Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Informacja dla kolegów z Krakowa i okolic

Odp:Informacja dla kolegów z Krakowa i okolic 2011/02/01 08:38 #58075

Mrugi napisał:
Odpowiedz na kim się wzorowaliście, gdzie takie zakazy się przyjęły i sprawdziły...? Polska za sprawą lokalnych fachowców... od wszystkiego... stała się krajem zaściankowym.
Czemu ten zakaz ma służyć ? Co wniesie w realia życia i co zmieni ? Znowu się niektórym narażę ale napiszę co myślę

Napisz mi obszerną odpowiedź popartą sukcesami w innych krajach to poprę ten pomysł obiema rękami, jak na razie to bezsensowne działania dla samego działania... i szumu... bo jakiś koleś w kole chciał zaistnieć...chyba dla samego zaistnienia...

Konkrety, dowody i przykłady z innych krajów w których to funkcjonuje i rybostan znacznie się zwiększył !?

Pamiętaj tylko że Polska to nie Kanada, Szwecja, Norwegia i inne zamożne kraje, bo u nas mentalnością ludzi i nawykami nie jest najlepiej...

Nie sztuka wprowadzać absurdalne zakazy... znasz jakieś podobne przykłady w Europie ? Ameryce Północnej ? Sztuką jest dotarcie do wędkarzy i wyedukowanie ich że dbanie o środowisko i rybostan zaowocuje na przyszłe lata... ale widząc co nad wodą... w żadną edukację już nie wierzę !

Rozwój motoryzacji ( auto w każdym domu czasami 2 lub 3 ) łatwość dotarcia do każdego nawet najdalszego zakątka w Polsce spowodował że w rzekach jest mało ryb, Mazury wyłowione do cna, na Pomorzu grasują zorganizowane bandy kłusoli... a nasze władze nie robią nic, ludzie potracili pracę, są regiony że nawet zasiłków nie dostają... więc żeby przeżyć kłusują ryby i zwierzęta... całe rodziny żyją z tego co chłop do domu przyniesie. Wiem że nie można tego tłumaczyć bo to to samo jakby złodzieja tłumaczono że kradnie bo głodny, ale ci ludzie żyją w miejscowościach bez przemysłu i żadnej perspektywy, nie mają innego wyjścia...
Opłaty coraz większe a zakazy coraz bardziej kuriozalne, za chwile ktoś wyskoczy żeby wcale nie zabierać żadnej ryby i nasze hobby stanie się sodomasohistycznym wynaturzeniem... bo swoją przyjemność czerpiemy z okaleczenia ryby, drgania szczytówki i fotki na koniec...

To co funkcjonuje w innych krajach nie zawsze działa w Polsce, mamy 2011 rok, w 60% małych miejscowości i wsiach do wielu miejsc nie dotarła jeszcze kanalizacja, wszystko walą do rzek, rośnie bezrobocie i ludzie na chleb nie mają... gdzie tu mówić o etyce i zakazach... na 1000 wędkarzy pewnie 50 nie zabiera ryb i jeszcze długo nikt tego nie zmieni... i mamy wprowadzać ograniczenia dla ludzi prawych, płacących pozwolenia, zachowujących się etycznie, kupujących drogi sprzęt, napędzających rynek wędkarski z korzyścią dla kłusoli i ludzi którym lata opłata karty i wszystkie zasady tego świata !!!!!!!!!!!!!!!!

Dla nich to robicie ??? Wędkarz nie weźmie to oni chętnie, mniam :)




Witam wszystkich zalogowałem się na tymforum bo musiałem oddać głos w sprawie októrej napisał Mrugi.

Do uzmysłwowienia tragicznej sytuacji ryb łosiowych posłużę się w wiekszosci cytatami, oto one :
Cytat z art. Georga Moskwy dot. Zakaz zabierania ryb :

- Obiektem połowu są ryby nie stojące pod ochroną ale będące z wielu powodów zagrożone w stabilności swej populacji. Metoda ta praktykowana jest głównie w wypadku ograniczonych geograficznie lub żyjącej w skrajnych warunkach rodzimych populacji pstrąga potokowego. Popularna jest szczególnie w Hiszpanii lub w alpejskich łowiskach wysokogóskich.
- Chcąc utrzymać endemiczną odrębność populacji, używa się do rozrodu wyłącznie tarlaki rodzime. Zakaz ich zabierania ma zapobiegać uszczuplaniu ich liczby. Klasycznym przykładem jest Hiszpańska prowincja Leon, gdzie w ten sposób utrzymuje się największe i najładniejsze potokowce kraju.

