dla nich szokiem. I wtedy poczują się oszukani.


Gadanie i brak pełnej zgody dziś w dyskusji to inwestycja w zgodę w przyszłości. Im lepiej się ludzie dogadają, tym mniej będzie powodów do rozłamów w przyszłości. Ci którzy się kłócą na początku drogi, później lepiej się rozumieją.

Z wielkiej "Solidarności" w Polsce, gdzie dogadane było wszystko ogólnikowo, wyszedł polityczny proch. I co z tego, że tyle Polaków należało zgodnie do Solidarności?

O wiele lepiej mają się środowiska, gdzie zaczęło się od idei. Te środowiska podbijały później świat i to wielokrotnie. Ludzie musi coś nieść, wspólnego i głębokiego. Wtedy długo się pakują na wyprawę, ale dochodzą daleko.


Póki masz Towarzystwo młode, mów chłopakom, że wędkarstwo za 170 zł rocznie na okręg to trochę lipa. Tak przy różnych okazjach. Warto to powtarzać, niech się koduje w głowach.


Serdecznie pozdrawiam
Krzysiek

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 11:30 #47427

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Piorze,
Nie zgadzam się z Tobą. Dla mnie dzisiejsze wędkarstwo jest takim samym idiotyzmem jak wyciąganie średniej arytmetycznej ze wzrostu Pigmejów i Masajów łącznie, celem wyrobienia sobie opinii o średnim wzroście tych ludzi. To absurd. Okaże się bowiem, że średni wzrost tej bimodalnej populacji jest tak samo rzadko spotykany wśród wyższych Pigmejów, jak i niższych Masajów, że w sumie średnia arytmetyczna nie obrazuje dobrze takiej mieszanej populacji.

Licencja na poziomie 150 zł za rok na okręg jest właśnie taką samą idiotyczną średnią. Dla podróżujących pstrągarzy i trociarzy, jest to opłata śmiesznie mała w stosunku do kosztów ich sprzętu i wypraw. Jest to jednocześnie spory wydatek dla emeryta odwiedzającego Odrę czy Wisłę z gruntówką czy spławikówką.

To faktycznie powoduje, że jedni mają łowiska zbyt tanie na swoje potencjalne możliwości, a drudzy zbyt drogie. A co właściwie powinno być droższe, a co tańsze? Droższe zawsze powinny być zasoby występujące w mniejszej ilości, czyli łowienie ryb łososiowatych powinno być droższe niż karpiowatych. Można to regulować, ale po co? Rynek zrobi to za nas.

Wiesz co będzie po prawnym urynkowieniu wędkarstwa w Polsce? Nieliczne superłowiska oraz wiele niezagospodarowanych obwodów rybackich. No i co z tego?

Jedź sobie nad wodę RZGW Poznań, obwód rybacki rzeki Mierzęcinka koło Dobiegniewa. Rzeka tak samo rybna jak zarybiana przez PZW Płonia w Szczecinie, a może nawet lepsza. Płacisz 40 zł na konto RZGW Poznań i łowisz. Dla podróżującego pstrągarza taki układ byłby nieopłacalny. 40 zł za jeden obwód na rok to dużo, jak się odwiedza 15 rzek w regionie. Poza tym bez gospodarza na wodach RZGW pstrągi szybko by zostały zjedzone. Toteż ów pstrągarz zniechęcony bezrybiem porzucanych obwodów rybackich jechałby na zadbane i drogie łowisko pstrągowe i tyle. Zapłaciłby pewnie 1000 zł za rok lub 60 zł za dzień i nałowiłby się do syta pstrągów i lipieni. Z drugiej strony emerytowi który odwiedza tylko jedną rzeczkę koło domu, też by się opłacało, bo 40 zł za obwód dla RZGW to byłoby mniej niż 170 zł dla PZW na cały okręg z którego i tak ów emeryt nie korzysta.


Dziadki łowili by sobie kiełbie i płotki za 40 zł w rzekach RZGW. Pstrągarze łowiliby sobie pstrągi i lipienie na nielicznych łowiskach specjalnych za ok. 1000 zł rocznie. I każdy znalazłby coś dla siebie i na swoją miarę.

Dziś nie ma zbyt wielu dobrych ofert łowisk dla łowców ryb szlachetnych w Polsce, jak również są stosunkowo drogie opłaty dla emerytów którzy nie buszują z wędką po okręgach. Ten układ jest podwójnie chory:
- po pierwsze rzesze biednych wędkarzy utrzymują nam nasze wody górskie;
- po drugie wody górskie są i tak niedofinansowane.

