Mysha napisał:
Jeśli chodzi o praktyczny aspekt medycyny- to napewno jeśli jesteś za pan brat to wiesz, że kiedyś królował (nie wiem jak jest teraz) pewien inhibitor konwertazy(ACE-I). Byliśmy bodajże jedynym krajem na świecie gdzie był/jest on tak popularny. Cud czy genialny marketing?
Domyślam się, że chodzi o lek o nazwie P.
Może jestem w błędzie, ale tu akurat nie szukałbym drugiego dna. Firma go produkująca jest pewnym fenomenem, bo jest popularna w swoim macierzystym kraju, na antypodach i właśnie w Polsce. Czemu tak jest? Być może przedstawicielstwa w tych krajach wykonały lepszą pracę, niż gdzie indziej? Faktycznie, pewną ciekawostką jest, że na menedżerskie stanowiska na przykład w Azji, awansowani są często Polacy. Podobnie kiedyś w Izraelu główną marką samochodu był Subaru, marka dość niszowa gdzie indziej. Tak to już jest, że gdzieś biznes się lepiej udaje, gdzie indziej zaś gorzej, nic w tym nadzwyczajnego. No ale chyba zdecydowanie zbyt daleko odbiegliśmy od tematu, więc zawracam
Walka ze środowiskiem naukowym nic nam nie da. Udawadnianie profesorowi, że jest "niedouczonym złodziejem" niczym pozytywnym dla nas się nie skończy. Co innego gdy inny przedstawiciel nauki(reprezentujący nasz punkt widzenia) podejmie z nim polemikę. Swoją drogą duża część ludzi zajmujących się rybactwem była lub jest wędkarzami.
Tu ująłeś chyba sedno problemu, oczywiście, że jedyna droga to znalezienie sojuszników wśród naukowców. Myślę, że to jest oczywiste i dla Artura i dla mnie i co do tego raczej nie trzeba nas przekonywać. Tylko, że z tego, co piszecie wynika, że ta równowaga jest w drastyczny sposób przesunięta na stronę dla nas, wędkarzy niekorzystną, i cały czas zastanawiam się dlaczego.