Kolejny przykład z roku 2001 List otwarty do Zjazdu PZW

Pstrąg potokowy w polskich rzekach staje się ginącą rybą. Dzieje się tak mimo rosnących zarybień. Z różnych powodów naturalne tarło rodzimych populacji przestaje się liczyć, bo przystępuje do niego coraz skromniejsza liczba ryb. Nie trzeba być prorokiem, by przy rosnącej presji wędkarzy przewidzieć przyszłość. Wystarczy przyjrzeć się potokom w Europie. Wędkarstwo pstrągowe stanie się albo elitarną przyjemnością dla nielicznych (prywatyzacja i komercjalizacja - np. Austria czy zachodnie Niemcy), albo wszyscy będziemy łowili ryby wielkości dłoni (powszechna, pozbawiona znaczących ograniczeń dostępność - np. Francja, Hiszpania, Włochy).
Wydaje się, że przyszedł moment na podjęcie radykalnych działań na rzecz ochrony pstrąga potokowego. Oczywiście wymagają one kompleksowego planu, który opierałby się na sprawdzonych w świecie wzorach. Jednak już dziś, zanim taki plan powstanie i wejdzie w życie, z wielu możliwych działań należy podjąć, te które są najprostsze i najskuteczniejsze.
Dlatego, zwracamy się do Zjazdu PZW o przyjęcie uchwały zobowiązującej Okręgi Polskiego Związku Wędkarskiego gospodarujące na wodach "Krainy pstrąga i lipienia" do tworzenia odcinków, na których obowiązywałaby zasada no kill - NIE ZABIJAJ. W ten sposób ochronione zostaną przynajmniej matecznikowe odcinki rzek. Fragmenty te powinny znaleźć się pod szczególną pieczą Państwowej i Społecznej Straży Rybackich.
Nikt do tej pory nie wymyślił prostszej i skuteczniejszej metody ochrony ryb. Na najbardziej renomowanych łowiskach, zwłaszcza tych zagrożonych wędkarską presją, od USA po Austrię, Szwajcarię i Niemcy a nawet Skandynawię, właśnie w ten sposób chroni się najcenniejsze odmiany miejscowych salmonidów. Jeśli chcemy w przyszłości łowić duże, okazowe ryby, nie możemy ignorować tej prawdy. Jest nas zbyt wielu, by łowiecki model wędkarstwa, z pozyskiwaniem mięsa jako celem wędkowania, był do utrzymania na każdej wodzie. Jeśli tego nie zrozumiemy i już dziś nie podejmiemy odpowiednich kroków, to być może jutro właściciel wód, czyli Państwo opierając się na opinii biologów, uzna nas za winnych wyginięcia tej wspaniałej ryby i wydzierżawi "nasze" rzeki i potoki innym gospodarzom.
Zwracamy się do delegatów i pstrągarskiej społeczności o poparcie tej inicjatywy. W naszym przekonaniu będzie to pierwszy krok w celu stworzenia sprawnie działającego, kompleksowego systemu ochrony najpiękniejszej z ryb - pstrąga potokowego, a w przyszłości także innych, równie zagrożonych gatunków.

Mamy rok 2011 ( 10 lat później ) coś drgnęło w tym temacie ale czy to jest wystarczające ? Nie to tylko kropela wody w jeziorze potrzeb.

