Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Czy warto społecznie pilnować tarła?

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 13:16 #47437

  • zamki
  • zamki Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 621
  • Podziękowań: 25
Konio napisał:
Niektórzy wędkarze mniej zamożni, są też wędkarzami etycznymi, nie tylko "mięsiarzami" nie stosującymi żadnych zasad, regulaminów itp.Dlaczego lepsze łowiska mają być dla tych bogatszych a dla biedniejszych, opustoszałe i gorsze.To jeśli jestem mniej zamożny to musiałbym zrezygnować ze swojego hobby, bo nie będzie mnie na nie stać na wędkarstwo?Rozumiem że opłaty były by wyższe ale nie aż tak wysokie żeby przeciętnego wędkarza nie było stać na ich opłacenie.Nie tylko bogaci stosują "no-kill" i szanują ryby i przyrodę. Pozdrawiam!!!

Konio nie żebym był za podziałami ale przeciez one są cały czas.
Biednego nie stać na mercedesa z cudami więc jeździ polonezem i co dlatego trzeba zmniejszyć ceny mercedesów.?
C.R.E.T.

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 18:39 #47450

  • Konio
  • Konio Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 165
Witam.Co do pracy to jakaś jest zawsze mogła by byc lepiej płatna:D.To że musimy pracowac i się wzbogacac to jasne tylko, że nie wszędzie można tyle zarobic, żeby miec na taką Irlandię :)więc z naszymi zarobkami będzie ciężko ją zrobic, i tak jak piszesz póki co to zostaje nam łowic to co jeszcze zostało.U nas zawsze było zacofanie co do etyki wędkarskiej itp, a propo stołków w PZW to normalne że są do wymiany, stary i powielany temat.Chodziło mi tylko o to żeby w takim systemie, też średnio przeciętny majątkowo wędkarz miał dostęp do też w miarę łownych rzek i łowisk.Nie mam bambusowej wędki ale też nie mam takiej za kilka tys zł(no może gdzieś w piwnicy leży wysłużony bambus:D ).Wydaje mi się ze takich wędkarzy jest więcej i dla nich też powinno coś zostac:) Pozdrawiam !!!!!!! Usss

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 20:08 #47452

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Konio napisał:
(...) Wydaje mi się ze takich wędkarzy jest więcej i dla nich też powinno coś zostac:) Pozdrawiam !!!!!!! Usss

No ja taki jestem. Nie mam samochodu i mam słaby sprzęt wędkarski. Jelce, klenie i jazie na suchą muchę na wodach nizinnych muszą mi wystarczyć. Na więcej ekonomicznie na razie nie zasługuję.

Nie będę domagał się taniego łowienia ryb szlachetnych, bo jest ich zbyt mało by były tanie. Mój punkt widzenia nie zależy od punktu siedzenia.

Postaram się być bogatszy, bo marzę o lipieniach z Finlandii, pstrągach z Irlandii, lenokach z Mongolii itd. Człowiek nie jest przecież skazany do końca życia na jedną i tą samą pracę.

Życzę powodzenia w walce:)
Krzysiek

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 20:23 #47454

  • Konio
  • Konio Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 165
No pewnie że nie jest skazany:)na jedną pracę:)i też marzy mi się finlandia i mongolia:)POZDRAWIAM!!!!!!!!!!!!!!

