Witam. Z wielką ciekawością czytam o ochronie na naszych pomorskich rzekach. Nie wszyscy zdają sobię sprawę, jak to wygląda, a nawet jak powinno wyglądać.
Może zacznę od dziwnego zdania kol. randap, co do pokazowego tarła na żywej rybie w okregu Słupsk.Zrobiliśmy to pierwszy raz i będziemy to kontynuować co rok, a to dlatego ,że tak powinno być przy każdym tarle i nie ma znaczenia jakie to ryby trzemy. Jeśli ktoś powie ,że tak nie można najwyraźniej pieprzy głupoty. Zabijanie ryb przy tarle jest najbardziej prymitywnym pozyskiwanie kasy za mięcho i tyle. Kol.randap mam prośbę , nie pisz publicznie o plotkach, nasze tarło na żywej rybie zawdzięczamy głownie naszemu dyrektorowi okregu, który jest ichtiologiem i wędkarzem oraz ludziom , którzy dali się przekonać, czyli zarządowi.Smutne jest, że jak , ktoś zrobi coś dobrego , to ludzie z niewiadomych powodów chcą to popsuć, tylko dlaczego.Dajemy przykład ,że można i to trzeba wykorzystać w innych okręgach.
Nie chciałbym dawać rad straznikom z Parsety, ale moge podzielić się naszymi spostrzeżeniami jeśli chodzi o ochronę Skotawy, o której pisał Damian.Pomysł zrodził się z naszej bezradności i niemocy jeśli chodzi o miejscowych kłusoli. Znając potencjał tarliskowy i możliwości tego dopływu policzyłem ,że kłusole wyciągali tam około 500-1000 kg ryb. Żadna kara nie była dla nich odczuwalna, a robiliśmy dosłownie wszystko.Dlatego doszliśmy do wniosku, że największa kara dla nich będzie, kiedy odetnie się ich od źródełka. Kiedy zaczął się ciąg tarłowy, to oni już w pierwszy dzień wykłusowali by ponad 100 szt, zrobiliśmy im wielkie kuku, ponieważ przez ponad 3 tyg. była tam całodobowa ochrona , gdzie zaangażowało się 79 ludzi, gdzie wytarło się i spłynęło conajmniej 400-500 ryb, które wybudowały 160 gniazd tarłowych.
Jeżeli mogę zasugerować coś, to wiem z doświadczenia,że pilnowanie wszystkich wód z naszymi możliwościami mija się z celem, oczywiście jakaś kontrola doraźna powinna być, ale skupienie się na jednym , a bardzo dobym kawałku wody daję dużo więcej korzyści, tym bardziej jeśli chodzi miejca gdzie ryba już dotarła na miłosne igraszki.
Bardzo negatywnie oceniam akcję strażników, którzy jeżdża ściągać siatki, a barzdo jestem zniesmaczony , kiedy koledzy dzielą się rybą z owych siatek.
Każdy okręg ma własne problemy, z którymi trzeba sobie radzić, do tego potrzebne są zmiany, tak było u nas, przykład z tarłem; zmieniony operat, nowa pułapka, wszytskie rybki z powrotem do wody, i zaoszczędzone pieniądze. Koszt odłowu a kwoty za mięcho nijak mają się do zdrowej ekonomii, to jest strzał w główkę.
Pozdrawiam Zbyszek