Jeśli chodzi o inne łososiowate, to podałem przykład, na podstawie którego chciałem pokazać, że w naturze ryby przed odbyciem tarła są bardziej wartościowe (dlaczego nie giną przed tarłem?). Przyznam jednak, że ten przykład był niepotrzebny i niezbyt trafny, lepiej będzie trzymać się konkretów czyli naszych troci.
Zgadzam się, że ryby wchodzą cały rok. Jednak z tego co mi wiadomo, naturalnym środowiskiem życia troci jest morze a
większość ryb wchodzących do rzek (ciągi we wrześniu, listopadzie) czyni to celu odbycia tarła.
Odnośnie prośby Krzysztofa, jeszcze z dyskusji w temacie "Ina 2009": po przejrzeniu kilkunastu kilogramów WW, niestety nie znalazłem wywiadu o którym pisałem, za to natrafiłem na artykuł, potwierdzający opinię profesora na temat keltów. Pozwolę sobie zacytować:
"Marząc o wielkiej rybie, naiwnie wyobrażam sobie, że nie wyłowione przez wędkarzy i kłusowników kelty po spłynięciu w Bałtyku przytyją i wejdą znów do rzek jako dziesiątki, dwunastki, czternastki... Niestety, opinie naukowców na ten temat nijak nie przystają do moich marzeń.
Zdzisław Michałek, prezes okręgu PZW w Słupsku, powołując się na niewątpliwy autorytet prof. Ryszarda Bartla, twierdzi, że kelty po odbytym tarle nie wracają już do rzek. Kilkanaście lat temu zaniechano ich znakowania, nigdy bowiem nie odnotowano powrotów tych ryb." Aleksander Gzowski "Troć z dopalaczem" WW 12'96
Przypominam, że Artur już pisał, iż nie zgadza się z tą opinią i dlaczego. Zainteresowani znajdą tą wypowiedź na 6 stronie wątku o Inie. Równocześnie napisał, że według badań, wraca ok 10% ryb drugiego tarła.
No i w tym momencie zastanawiam się, jaki jest procentowy stosunek troci srebrnej znajdującej się w rzece (dajmy na to na przestrzeni roku), która przystąpi do tarła, do procentu keltów które w przyszłości wrócą do rzeki (zakładając, że to Artur ma rację). Wnioski wydają mi się jednoznaczne.
Temat jest ciekawy więc niecierpliwe czekam na obiecane wyniki badań Adama Lejka odnośnie powrotów.
PS. Bolenia nie jadłem, kiedyś zabrałem z wyprawy na Inę klenia czterdziestaka - o dziwo nawet mi smakował (i nie tylko mi) ale gdzie tam takim kleniom do keltów
Raz też nieopatrznie zabrałem ładnego jazia - tego to już nigdy więcej nie zrobię