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 20:32 #47457

  • Wiśnia73
  • Wiśnia73 Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 1182
  • Podziękowań: 46
Pewnie nie odkryję Ameryki, ale myślę, że wszystkiemu winny jest czas PRL-u. Komunizm zakorzenił w Narodzie takie złe cechy i wszedł w ten organizm tak głęboko, iż potrzeba jeszcze kilkunastu lat(minimum), żeby to wszystko naprawić.
W czasach, kiedy na "zachodzie" ludzie budowali wolny rynek, uczyli się jak z turystyki- także tej wędkarskiej, czerpać zyski, u nas jak grzyby po deszczu powstawały PGRyb. skutecznie stosujące grabieżczą politykę, zachłanność i brak umiaru. Bratankowie i inni mniej lub bardziej spowinowaceni z lokalnymi sekretarzami, musieli przecież też mieć jakieś korzyści z tytułu przynależności do ówczesnej "elity"... Temu dano dyrektorowanie takim państwowym tworem, innemu- innym, ale "swoich trza popierać". Zaczęły się czyny społeczne...W szkołach, zakładach pracy, na osiedlach lokatorskich- ludzie odwalali czarną robotę za tych, którzy nieudolnie trzymali ster. To samo działo się w największym hobbystycznym związku w Polsce i dzieje się do tej pory...Czyn społeczny! Czymże jest SSR, jak nie reliktem minionej epoki?
Nie chcę tutaj kopać PZW, naszej wspólnej organizacji wędkarskiej, ale potrzeba zmiany myślenia. PZW powinno być zarządzane przez silną grupę menadżerską, a nie kilku tych samych od lat emerytów, którym zależy bardziej na łowieniu karpia, niż zarabianiu pieniędzy na cele pro wędkarskie, ekologiczne i rozwojowe.
Jako organizacja zrzeszająca masę ludzi, PZW nie ma swoich przedstawicieli w parlamencie. Przez to, przechodzą takie ustawy jak ta o zmniejszeniu kar za kłusownictwo. Powinno być na odwrót i chyba tego nie trzeba nikomu uświadamiać?! Konieczna jest zmiana prawa na bardziej rygorystyczne.
Kłusol przyjechał nad wodę po ryby samochodem- konfiskata!
Restaurator sprzedawał kradzione ryby- ukarać, dalej zabrać koncesję.
Już o tym pisałem, ale...
...Sami też jesteśmy temu winni- z jednej prostej przyczyny. Jesteśmy wędkarzami i większość z nas, nie chce marnować czasu na "walkę z wiatrakami", ponieważ woli łowić. To normalne.
Trzeba tylko dostrzec, że to przecież My, możemy stać się panami naszych łowisk(towarzystwa) i to My powinniśmy się czuć za nie odpowiedzialni. Odpowiedzialni i świadomi tego, że wszystko co robimy dla dobra środowiska, robimy dla siebie i naszych dzieci, które to wyrastają(na szczęście) już w innym duchu.
Dla wielu wędkarzy starszego pokolenia wypuszczenie ryby jest czymś dziwnym, a młodym, przychodzi to o wiele prościej.
SSR nie byłoby wcale potrzebne, gdyby każdy dbał o wspólne dobro, patrząc sobie nawzajem na ręce. Zwrócić uwagę, gdy widzi się nieprawidłowości, piętnować chamstwo i inne złe zachowania, zgłaszać kradzieże, bo dla mnie tym jest właśnie kłusownictwo. To nie jest wcale donoszenie- to jest dbanie o swoje(czyt. wspólne) dobro. Z czasem wyeliminowałoby się nieprawidłowości w naszym światku, które jeszcze istnieją. Gonić brudasów, chamów- po prostu dziadów. Oni też poczują się wyobcowani i są przykłady na tzw."nawrócenia" takich osób.
Samo tytułowe pytanie: "Czy warto społecznie pilnować tarła?"- w moralnym aspekcie tej sprawy, każe odpowiedzieć TAK!
Logicznie jednak rozumując, wg. mojego skromnego zdania, lepiej jest przeprowadzić szereg czynności, o których pisałem wyżej i nikt nie musiałby niczego pilnować, a jeżeli już to prewencyjnie, opłaceni przez Państwo z naszych pieniędzy, które płacimy na składki- dobrze wyposażeni etatowi strażnicy.
BAŁT

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 20:47 #47458

  • michu
  • michu Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 726
  • Podziękowań: 206
Odnosząc się konkretnie do pytania zamieszczonego w poście, uważam, że warto i to po sto kroć.
I choć zgadzam się z przedmówcami, którzy twierdzą, że pilnowanie kilku rybek to tak na prawdę nic oraz, którzy podają z pewnością lepsze, aczkolwiek dość śmiałe rozwiazania problemu polskiego bezrybia (komercjalizacja łowisk), to jednak ja patrzę na tę sprawę z róznych, przychylnych takim pomysłom, stron.
1. Jest to napewno kultywowanie pewnego bardzo pozytywnego zwyczaju, który od dość niedawna zaczął pojawiać się nad polskimi rzekami. Byc może poprzez takie akcje, jak organizuje TPRIiG, kiedyś dojdzie do paradoksu i angażowały się będą w ochronę ryb łososiowatych dzieci tych, którzy najbardziej trzebili (siatami, prądem) rzeki, zmieniając tym samym świadomość rodziców. Noc, ognicho, kiełbacha i lekka adrenalinka związana z tym, że coś może się lada moment wydarzyć przyciąga młodzież, więc kto wie...
2. Poczucie pewnego obowiązku wobec rzeki, którego wypełnienie (na tyle na ile pozwalaja nam czas i pieniądze)daje penego rodzaju satysfakcje, że nie tylko brałem, ale próbowałem dac również coś od siebie.
3. Zwykłe wyrachowanie. Im wiecej ryb uda się "przypilnować" tym więcej będzie mozna złowić na otwarcie. Tak na akapicie to będzie mój pierwszy sezon keltowy podczas którego być może będę miał okazję ocenić, czy ryba styczniowa to godny przeciwnik, czy, jak to często się słyszy, żadna zdobycz pod względem sportowym i należy jej dać odpocząć. Poki co podtrzymuje to co napisałem w 3.
4. Wymiar towarzyski. Spotkanie się z kumplami i popitolenie prze cały boży dzień o tym co nas jara, a czego żadna żona(a tymbardziej jej matka)/dziewczyna tak na prawdę do końca nie jest w stanie zrozumieć(WYJĄTEK jedyny jaki znam: kolezanka Pliszka;) )
By było:)
P.s.
Nie czytałem od deski do deski tematu, gdyż momentami jest on bardzo obszerny, a czasu mało, dlatego jeżeli o tym co napisałem była wcześniej mowa to post można wywalić, by nie zaśmiecać forum.
Ż(r)yj z umiarem.
Ostatnio zmieniany: 2010/10/06 21:11 przez michu.

