Giełda
Witamy na forum wędkarskim FORS,
Gość
|
TEMAT: MEW - artykuł we "Wprost"
Odp:MEW - artykuł we 2009/02/05 22:49 #8614
|
A wszystko przez to, że tak naprawdę jesteśmy słabi ! Nie ma silnego lobby wędkarskiego, które miałoby jakiś wpływ na decyzje sejmowe, czy władz samorządowych chociażby. Dopuki grupy inwestycyjne nie zauważą, że na wędkarstwie też można zarobić pieniądze w szerszym pojęciu(nie tylko licencje i sprzęt, ale również baza turystyczna, wypoczynkowa i rozrywkowa- czasem ratunek dla mniej uprzemysłowionych gmin), doputy będziemy postrzegani jak , dajmy na to grzybiarze. Chociaż podobno w Polsce jest przyznających się do tego ponad 1 mln. wędkujących, to tak naprawdę nie możemy nic. Odpowiedzialnością za to wg mnie możnaby obarczyć PZW, dla którego wędkarz jest tylko po to żeby płacił składki a sam związek nie ma nawet swojego przedstawiciela w sejmie, czego nie można powiedzieć o np.myśliwych, lub MEWiarzach.
Możnaby powiedzieć, że jesteśmy sami sobie winni, ponieważ to niby my wybieramy władze kół, przedstawicieli okręgów. Kto uczestniczył jednak w takich wyborach, czy zebraniach ten wie, że do koryta dopuszczone są zawsze i tak te same... . Wydaje mi się, że trzebaby ograniczyć monopol PZW, jako jedynej organizacji wękarskiej, lecz jak to zrobić- nie wiem . Są niby Towarzystwa Wędkarskie jednak ich działania są często blokowane przez naszego monopoliste i utrudniane jest ich życie. Pozdrawiam wszystkich. |
|
Odp:MEW - artykuł we 2009/02/06 00:43 #8619
|
Wiśnia73 napisał:
A wszystko przez to, że tak naprawdę jesteśmy słabi ! Nie ma silnego lobby wędkarskiego, które miałoby jakiś wpływ na decyzje sejmowe, czy władz samorządowych chociażby. Dopuki grupy inwestycyjne nie zauważą, że na wędkarstwie też można zarobić pieniądze w szerszym pojęciu(nie tylko licencje i sprzęt, ale również baza turystyczna, wypoczynkowa i rozrywkowa- czasem ratunek dla mniej uprzemysłowionych gmin), doputy będziemy postrzegani jak , dajmy na to grzybiarze.(...) Myśliwi są silni, ale u myśliwych koło PZŁ opiekuje się łowiskiem. U nas są koła wirtualne, bez wody za którą muszą odpowiadać. U nas okręg wysyła delegacje z rybami by sypnąć zgodnie z operatem, a koła mają funkcję zbierania na tacę i organizowania zawodów. Tak to już jest. Co więcej, takiemu "Czarnemu Pstrągowi" ichniejszy okręg nie dał zielonego światła na łowisko na Czernicy. No popatrz, w łowiectwie obligatoryjnie koło musi opiekować się łowiskiem, a w PZW nawet ochotnikom tego się czasami odmawia. Farciarze jedni z tych "Trzech Rzek", że im się udało w tym kolektywie zrobić łowisko "Łupawa". Szkoda, że takie cuda nie zdarzają się tak często.U myśliwych członek koła to tak jakby pracownik łowiska, zaś dewizowiec to klient, którego się zaprasza na polowanie. U wędkarzy wszyscy są swoimi konkurentami. Każdy biegnie w dzikim pędzie do ostatniego matecznika w nadziei, że będzie pierwszy. Oczywiście najlepiej na mocy porozumienia, może to zrobić za darmo w kilku jeszcze okręgach - sytuacja nie do pomyślenia w PZŁ, aby na mocy jakiegoś porozumienia myśliwy jeździł po kaju i pukał za friko zwierzynę w rożnych obwodach bez patrzenia na limit łowiska. Takie cyrki to tylko u nas w PZW. Jakie my stworzymy lobby bez masowego występowania łowisk patronackich? Nie wiem. Może koledzy z towarzystw tajnych odcinków (TTO) znają tą tajemną ścieżkę wzrostu, mi się to nie mieści w głowie. Pozdrawiam serdecznie Krzysiek |
|
Odp:MEW - artykuł we 2009/02/06 09:00 #8628
|
dmychu napisał:
GrzesB napisał: Krzysztofie, tak jak pisał Artur - godzisz w porządnych ludzi. Przykro czytać. Uważam, że tym którzy realnie działają należy się szacunek od tej reszty, która tylko łowi albo zabiera głos na internetowym forum. Łatwo jest przedstawiać własne wizje i krytykować innych ale taka krytyka - dopóki samemu nie pokazało się czegoś lepszego - budzi niesmak. Grzesiu,Co ty o mnie wiesz? Z tego co piszesz to nic. Artur odwraca kota ogonem, bo godzę w taktykę, ale trzeba powiedzieć, że w ludzi - bo taktyki tej lepiej nie ruszać. Pozdrawiam serdecznie Krzysiek Faktycznie, z tego co napisałem, można wysunąć wniosek, iż zarzucam Ci, że nie robiłeś nic poza pisaniem. Tymczasem wiem, że to nieprawda, pamiętam Twoje zeszłoroczne zaangażowanie w sprawę budowy zbiornika na Redze czy też debatę w lokalnej TV. Przepraszam jeśli tak to odebrałeś. Jednak nie zmieniam zdania, iż lekceważące pisanie o Towarzystwach, jest nie w porządku dopóki nie ma się własnego dorobku, wdrożonych rozwiązań, które można by podać za przykład. Powyżej, odpowiadając Arturowi, na temat tego, jak to powinno funkcjonować, jak dla mnie piszesz bardzo przekonywująco i z sensem. Ale... to cały czas słowa, dlaczego sam nie przejdziesz do działań zmierzających do realizacji Twoich wizji? Zebrać grupę ludzi, dogadać się z PZW, założyć łowisko patronackie, zostać poważnym partnerem dla gminy itd. Bez "amatorszczyzny". Wtedy pierwszy będę piał hymny na Twoją cześć na forum A Towarzystwa już działają. Realnie. Zgadzam się, że nie są doskonałe w swojej działalności ale w sytuacji kiedy było tylko PZW są to bardzo cenne inicjatywy, zasługujące przede wszystkim na wsparcie środowiska a nie tylko krytykę, która może te środowisko do Towarzystw zniechęcić. |
|
Odp:MEW - artykuł we 2009/02/06 12:00 #8634
|
GrzesB napisał:
(...)Jednak nie zmieniam zdania, iż lekceważące pisanie o Towarzystwach, jest nie w porządku dopóki nie ma się własnego dorobku, wdrożonych rozwiązań, które można by podać za przykład. Powyżej, odpowiadając Arturowi, na temat tego, jak to powinno funkcjonować, jak dla mnie piszesz bardzo przekonywująco i z sensem. Ale... to cały czas słowa, dlaczego sam nie przejdziesz do działań zmierzających do realizacji Twoich wizji? Zebrać grupę ludzi, dogadać się z PZW, założyć łowisko patronackie, zostać poważnym partnerem dla gminy itd. Bez "amatorszczyzny".(...) Grzegorz,Ja nie piszę lekceważąco o towarzystwach tylko o podejściu do tematu promocji wędkarstwa i łowisk zdecydowanej większości członków towarzystw. Obawiam się, że gdyby nawet Artur teraz chlapnął: "A co tam, Dmyszewicz mnie przekonał, będziemy robić łowisko patronackie tu i tam." to podejrzewam, że ludzie by się na niego obrazili. To też jest presja środowiska, na tym forum przecież nie brakuje aktywności niewidzialnego bractwa tajnych odcinków. Zgadza się, że to są tylko słowa, ale powiedz mi jak mam najpierw działać, a później mówić, jak nie ma z kim takiego łowiska zorganizować? Mniej więcej wyczułem intencje kolegów pstrągarzy i raczej interesuje ich łowienie w dzikiej, najlepiej zapomnianej przez wędkarzy, informatory i meliorantów rzece. To będą słowa tak długo, aż nie przekonam do tych pomysłów znacznej części środowiska. Nie koniecznie ludzie będą chcieli budować coś takiego ze mną, jestem dosyć męczący. Jednak będę szczęśliwy, jak większość z nich zrozumie, że tajniaczenie to droga donikąd. Aby się coś zmieniło, pierwszym krokiem jest przekonanie środowiska. Tutaj trzeba więc ludzi przekonać, podawać logiczne argumenty. Dopiero gdy ludzie uwierzą w zasadność tego kierunku działania, będzie