I jeszcze jeden przykład z artykułu Roberta Tracza opublikowanego 2002-11-25

Kompletomania

Wyznawcy tej sekty, powrót z wędkarskiej eskapady, bez kompletu lipieni lub pstrągów, traktują jako wyprawę nieudaną. Jeżdżą po ryby, a nie na ryby. Będąc w ciągłym amoku nie dostrzegają wszystkich barw i niuansów przyrody, nie umieją jej kontemplować.
Kiedyś, gdy ryb w rzekach było dużo, a muszkarzy mało, pewien znajomek, którego uważałem za wędkarza etycznego, pochwalił się swoim trzydniowym „urobkiem” znad Wdy. Siedemdziesiąt lipieni! Zabrał wszystkie, bo gryzły. Później część oddał sąsiadom. Inny, znany „sportowiec”, chełpił się swoją zamrażarką wypełnioną czterdziestoma kardynałami. Po co? Może chciał otworzyć restaurację rybną ?. Dwieście, trzysta lipieni w sezonie, to dopiero był powód do dumy. Swego czasu, nad San, wielu przyjeżdżało z wędzarniami, tnąc po kilka kompletów dziennie - nad Dunajcem także wielokrotnie ganiano za mięsem.
Kłusole, melioranci, tuczarnie ryb, również zrobiły swoje i obudziliśmy się z” ręką w nocniku”. Na szczęście idea „no kill” zatacza coraz szersze kręgi – lepiej póżno, niż wcale – i być może nasi synowie także będą mieli możliwość połowienia w Polsce na muchę.
Z kompletomani się wyrasta, tak jak z krótkich majtek, (chociaż nie dotyczy to wszystkich), a jeśli nie dojrzeje się samemu, to zmusi nas do tego sytuacja nad wodami.

Mrugi czy potrzeba Ci więcej przykładów ????
Napisałeś
Nie sztuka wprowadzać absurdalne zakazy... znasz jakieś podobne przykłady w Europie ? Ameryce Północnej ? Sztuką jest dotarcie do wędkarzy i wyedukowanie ich że dbanie o środowisko i rybostan zaowocuje na przyszłe lata... ale widząc co nad wodą... w żadną edukację już nie wierzę !

Czy Ty naprwdę wierzysz w to, co napisałeś? Biegałeś za kłusownikami po Szreniawie i wierzysz w takie teksty ? Dotarcie i wyedukowanie ? ? ? Tak to można ale wobec Niemca Holendra, Austryjaka czy Szwajcara. U nas nie wiem czy by pomogło ucinanie dłoni.

Zastanów się nad reliami tego co napisałeś. Marks Engels i Lenin to już było i się nie sprawdziło.

Odp:Informacja dla kolegów z Krakowa i okolic 2011/02/01 09:15 #58079

  • GrzegorzB
  • GrzegorzB Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 47
  • Podziękowań: 11
standerus napisał:
Widzę mały brak zrozumienia
Grzegorzu - za akcję wielkie brawa dla Was, jednak pisząc do Mrugiego, że niezbyt zna realia krakowskich wód pstrągowych to pod straszne baty się wystawiasz - proponuję najpierw sprawdzić z kim rozmawiasz, później sadzić takie teksty, bo można dyskusję w pąsach kończyć.


Pozostaje problem o którym pisze Tomek - totalnej bezkarności kłusowników, minimalnej skuteczności niedoinwestowanej i bez uprawnień SSR, całkowitego braku zainteresowania wodą PSR.

Faktycznie nie wiedziałem że Mrugi jest z Krakowa i z Przyjaciół Szreniawy ale z jego wypowiedzi ciężko było wyciągnąć wniosek że zależy mu na wodach pstrągowych.
Co do niedoinwestowania SSR to nasze koło w zeszłym roku wydało na SSR ok.3000zł a na konsumpcję podczas zawodów ok.4000zł. Wydatki na sport ogółem 19000zł. Te liczby mówią same za siebie. Zgłosiliśmy wniosek by kosztem sportu dofinansować SSR. Gdybyś widział oburzenie prezesów, koniec końców tak zamieszali że wniosek nawet nie był głosowany. Ale to jeszcze nie koniec, tego tematu nie odpuścimy. Jak jest kasa na imprezki pod nazwą sport to musi się znaleźć na tępienie kłusoli.

Odp:Informacja dla kolegów z Krakowa i okolic 2011/02/01 09:40 #58083

BRN napisał:

San, Łupawa jak już wspomniał mkfly(OS-y) Piaseczno i chyba nie ma tam nigdzie ogrodzenia.