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 20:56 #47460

  • gregon
  • gregon Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 505
  • Podziękowań: 574
Dmychu, ja też jestem za tęczakami. Tylko w stawach, lub rzekach w których potokowce nie znajdują warunków do bytowania. Zacytuję bigosa: "(...)Mamy rzeki lososiowe czy pstragowe o mozliwosciach przewyzszajacych jakies Nowe Zelandie i inne zakichane mekki pstragowe(...)" Świeta racja, choć chyba większość nie zdaje sobie z tego sprawy.
Tęczak wcale nie jest taki nieszkodliwy w naszych rzekach. Zajmuje nisze rodzimych łososiowatych, żeruje na ich ikrze i narybku.
Tempo wzrostu pstrągów i lipieni w wiekszości polskich rzek, w których występują jest imponujące porównując np. do skandynawskich. Norweskie łososie i trocie wchodzace do rzek są conajmniej 1/3 lżejsze przy tej samej długości od bałtyckich. Tam ryby rosną dzięki długowieczności i niskiej presji wędkarskiej.
Można to wykorzystać. Według mnie szansą dla niezamożnego miłośnika przyrody byłyby, obok łowisk takich jak San czy Dunajec, niskonakładowe odcinki specjalne. Niekoniecznie na dużych rzekach. Nasze potokowce i lipienie osiagają imponujące rozmiary nawet w małych ciurkach. Ryby rozmnożą się same, trzeba im tylko dać szansę urosnąć, a cały wkład finansowy można przeznaczyć na ochronę. Poza trociowymi rzekami kłusownictwo na większą skalę to obecnie rzadkość. Żaden szanujęcy się kłusol nie bedzie tłukł kilometrów wzdłuż rzeczki, by skubnąć po jednej większej rybie z dołka. Tutaj największym zagrożeniem sa kłusownicy uzbrojeni w wędki i to na nich należy się skupić.
Mimo iż zdrowy kapitalizm uważam za najlepsze rozwiązanie dla gospodarki, to będę oponował jeśli chodzi o przyszłość wędkarstwa w Polsce. Trzeba pamietać, że nie jesteśmy "normalnym" krajem. Wiele rozwiązań, które w innych państwach zdają egzamin u nas nie działa. Scenariusz, który opisuje sly jest więcej niz prawdopodobny. W przypadku rzek nie możemy sobie pozwolić na eksperymenty, bo w razie niepowodzenia cena będzie zbyt wysoka. Pogłowie ryb można odbudowac w kilka lat, ale dewastacja dolin naszych pięknych rzek jest procesem praktycznie nieodwracalnym.

ps. Marzenia są w zasięgu ręki. Wystarczy podjąć męską decyję i zacząć je realizować!:)
pozdrawiam
Ostatnio zmieniany: 2010/10/06 21:18 przez gregon.

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 21:32 #47465

  • dmychu
  • dmychu Avatar
gregon napisał:
(...) W przypadku rzek nie możemy sobie pozwolić na eksperymenty, bo w razie niepowodzenia cena będzie zbyt wysoka. Pogłowie ryb można odbudowac w kilka lat, ale dewastacja dolin naszych pięknych rzek jest procesem praktycznie nieodwracalnym.(...)

Eksperyment społecznego zarządzania łowiskami trwa już ponad 60 lat. To niesprawiedliwe, że socjalizm dostał od dziejów tyle szans, z których większość zmarnował.

W czasie gdy w Polsce tracimy pieniądze na działania Straży Granicznej w dorzeczach rzek trociowych, świat zarabia pieniądze na licencjach wędkarskich. Mamy jakieś abstrakcyjne limity nie na łowiska tylko na wędkarzy. Mamy zarządy pod demokratycznym butem wymagających taniego łowienia członków. Przecież to jest system sparaliżowany w każdym calu. Można by tak pisać jeszcze dwie doby. Nie mam siły.

