Mrugi napisał:Odpowiedz na kim się wzorowaliście, gdzie takie zakazy się przyjęły i sprawdziły...? Polska za sprawą lokalnych fachowców... od wszystkiego... stała się krajem zaściankowym.
Czemu ten zakaz ma służyć ? Co wniesie w realia życia i co zmieni ? Znowu się niektórym narażę ale napiszę co myślę
Napisz mi obszerną odpowiedź popartą sukcesami w innych krajach to poprę ten pomysł obiema rękami, jak na razie to bezsensowne działania dla samego działania... i szumu... bo jakiś koleś w kole chciał zaistnieć...chyba dla samego zaistnienia...
Konkrety, dowody i przykłady z innych krajów w których to funkcjonuje i rybostan znacznie się zwiększył !?
Pamiętaj tylko że Polska to nie Kanada, Szwecja, Norwegia i inne zamożne kraje, bo u nas mentalnością ludzi i nawykami nie jest najlepiej...
Nie sztuka wprowadzać absurdalne zakazy... znasz jakieś podobne przykłady w Europie ? Ameryce Północnej ? Sztuką jest dotarcie do wędkarzy i wyedukowanie ich że dbanie o środowisko i rybostan zaowocuje na przyszłe lata... ale widząc co nad wodą... w żadną edukację już nie wierzę !
Rozwój motoryzacji ( auto w każdym domu czasami 2 lub 3 ) łatwość dotarcia do każdego nawet najdalszego zakątka w Polsce spowodował że w rzekach jest mało ryb, Mazury wyłowione do cna, na Pomorzu grasują zorganizowane bandy kłusoli... a nasze władze nie robią nic, ludzie potracili pracę, są regiony że nawet zasiłków nie dostają... więc żeby przeżyć kłusują ryby i zwierzęta... całe rodziny żyją z tego co chłop do domu przyniesie. Wiem że nie można tego tłumaczyć bo to to samo jakby złodzieja tłumaczono że kradnie bo głodny, ale ci ludzie żyją w miejscowościach bez przemysłu i żadnej perspektywy, nie mają innego wyjścia...
Opłaty coraz większe a zakazy coraz bardziej kuriozalne, za chwile ktoś wyskoczy żeby wcale nie zabierać żadnej ryby i nasze hobby stanie się sodomasohistycznym wynaturzeniem... bo swoją przyjemność czerpiemy z okaleczenia ryby, drgania szczytówki i fotki na koniec...
To co funkcjonuje w innych krajach nie zawsze działa w Polsce, mamy 2011 rok, w 60% małych miejscowości i wsiach do wielu miejsc nie dotarła jeszcze kanalizacja, wszystko walą do rzek, rośnie bezrobocie i ludzie na chleb nie mają... gdzie tu mówić o etyce i zakazach... na 1000 wędkarzy pewnie 50 nie zabiera ryb i jeszcze długo nikt tego nie zmieni... i mamy wprowadzać ograniczenia dla ludzi prawych, płacących pozwolenia, zachowujących się etycznie, kupujących drogi sprzęt, napędzających rynek wędkarski z korzyścią dla kłusoli i ludzi którym lata opłata karty i wszystkie zasady tego świata !!!!!!!!!!!!!!!!
Dla nich to robicie ??? Wędkarz nie weźmie to oni chętnie, mniam
Witam wszystkich zalogowałem się na tymforum bo musiałem oddać głos w sprawie októrej napisał Mrugi.
Do uzmysłwowienia tragicznej sytuacji ryb łosiowych posłużę się w wiekszosci cytatami, oto one :
Cytat z art. Georga Moskwy dot. Zakaz zabierania ryb :
- Obiektem połowu są ryby nie stojące pod ochroną ale będące z wielu powodów zagrożone w stabilności swej populacji. Metoda ta praktykowana jest głównie w wypadku ograniczonych geograficznie lub żyjącej w skrajnych warunkach rodzimych populacji pstrąga potokowego. Popularna jest szczególnie w Hiszpanii lub w alpejskich łowiskach wysokogóskich.
- Chcąc utrzymać endemiczną odrębność populacji, używa się do rozrodu wyłącznie tarlaki rodzime. Zakaz ich zabierania ma zapobiegać uszczuplaniu ich liczby. Klasycznym przykładem jest Hiszpańska prowincja Leon, gdzie w ten sposób utrzymuje się największe i najładniejsze potokowce kraju.
Kolejny przykład z roku 2001 List otwarty do Zjazdu PZW
Pstrąg potokowy w polskich rzekach staje się ginącą rybą. Dzieje się tak mimo rosnących zarybień. Z różnych powodów naturalne tarło rodzimych populacji przestaje się liczyć, bo przystępuje do niego coraz skromniejsza liczba ryb. Nie trzeba być prorokiem, by przy rosnącej presji wędkarzy przewidzieć przyszłość. Wystarczy przyjrzeć się potokom w Europie. Wędkarstwo pstrągowe stanie się albo elitarną przyjemnością dla nielicznych (prywatyzacja i komercjalizacja - np. Austria czy zachodnie Niemcy), albo wszyscy będziemy łowili ryby wielkości dłoni (powszechna, pozbawiona znaczących ograniczeń dostępność - np. Francja, Hiszpania, Włochy).