[/quote]
Za to jest się trzepanym 3 razy dziennie przez strażników, na których opłacenie kasa jest z licencji - to jest coś, czego nad Krakowskimi rzekami nie uświadczysz.
Fly Fishing Jihad

Odp:Informacja dla kolegów z Krakowa i okolic 2011/02/01 09:45 #58084

GrzegorzB napisał:
standerus napisał:
Widzę mały brak zrozumienia
Grzegorzu - za akcję wielkie brawa dla Was, jednak pisząc do Mrugiego, że niezbyt zna realia krakowskich wód pstrągowych to pod straszne baty się wystawiasz - proponuję najpierw sprawdzić z kim rozmawiasz, później sadzić takie teksty, bo można dyskusję w pąsach kończyć.


Pozostaje problem o którym pisze Tomek - totalnej bezkarności kłusowników, minimalnej skuteczności niedoinwestowanej i bez uprawnień SSR, całkowitego braku zainteresowania wodą PSR.

Faktycznie nie wiedziałem że Mrugi jest z Krakowa i z Przyjaciół Szreniawy ale z jego wypowiedzi ciężko było wyciągnąć wniosek że zależy mu na wodach pstrągowych.
Co do niedoinwestowania SSR to nasze koło w zeszłym roku wydało na SSR ok.3000zł a na konsumpcję podczas zawodów ok.4000zł. Wydatki na sport ogółem 19000zł. Te liczby mówią same za siebie. Zgłosiliśmy wniosek by kosztem sportu dofinansować SSR. Gdybyś widział oburzenie prezesów, koniec końców tak zamieszali że wniosek nawet nie był głosowany. Ale to jeszcze nie koniec, tego tematu nie odpuścimy. Jak jest kasa na imprezki pod nazwą sport to musi się znaleźć na tępienie kłusoli.
Naprawdę, Wasze działania bardzo cieszą.
Myślę że dobrze by było kilka podobnych zmian wprowadzić w przyszłości wspólnie przez sekcje przyjaciół, w końcu jedziemy już na jednym wózku - dopłacie. Choćby limitowane w licencji wejścia nad wodę, z możliwością dopracowania na zarybieniach i sprzątaniach/patrolach kolejnych (pomysł od kolegów z okręgów wschodnich) czy to o co aż się prosi od lat - wymiar widełkowy dla pstrąga (bo o no kill raczej możemy zapomnieć). Na Rabie jest o tyle łatwiej, ze jest i no kill, i tylko mucha, więc ryby nie są ranione kotwicami, presja mniejsza i ryby dość często przeżywają spotkanie z nami.
Co do wydatków Krakowa na sport - temat długi, ogólnie znany, mieć nadzieję że proporcje między ścigactwem a ochroną zaczną się zmieniać bardzo, myślę że sporo pomocy może być ze strony SSR i komendanta - fajni ludzie się zbierają.
Pozdrowienia i do zobaczenia nad wodą!
Fly Fishing Jihad
Ostatnio zmieniany: 2011/02/01 09:52 przez standerus.

Odp:Informacja dla kolegów z Krakowa i okolic 2011/02/01 11:37 #58093

  • Mrugi
  • Mrugi Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 130
Kormoranek napisał:
Mrugi napisał:
Mrugi czy potrzeba Ci więcej przykładów ????
Napisałeś
Nie sztuka wprowadzać absurdalne zakazy... znasz jakieś podobne przykłady w Europie ? Ameryce Północnej ? Sztuką jest dotarcie do wędkarzy i wyedukowanie ich że dbanie o środowisko i rybostan zaowocuje na przyszłe lata... ale widząc co nad wodą... w żadną edukację już nie wierzę !

Czy Ty na prwdę wierzysz w to, co napisałeś? Biegałeś za kłusownikami po Szreniawie i wierzysz w takie teksty ? Dotarcie i wyedukowanie ? ? ? Tak to można ale wobec Niemca Holendra, Austryjaka czy Szwajcara. U nas nie wiem czy by pomogło ucinanie dłoni.