Wszystko przez głupią filozofię uśredniania tego co bimodalne. Bogaci z powodu swoich aspiracji wędkarskich zostawiają swoje pieniądze w Irlandii, Skandynawii i Słowenii, za to biedni z trudem opłacają co roku opłaty za wędkowanie.

Rynek dopasowałby się do tego rozkładu zamożności bardzo szybko. Rynek zrobi to lepiej niż odgórne dyrektywy.

Pozdrawiam serdecznie
Krzysiek

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 12:46 #47435

  • Konio
  • Konio Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 165
Niektórzy wędkarze mniej zamożni, są też wędkarzami etycznymi, nie tylko "mięsiarzami" nie stosującymi żadnych zasad, regulaminów itp.Dlaczego lepsze łowiska mają być dla tych bogatszych a dla biedniejszych, opustoszałe i gorsze.To jeśli jestem mniej zamożny to musiałbym zrezygnować ze swojego hobby, bo nie będzie mnie na nie stać na wędkarstwo?Rozumiem że opłaty były by wyższe ale nie aż tak wysokie żeby przeciętnego wędkarza nie było stać na ich opłacenie.Nie tylko bogaci stosują "no-kill" i szanują ryby i przyrodę. Pozdrawiam!!!

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 13:15 #47436

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Przykro mi Konio,
Reguły wolnego rynku są bardzo piękne ale zimnokrwiste. Dostęp do ograniczonych zasobów dotyczy każdego z nas, mnie również. Nie jestem wcale pewny czy będzie mnie na to stać. Ale zasady muszą być uczciwe i stabilne, niezależnie od punktu siedzenia.

Jeśli jednak będziesz dawał coś wartościowego gospodarce i zarobisz dużo pieniędzy, to wtedy będziesz mógł przekazać te pieniądze częściowo na swoje ulubione łowiska, po to aby wystarczyło kasy na ochronę ryb które tam łowisz.

Jest prosty test na to, czy w jakiejś dziedzinie działa rynek czy widzimisię ludzi. Otóż jeżeli kurczą się zasoby lub rośnie liczna chętnych do tych zasobów, to cena zawsze rośnie. W Polsce liczba chętnych do łowienia ryb szlachetnych rosła, pogłowie drastycznie malało, a cena dyktowana sztucznie przez monopolistę PZW utrzymywała się wciąż na niskim poziomie. Dlatego nie ma wolnego rynku dziś w naszym wędkarstwie. Jest widzimisię wędkarzy którzy poprzez swoje stowarzyszenie dołują ceny do poziomów nieadekwatnych do kurczących się zasobów.

Wzrost ceny zabezpiecza przed wyeksploatowaniem cennych zasobów. Ogranicza do nich dostęp. To samoregulujący się mechanizm.

Musisz pracować, myśleć i zarabiać pieniądze. Bracie, jesteśmy mężczyznami, taki jest nasz moralny obowiązek. Musimy się rozwijać. Na realizację pragnień wyższych przyjdzie czas jak się wzbogacimy.

Na okres wzrostu ja łowię jelce na muszkę w zapomnianych rzeczkach. Jak na razie nie jestem na tyle wartościowy na rynku, by oczekiwać łowiska pełnego ryb szlachetnych. Zacznijmy wymagać od siebie samych pracy i dyscypliny. Owoce same do nas przyjdą w swoim czasie. Nie myśl o konsumpcji, ja byłem ostatnio w parku i patrzałem w niebo. Na to mnie stać. Poza tym muszę pracować, pracować i jeszcze raz pracować.

Gdybym chciał raju wędkarskiego w Irlandii u Bigosa, stosownie do mojej aktualnej wartości rynkowej, albo musiałbym zmusić Marcina do zniszczenia realnej ceny licencji co by spowodowało bezrybie, albo ktoś musiałby do mnie dopłacać. Jedno i drugie jest niemoralne. Mam swój honor. Sam sobie zarobię na łowienie w Irlandii. W innym wypadku pozostaną mi jelce. I nie ma litości dla mnie i dla kogokolwiek, kto miałby aspiracje większe niż wartość jaką wprowadza na rynek.

Bądźmy uczciwi nie tylko wobec ryb, ale także wobec naszych braci. Każdy jest kowalem własnego losu. Wracam do swojej pracy...


Serdecznie Ciebie pozdrawiam za szacunek do przyrody
Krzysiek
Ostatnio zmieniany: 2010/10/06 13:23 przez dmychu.
Moderatorzy: Ediit, Tarkowski
Time to create page: 0.105 seconds