Prawny zakaz gospodarowania obwodami rybackimi przez stowarzyszenia oddzieliłby wreszcie zarząd od członków tworząc zdrową relację gospodarz - klient. To nie jest eksperyment, tylko przepis na sukces. Oczywiście, że niektóre rzeki pstrągowe szlag trafi i będą bezpańskie. Ale pojawią się też łowiska wyjątkowe. Mi nie zależy na tym, by wszystko było jednakowo marne i zadbane na papierze. Wiele rzek z Informatora to zwykłe pustynie. Wolę, aby słabsze łowiska umarły śmiercią naturalną, poprzez brak zainteresowania wędkarzy. I niech rynek wyłoni te najlepsze gdzie będzie super.

Zresztą śmierć przeciętnych łowisk pstrągowych jest konieczna do maksymalizacji zysku na łowiskach potencjalnie bardzo dobrych. Myślę, że z czasem Drwa i Rega stałyby się pstrągowymi OS-ami pierwszej ligi, ale wiele pstrągowych rzeczek szlag by trafił. No i co z tego? Jelce by tam sobie żyły w razie czego.

Jeżeli na Pomorzu Zachodnim będę miał dwa OS-y do dyspozycji i przez to umrze kilkanaście łowisk na pstrągowych strumieniach, to wolę tak niż uśrednioną szarość i przeciętność.

Pozdrawia serdecznie
Krzysiek

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 21:44 #47467

  • gregon
  • gregon Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 505
  • Podziękowań: 574
"(...)Jeżeli na Pomorzu Zachodnim będę miał dwa OS-y do dyspozycji i przez to umrze kilkanaście łowisk na pstrągowych strumieniach, to wolę tak niż uśrednioną szarość i przeciętność.(...)"

Popieram w 100%!
Wolę jednak, by strumienie umierały w rękach PZW. Wtedy przynajmniej będzie coś tam jeszcze rosło, by jelców w betonie nie łowić;)
pozdrawiam

Odp:Czy warto społecznie pilnować tarła? 2010/10/06 21:54 #47469

  • dmychu
  • dmychu Avatar
Ale to nie PZW ratuje doliny rzeczne, tylko ludzie kochający dzikie rzeki.

A to, że ja i wielu innych ludzi prywatnie szanujemy wielu pracowników okręgów PZW w Polsce to już inna sprawa, co nie znaczy, że głos w obronie rzek wywodzi się z PZW. Czasami po prostu idzie się razem w słusznej sprawie.

Najlepiej jakby uwłaszczyć okręgi PZW na wspólnym, a członków przekształcić w klientów. Stowarzyszenie przestałoby istnieć, pozostaliby tylko pracownicy okręgów jako podmiot gospodarczy i hej. Już samo zrzucenie ciężaru wychodzenia naprzeciw oczekiwaniom elektoratu, dodałoby wielu prezesom skrzydeł...

Ja osobiście cenię sobie władze ZO Koszalin, Szczecin czy Słupsk. To nie są źli ludzie. Oni tylko są uwikłani w służebne relacje z roszczeniowymi masami swoich członków, którzy palcem wygrażają gdy słyszą o braku porozumień lub podwyżkach.

Jestem pewny, że wielu pracownikom okręgów w Polsce bardzo to uwiera i chcieliby wreszcie zacząć prowadzić wędkarski biznes. Warto tych ludzi uwłaszczyć na wspólnym bo mają doświadczenie. Musimy im tylko dać oddychać, czyniąc się z mocy ustawy klientami.

Zmienić relacje prawne między nami dla uzdrowienia wędkarstwa, ale zachować zasoby ludzkie w okręgach na swoich miejscach z uwagi na doświadczenie. Będę im to szeptał do ucha przy każdej okazji.

Ja po prostu cenię wielu ludzi ale nie lubię tego systemu.

Wędkarz nie może być jednocześnie klientem i pracodawcą. To jest chore. Społeczną ocenę działania gospodarzy łowisk, powinny pełnić w relacji partnerskiej stowarzyszenia zewnętrzne, takie jak na przykład Towarzystwa, które demokratycznie i po partnersku przyglądają się już dziś działaniom rolników, meliorantów i urzędników z RZGW. I to jest zdrowe. Ale nie w jednej organizacji... Panowie, wędkarz ma być klientem, a nie może wiązać rąk Zarządowi Okręgu swoimi nierealnymi roszczeniami i wymaganiami.

Serdecznie pozdrawiam
Krzysiek
Ostatnio zmieniany: 2010/10/06 22:05 przez dmychu.
Moderatorzy: Ediit, Tarkowski
Time to create page: 0.089 seconds