można mówić o wytypowaniu zespołu do zorganizowania łowiska patronackiego (jest to łowisko zarządzane przez koło PZW, które działa we współpracy z okręgiem). Do tego nie trzeba nawet konfliktować się z PZW i nie trzeba ryzykować samotnego gospodarowania łowiskiem. Okręg też na tym zyskuje, bo takie łowisko to dla okręgu uznanie w oczach wędkarzy z całego kraju. Poważniej też to wygląda w oczach urzędników. Na pewno zorganizowane i systemowe funckjonowanie łowiska jest czymś odbieranym poważniej, jak ukryte przed światem błąkanie się po krzakach zapomnianej rzeki. Rzeka nie może być zapomniana przez wędkarzy - choć czasami o tym marzy większość łowców pstrągów. Jeżeli tak jest, to przypominają sobie o niej to kłusownicy, to melioranci. Kury znoszącej złote jaja już nikt tak łatwo niepostrzeżenie nie ureguluje ani nie przekłusuje. Bo za złote jaja się płaci licencje jednodniowe, stosownie do fajnych wędkarskich przeżyć na rybnym łowisku. I kasa ta idzie na strażnika, który tej kury będzie pilnować nie tylko po pracy i społecznie. Pozdrawiam serdecznie Krzysiek |
|
Odp:MEW - artykuł we 2009/02/06 13:29 #8637
|
Dmychu. Rozmyłeś temat. Skończ z autoreklamą na cudzych pomysłach i albo coś zrób, albo się wyłącz. Więcej zamętu, niż pożytku z tych Twoich elaboratów. Większość Twych działań dezintegruje środowisko wędkarzy. Jak Ci się nie podoba, to sobie rób po swojemu, ale nie nadużywaj cierpliwości innych. Poza sprawnością przy klawiaturze na razie niczym nie zabłysłeś. Za to gdziekolwiek pojawi się coś sensownego, zaraz tam mieszasz. Nie chcę po imieniu nazywać Twych "dokonań", bo nigdzie nie znajdziesz swego łowiska.....Zastanów się, czy o to Ci chodzi, bo dostatecznie nadużyłeś mej cierpliwości i to po raz drugi. Myślałem , że czegoś się nauczyłeś. Trzeciej próby nie będzie.
|
Ostatnio zmieniany: 2009/02/06 13:37 przez Artur Furdyna.
|
Odp:MEW - artykuł we 2009/02/06 14:49 #8639
|
Artur Furdyna napisał:
Dmychu. Rozmyłeś temat. Skończ z autoreklamą na cudzych pomysłach i albo coś zrób, albo się wyłącz. Więcej zamętu, niż pożytku z tych Twoich elaboratów. Większość Twych działań dezintegruje środowisko wędkarzy. Jak Ci się nie podoba, to sobie rób po swojemu, ale nie nadużywaj cierpliwości innych. Poza sprawnością przy klawiaturze na razie niczym nie zabłysłeś. Za to gdziekolwiek pojawi się coś sensownego, zaraz tam mieszasz. Nie chcę po imieniu nazywać Twych dokonań, bo nigdzie nie znajdziesz swego łowiska.....Zastanów się, czy o to Ci chodzi, bo dostatecznie nadużyłeś mej cierpliwości i to po raz drugi. Mam pytanie. Jak można popularyzację innych poglądów na wędkarstwo konfrontować z nadużywaniem twojej cierpliwości? A może ty popularyzując swoje poglądy nadużywasz moją cierpliwość - pomyślałeś o tym kiedyś? Jak tak można w ogóle napisać?Dezintegracja środowiska występuje zawsze, gdy rywalizują ze sobą dwie wizje o jedną wodę. Przecież jak powstał OS Dunajca - nareszcie spełnione marzenie pana Jurkowlańca - to nie obyło się przecież bez napięć. Poczytaj sobie na forum okręgu Krosno, jak niektórzy nie cierpią pana Koniecznego za zrobienie OS na Sanie. Ale co z tego, tak to już jest, że jedna opcja wygrywa inna przegrywa - nigdy wszyscy nie będą zadowoleni. Natomiast nie pisz mi, że nadwyrężyłem twoją cierpliwość, bo to jest śmieszne. Masz po prostu inne poglądy niż ja i odwrotnie. A jeżeli nadużyłem twej cierpliwości z powodu innych poglądów, to ty również nadwyrężyłeś moją. Tylko takie pisanie jest kompletnie bez sensu. Autoreklama na cudzych pomysłach.... no wiesz, nigdy nie