Zastanów się nad reliami tego co napisałeś. Marks Engels i Lenin to już było i się nie sprawdziło.

Właśnie dla tego że biegałem i pewnie nigdy nie przejdę bokiem jak zobacz ę kolejnego napisałem co napisałem, widziałem ludzi w Simsach, przedstawicieli wielu grup zawodowych którzy mieli wszystko w głębokim poważaniu... powoływali się na znajomości i takie tam

Swoimi wypowiedziami chcę zwrócić uwagę że na patologię nad wodą odpowiada poprzedni ustrój i rząd Polski. Dawniej ludzie kradli, teraz też, w mentalności ludzkiej zostały pewne nawyki. Zapytałem czy w innych krajach stosują takie obostrzenia... ano nie bo tam ludzi stać na wiele, oni zarabiają !

pisząc ten fragment nie propaguję kłusownictwa na Mazurach czy Pomorzu:

Rozwój motoryzacji ( auto w każdym domu czasami 2 lub 3 ) łatwość dotarcia do każdego nawet najdalszego zakątka w Polsce spowodował że w rzekach jest mało ryb, Mazury wyłowione do cna, na Pomorzu grasują zorganizowane bandy kłusoli... a nasze władze nie robią nic, ludzie potracili pracę, są regiony że nawet zasiłków nie dostają... więc żeby przeżyć kłusują ryby i zwierzęta... całe rodziny żyją z tego co chłop do domu przyniesie. Wiem że nie można tego tłumaczyć bo to to samo jakby złodzieja tłumaczono że kradnie bo głodny, ale ci ludzie żyją w miejscowościach bez przemysłu i żadnej perspektywy, nie mają innego wyjścia...

Zwróciłem uwagę że w długotrwałej perspektywie to Państwo przyczyniło się do powstawania patologii, gdyby ci ludzie dostali pomocną dłoń jak to się dzieje w Europie, to nie musieliby łamać prawa. Ale to samo państwo powinno tak egzekwować prawo że po złapaniu takiego człowieka na łamaniu prawa spowodowałoby puszczenie każdego delikwenta w skarpetkach........... co do motoryzacji i wędkarstwa można mieć różne zdania ale faktem jest że 30 lat temu w znacznym procencie ludzie na ryby jeździli pociągami, teraz w każdy zakątek jedzie ekipa 4 wędkarzy i za dniówkę przetrzepią 25 km wody.... a dawniej byłoby to niemożliwe

Zastanawiam się czy tak zagmartwanie piszę czy może niektórzy odpowiadający mają po 12 lat

Spędziłem więcej czasu na patrolach i na łapaniu kłusoli niż niejeden na forum na łowieniu ryb, zrobiłem sporo dla Szreniawy co można przeczytać na naszym forum ( co nie oznacza że mam się tym chwalić wszem i wobec, robiłem swoje ) jestem za poprawą i przestrzeganiem prawa nad wodami ale nie piłowaniem i piętnowaniem ludzi takich jak ja i wy.
Wymyślmy sposób i naciśnijmy guzik który spowoduje że ta druga strona dostanie po dupie nie my :)

A jak na razie po waszych wypowiedziach hehe stałem się propagatorem kłusownictwa, żeby tylko chłopaki mnie jakimś patronem nie zrobili bo będzie wesoło :)
Ostatnio zmieniany: 2011/02/01 11:46 przez Mrugi.

Odp:Informacja dla kolegów z Krakowa i okolic 2011/02/01 11:52 #58095

  • Zet
  • Zet Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 144
  • Podziękowań: 44
Tak czytam te wszystkie wiadomości i myślę, że każdy z Was ma rację. Rację ma Mrugi, że nie wystarczy zrobić tylko no kill oraz ograniczyć ilość zabieranych ryb. Trzeba ludzi edukować, zabrać się za trucicieli, prostowaczy rzek itp. Kłusoli z kartami PZW czy bez też trzeba karać (niestety to właśnie ewentualna kara działa na ludzi...). Na to jednak trzeba dużych pieniędzy jak i wielu zapaleńców gotowych pracować w ramach SSR.

