lukomat napisał:Potem ryby wracaja do specjalnych basenow, gdzie dochodza do siebie, a nastepnie sa wypuszczane do rzeki, niezaleznie od kondycji. W przypadku lososi przezywalnosc jest niewielka, 15-20% dla samic, a dla samcow ponizej 5%... Ale nie ma zadnego gdybania, kombinowania i podejzen.
Pozdrawiam
Mniejsza z różnicą w przeżywalności troci i łososia po tarle, ale chciałbym zobaczyć reakcję naszych wędkarzy gdy wypuszczone kelty masowo zdychają. Ichtiologi otruli panie! Bo to złodzieje i masony
.
O reszcie z Twojego przykładu pisałem. Taki jest standart na świecie. Niestety u nas rybacy mają lepsze "plecy".
Co do Skandynawów i wypuszczania ryb. Tak się składa, że z nazwijmy to przyczyn służbowych, łowię w Skandynawii i ze Skandynawami. Mają oni praktyczne podejście do tematu- nie biorą keltów, bo wg. nich są kiepskie w smaku. Norweg łososiowi i troci nie podaruje, pstrągom tym bardziej- nawet jest zalecane by wszystko brać, szczupaków i keltów nie łowi bo woli dobry stek lub halibuta.
Teraz o słynnej bezdotykowej wylęgarni z Kanady. Prócz sposobu pozyskiwania tarlaków obiekt ten nie rózni się niczym od normalnej polskiej wylęgarni-wycierają ręcznie, futrują paszą, dopuszczają głębinówkę, zarybiają smoltami(steelheady, kiżucze). No może w Polsce nie ma zwiedzania i tablic w 2 językach, ale sorry gdy pracowałem na ośrodku w naszym pięknym kraju to rybak potrafił wynieść po tarlaku w każdym woderze
, drugi zaś "społecznik" potrafił co jakiś czas walnąć kasar z rybami do kanału odprowadzającego wodę do rzeki. Tłumaczył, że zarybia rzekę
.[/quote
Mysha,
co ma woder z tarlakiem i kasar z rybami w odprowadzalniku do Kanady? Nie kumam... .