powiedziałem, że Łupawa to moje dziecko. Imponuje mi koło "Trzy Rzeki" i podoba mi się tworzenie łowisk patronackich bardziej niż wojenki z PZW. Koło które opiekuje się łowiskiem we współpracy z okręgiem... toż to mój ideał, podobny do działania PZŁ, gdzie chyba nie ma wirtualnych kół bez swoich łowisk. Nie chcę odkrywać koła od nowa, tylko dlatego, żebyś nie napisał, że robię sobie autoreklamę na cudzych pomysłach. Panowie przetarli pewien szlak. Jerzy Kowalski pisał o tym, że jest gotowa ścieżka prawna do tworzenia takich łowisk zarządzanych przez koła w imieniu okręgu. Jest gotowa ścieżka, więc po co kombinować? Udało się na Łupawie, dlaczego miałoby się nie udać gdzie indziej? Bo co? Bo twoi koledzy nie lubią tłoku nad wodą? A ja nie lubię bezpańskiego bezrybia za złotówkę i nie lubię wody bez strażnika na etacie. Nie chce mi się latać po krzakach w ramach SSR, wolę zapłacić facetowi za pilnowanie łowiska i skupić się na pracy zawodowej. Zraniłem teraz twoje serce, obraziłem czytelników forum, czy co jeszcze zrobiłem? Po prostu tak chcę i tyle. I jak ktoś chce tak jak ja, to palec do budki. A jak nie, to miejmy takie łowiska jakie mamy i wirtualne koła PZW bez swojej wody. Ja też nie chcę po imieniu nazywać tej taktyki, którą przyjęło wielu pstrągarzy. Ale powiem wprost. Dla mnie jest to autodestrukcja i osłabianie lobby wędkarskiego oraz nieodpowiedzialny romantyzm. Arturze, działaliśmy przez chwilę razem i dobrze znasz mój potencjał. Nawet coś nam się udało przepchnąć, gdy nie było sporu (bo w sprawie MEW konfliktu między nami nigdy nie było - oboje byśmy najchętniej to wszystko wysadzili w powietrze). Jednak mnie się nie chce lać do dziurawego garnuszka. Szukam ludzi, którzy wszelkie inwestycje w rybę będą chcieli systemowo zabezpieczyć, nawet kosztem romantycznego łowienia pstrągów w samotności. Takie sypanie rybek to tu to tam, to jest loteria, czasami szlag trafia te ryby z różnych przyczyn. Dlatego, jeżeli celem ostatecznym nie jest utworzenie chronionego łowiska nazywam to partyzantką. Okręgi też tą partyzantkę uprawiają, bo jak inaczej można nazwać sypnięcie ryby bez późniejszego zorganizowanego zawodowego dozoru? Ryby sypane nielegalnie przez różnych ludzi (ostatnio na Mazowszu, o czym pochwalił się kolega na flyfishing), szlag trafia tak samo często jak ryby sypane przez PZW w ramach operatu - ale może my Polacy lubimy amatorszczyznę? Tyle wojen i zaborów, aby przetrwać trzeba było działać prowizorycznie w podziemiu. Może uległy podkoncentrowaniu w naszej populacji geny nastawione na fajerwerki, niezdolne do zorganizowania sprawnego systemu? Ja już się w Polsce naoglądałem łowisk przechodzących fale zarybień i wyrybień - mam tego serdecznie dosyć. Okręgi mogą mieć pod sobą kompetentne koła, mające pilne oko na powierzone włości. Możliwości są ogromne, ale najpierw trzeba zmienić nastawienie ludzi, między innymi poprzez pisanie na forach. Każdy promuje to w co wierzy, że jest słuszne. Moim marzeniem jest przebudowanie PZW na podobieństwo pod kilkoma zasadniczymi względami gospodarowania łowiskami jak w PZŁ, ponieważ system w łowiectwie bije na głowę nasz system o lata świetlne. Długo by o tym pisać. Dezintegracja środowiska jest bardzo korzystna zawsze, gdy mamy do czynienia z różnymi ludźmi o różnych pragnieniach. Gdy jedni chcą iść na piwo, a drudzy na pizzę, nie ma potrzeby by chodzili po całym mieście męcząc swoje nogi. Zmuszanie wszystkich by poszli na pizzę jest sztuczne. Pozdrawiam serdecznie Krzysiek |
Ostatnio zmieniany: 2009/02/06 15:12 przez dmychu.