Co do samego pomysłu ograniczenia ilości zabieranych ryb przez światłych, postępujących zgodnie z prawem wędkarzy, to też należy wg mnie się zgodzić. Znam naprawdę skutecznych wędkarzy, którzy mają pełną lodówkę dobrego jedzenia i te 30 pstrągów z krakowskich rzek są w stanie sezonu bez problemu wyciągnąć i zabrać. Gdy nie było tego ograniczenia, wyjmowali i więcej. Stan rzek, ich pogłowie - jest zaś takie, jak wszyscy wiemy. Tą kwestię rozwiązuje prosty wpis w regulaminie. Nie potrzeba szczególnych pieniędzy na niego, co zdecydowanie ułatwia sprawę.

Jeśli chodzi o "samoograniczenie" wędkarzy w wyniku edukacji, to osobiście, najgorsze wyniki w zaszczepianiu tego typu podejścia mam ze starszymi rocznikami (czytaj - urodzonymi wcześniej niż w latach 70-tych). Nie wiem z czego to wynika, ale moi koledzy uważają, że ich wpływ jest nieistotny na populację ryb. To, że kończyli po kilka wypraw pod rząd z kompletem wymiarowych ryb nie ma wpływu na rzeczułkę. Nie biorą pod uwagę, że świetnie znają i wodę i zwyczaje ryb - więc są naprawdę niesamowicie skuteczni na danym akwenie. Młodsi wędkarze zdecydowanie łatwiej i częściej dają się namówić na puszczanie ryb, zabieranie tylko niektórych i patrzenie się na całość ekosystemu.

Tak więc cieszę się, że istnieje szansa na ograniczenie ilości zabieranych ryb z rzek (akurat wędkuję w wodach krakowskich), jestem szalenie wdzięczny, że istnieją zapaleńcy - przyjaciele Raby, Szreniawy, Rudawy i staram się jak tylko mogę wspierać wszelkie tego typu działania.

Pozdrawiam,
Zet.

Odp:Informacja dla kolegów z Krakowa i okolic 2011/02/01 13:49 #58104

Mrugi nikt Ci nie zarzuca ,że propagujesz kłusownictwo. :laugh: :P

Doskonale wiesz, że ani zwiazku ani nas wdkarzy zwyczajnie nie stać na rozdawanie pstrągów czy lipieni. No Kill jest gwarantem,że ta ryba jest. Są odcinki rzek gdzie można zadbać o te rejony dorybić nową populacją, piszę o spiningistach, a co później zrobią czy wyłowią i zjedzą to już ich problem. Natomiast nie można wyciągać ręki po coś co przez tyle lat garstka zapaleńców utrzymywała ze swoich pieniędzy pieniędzy od sponsorów i pieniędzy związkowych. Podobnie jest z OS Dunajec. Miejscowi mówią,ze Dunajec jest ich,to taka sama prawda jak to,że pieniądze w banku mającym siedzibę na mojej ulicy należą do mnie. Natomiast wędkarze - smakosze wciąż myślą jak by ten OS rozp..... a póki co ustawiają się tuż nad lub tuż za OS bo wiadomo, że ryba nie zna granic. Ale już kilometr niżej żywej duszy nie uświadczy. Opłata za kartę wedkarską nie jest glejtem na zabieranie ryb. Przy płaceniu karty nikt nie gwarnatuje złowienia ryby więc niby dlacego ma być opłatą za zabrane ryby ? A co z moimi składkami jak nie zabieram ryb ? Może żeby odrobić kartę zabiorę krzysło prezesowi w kole ? :P
Wielu ludzi ma w d...e przepisy i na robaka jak złowi pstrąga to do wora ładuje bez skrupułów.
Chcesz ich reedukować proszę bardzo to będzie tak skuteczne jak resocjalizacja starego recydywisty. Dopóki sromotne kary nie nauczą ludzi szacunku dla przepisów dopóty będziemy dyskutować o wziosłych ideach i na tym się pewnie skończy.