Wydaje się, że przyszedł moment na podjęcie radykalnych działań na rzecz ochrony pstrąga potokowego. Oczywiście wymagają one kompleksowego planu, który opierałby się na sprawdzonych w świecie wzorach. Jednak już dziś, zanim taki plan powstanie i wejdzie w życie, z wielu możliwych działań należy podjąć, te które są najprostsze i najskuteczniejsze.
Dlatego, zwracamy się do Zjazdu PZW o przyjęcie uchwały zobowiązującej Okręgi Polskiego Związku Wędkarskiego gospodarujące na wodach "Krainy pstrąga i lipienia" do tworzenia odcinków, na których obowiązywałaby zasada no kill - NIE ZABIJAJ. W ten sposób ochronione zostaną przynajmniej matecznikowe odcinki rzek. Fragmenty te powinny znaleźć się pod szczególną pieczą Państwowej i Społecznej Straży Rybackich.
Nikt do tej pory nie wymyślił prostszej i skuteczniejszej metody ochrony ryb. Na najbardziej renomowanych łowiskach, zwłaszcza tych zagrożonych wędkarską presją, od USA po Austrię, Szwajcarię i Niemcy a nawet Skandynawię, właśnie w ten sposób chroni się najcenniejsze odmiany miejscowych salmonidów. Jeśli chcemy w przyszłości łowić duże, okazowe ryby, nie możemy ignorować tej prawdy. Jest nas zbyt wielu, by łowiecki model wędkarstwa, z pozyskiwaniem mięsa jako celem wędkowania, był do utrzymania na każdej wodzie. Jeśli tego nie zrozumiemy i już dziś nie podejmiemy odpowiednich kroków, to być może jutro właściciel wód, czyli Państwo opierając się na opinii biologów, uzna nas za winnych wyginięcia tej wspaniałej ryby i wydzierżawi "nasze" rzeki i potoki innym gospodarzom.
Zwracamy się do delegatów i pstrągarskiej społeczności o poparcie tej inicjatywy. W naszym przekonaniu będzie to pierwszy krok w celu stworzenia sprawnie działającego, kompleksowego systemu ochrony najpiękniejszej z ryb - pstrąga potokowego, a w przyszłości także innych, równie zagrożonych gatunków.
Mamy rok 2011 ( 10 lat później ) coś drgnęło w tym temacie ale czy to jest wystarczające ? Nie to tylko kropela wody w jeziorze potrzeb.
I jeszcze jeden przykład z artykułu Roberta Tracza opublikowanego 2002-11-25
Kompletomania
Wyznawcy tej sekty, powrót z wędkarskiej eskapady, bez kompletu lipieni lub pstrągów, traktują jako wyprawę nieudaną. Jeżdżą po ryby, a nie na ryby. Będąc w ciągłym amoku nie dostrzegają wszystkich barw i niuansów przyrody, nie umieją jej kontemplować.
Kiedyś, gdy ryb w rzekach było dużo, a muszkarzy mało, pewien znajomek, którego uważałem za wędkarza etycznego, pochwalił się swoim trzydniowym „urobkiem” znad Wdy. Siedemdziesiąt lipieni! Zabrał wszystkie, bo gryzły. Później część oddał sąsiadom. Inny, znany „sportowiec”, chełpił się swoją zamrażarką wypełnioną czterdziestoma kardynałami. Po co? Może chciał otworzyć restaurację rybną ?. Dwieście, trzysta lipieni w sezonie, to dopiero był powód do dumy. Swego czasu, nad San, wielu przyjeżdżało z wędzarniami, tnąc po kilka kompletów dziennie - nad Dunajcem także wielokrotnie ganiano za mięsem.
Kłusole, melioranci, tuczarnie ryb, również zrobiły swoje i obudziliśmy się z” ręką w nocniku”. Na szczęście idea „no kill” zatacza coraz szersze kręgi – lepiej póżno, niż wcale – i być może nasi synowie także będą mieli możliwość połowienia w Polsce na muchę.
Z kompletomani się wyrasta, tak jak z krótkich majtek, (chociaż nie dotyczy to wszystkich), a jeśli nie dojrzeje się samemu, to zmusi nas do tego sytuacja nad wodami.
Mrugi czy potrzeba Ci więcej przykładów ????
Napisałeś
Nie sztuka wprowadzać absurdalne zakazy... znasz jakieś podobne przykłady w Europie ? Ameryce Północnej ? Sztuką jest dotarcie do wędkarzy i wyedukowanie ich że dbanie o środowisko i rybostan zaowocuje na przyszłe lata... ale widząc co nad wodą... w żadną edukację już nie wierzę !
Czy Ty naprwdę wierzysz w to, co napisałeś? Biegałeś za kłusownikami po Szreniawie i wierzysz w takie teksty ? Dotarcie i wyedukowanie ? ? ? Tak to można ale wobec Niemca Holendra, Austryjaka czy Szwajcara. U nas nie wiem czy by pomogło ucinanie dłoni.
Zastanów się nad reliami tego co napisałeś. Marks Engels i Lenin to już było i się nie sprawdziło.