Odp:Informacja dla kolegów z Krakowa i okolic 2011/02/01 15:04 #58120

  • Mrugi
  • Mrugi Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 130
Mrugi napisał:
W żadnym swoim poście nie miałem na myśli przepisów odnośnie wspomnianych odcinków no kil bo za takimi jestem obiema rękami i palcami u nóg ! Chodzi mi o całe podejście do tematu zmniejszania ilości złowionych ryb, i wymyślaniem co rusz nowych cudownych przepisów na zmiany...

I znowu zamęt, doczytajcie proszę i nie będzie problemów na przyszłość.

Dla mnie Odcinki no kill to świętość ! Każda rzeka powinna takowy posiadać !

Pisałem swoje posty w innym kontekście ale już nie będę tłumaczył bo mi ręce opadają ;/

Odp:Informacja dla kolegów z Krakowa i okolic 2011/02/01 15:46 #58126

  • GrzegorzB
  • GrzegorzB Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 47
  • Podziękowań: 11
Mrugi napisał:
Spędziłem więcej czasu na patrolach i na łapaniu kłusoli niż niejeden na forum na łowieniu ryb, zrobiłem sporo dla Szreniawy co można przeczytać na naszym forum ( co nie oznacza że mam się tym chwalić wszem i wobec, robiłem swoje ) jestem za poprawą i przestrzeganiem prawa nad wodami ale nie piłowaniem i piętnowaniem ludzi takich jak ja i wy.
Wymyślmy sposób i naciśnijmy guzik który spowoduje że ta druga strona dostanie po dupie nie my :)

Mrugi pełen szacun. My na Rudawie dopiero zaczynamy ale trzeba robić wokół tego szum żeby ludzie wiedzieli że się coś dzieje i otrząsnęli się z niemocy. Moja propozycja jest taka skoordynujmy działania Przyjaciół Raby, Szreniawy, Rudawy. Jak napisałem tylko nasze koło władowało 19000zł w sport za tą kasę można kupić strażnikom używane auto, albo wypłacić wiele delegacji. Zacznijmy na zebraniach naciskać żeby nasza-związkowa kasa była wydawana z pożytkiem dla wszystkich. Sposób wydawania pieniędzy to klucz do zmian, społeczny zapał po pewnym czasie gaśnie jak nie jest poparty odpowiednimi środkami.

Odp:Informacja dla kolegów z Krakowa i okolic 2011/02/01 15:55 #58128

Mrugi napisał:
i mamy wprowadzać ograniczenia dla ludzi prawych, płacących pozwolenia, zachowujących się etycznie, kupujących drogi sprzęt, napędzających rynek wędkarski z korzyścią dla kłusoli i ludzi którym lata opłata karty i wszystkie zasady tego świata !!!!!!!!!!!!!!!!

Dla nich to robicie ??? Wędkarz nie weźmie to oni chętnie, mniam :)

To może tak. Ograniczenia muszą być czy ktoś prawy czy nie. Bo nawet ten prawy i zachowujący się etycznie kupując drogi sprzęt skończy na tym że kupi ten sprzęt i go co najwyżej zamoczy brodząc, a ryby poogląda w sklepie. Sugerujesz wyścig czy rybę zabierze prawy wedkarz czy kłusownik ? To jest bez sensu. Zagłębia kłusownicze występują na północy Polski , rzeki nadmorskie, jeziora itd. tam gdzie można zarobić grubą kasę. Oczywiście w innych rejonach też występuje problem kłusownictwa ale jest niewspółmiernie mniejszy. Ludzie myślący kategoriami - przeciż płacą to mogą - załatwili już wiele rzek. Trzeba myślenia racjonalnego, nikt nikomu nie broni pojechać na stawy komercyjne jeśli jest miłośnikiem mięsa. :P

Dam Ci przykład może głupkowaty ale realny: Masz,rzekę którą się opiekujesz znaleźliście z kolegami sposnorów najeździliście się nazałatwiali. Wpuścilisnie dajmy na to 100 pstrągów takich po60 -70cm. Poszła fama i dnia następnego melduje się nad wodą 300 wedkarzy i zgodnie z regulaminem wyłowili co do sztuki, ryba wpuszczona więc jeszcze głupia. Odpowiedź na proste pytanie co byś wtedy czuł ?
Moderatorzy: Ediit, Tarkowski
Time to create page: 0.088 seconds