|
Odp:MEW - artykuł we 2009/02/06 23:57 #8701
|
Artur Furdyna napisał:
(...)Myślałem , że czegoś się nauczyłeś. Trzeciej próby nie będzie. Oooo, tego wcześniej nie zauważyłem;)Przepraszam, o jakich mówisz próbach? Czy ja pukam do twoich drzwi i proszę o przebaczenie? Dajesz mi chyba jakieś szanse o których nic nie wiem. Jakbym się dowiedział, że chcecie zorganizować łowisko w taki to a taki sposób, w takim to a takim terminie i jeszcze jakby mi się ten sposób organizacji spodobał, to bym dosłownie błagał o powrót do Towarzystwa. Ale... o niczym takim nie słyszałem. Zresztą, nic nie wiem o takich zamierzeniach jakiegokolwiek Towarzystwa w Polsce, więc na razie obgryzam paznokcie i czekam na lepsze czasy, inne nastawienie środowiska i tym podobne.... Na razie powiedzmy sobie publicznie, wyraźnie i jasno - ja taktykę Twoją, Andrzeja i Krzysia kiedyś troszkę wyczułem i powiem ci szczerze, że nie jestem zainteresowany. Mnie interesuje organizacja łowiska, a nie całe dorzecze. Dorzeczem mogę się oczywiście interesować ale z doskoku w razie zagrożeń ekologicznych, które nie występują codziennie. Poza tym, jeżeli nasz okręg nie będzie wspierał specjalnego łowiska (tak jak to odczuli koledzy z "Czarnego Pstrąga" ze strony swojego okręgu), ja nie zamierzam się angażować w cokolwiek. Dla mnie celem jest dobre łowisko, ale nie tajne, tylko zorganizowane. Do dziurawego dzbanka wody nie będę nalewał. Mogę zainwestować kasę w łowisko patronackie, ale nie dam złamanego grosza by sypnąć rybkę na tajne odcinki - nie wiem czy tych ryb szlag nie trafi, jak to nie raz już bywało w historii sypania rybek w wykonaniu PZW, bez późniejszego zabezpieczenia tego majątku łowiskiem specjalnym i strażnikiem na etacie. To czy PZW sypnie rybkę swoją, czy z zarybienia sponsorowanego przez Towarzystwa, jest to sypanie ryzykowne, bo może się zmarnować przez brak ochrony - jak zresztą w całym kraju zdarzyło się to co najmniej kilkadziesiąt razy. Albo chce się robić coś trwałego, albo się tylko czeka aż rybki podrosną i będzie fajna zabawa... często na chwilę, aż nie zjedzie się szarańcza i za darmo na mocy porozumień będzie ładować lipaski do plecaków, niezależnie od tego czy będą objętą klauzulą nokill czy nie. SSR mnie do końca nie satysfakcjonuje - aczkolwiek bardzo się to chwali - ponieważ SSR jest po godzinach pracy zawodowej i tylko w miarę możliwości. Bezrobotny kłusownik który pije bełta pod sklepem, łatwiej znajdzie okienko czasowe, gdy koledzy z SSR nie będą mogli być nad wodą. Dlatego interesuje mnie strażnik na etacie i tyle, którego pracą zawodową jest właśnie pilnowanie ryb przed kradzieżą. Tego się jednak za same składki nie zrobi, ani też nie obędzie się bez promocji takiego łowiska aby było rentowne. Zdjęcia na forach robią cuda, więc ta najlepsza droga reklamy łowiska jest już przynajmniej znana. Was drażnią ślady innego wędkarza na błocie, więc chyba nie jest nam po drodze. Dla mnie ważne jest, aby łowisko na siebie zarabiało. Jak ja mówię o lobby wędkarskim mogącym się przeciwstawić lobby MEW, to mówię POWAŻNIE O PROMOCJI WĘDKARSTWA, a nie o włóczeniu się po krzakach tajnych łowisk znanych małemu gronu rasowych pstrągarzy. Na forum piszę o swoich priorytetach, aby odnaleźć ludzi o zbliżonych pragnieniach, a więc takich co mają ochotę na łowisko w opiece specjalnie do tego celu powołanego koła PZW. Namawiam więc ludzi aby nie gnili w swoich kołach w gronie leśnych dziadków z PRL-u, tylko aby zebrali się w gronie nowego koła gdzie da się swobodnie oddychać, bez bajdurzenia o pucharach na zawody, czy jakiś tam wieńcach dla działaczy. Ludzi, którzy mają na uwadze przede wszystkim dobre łowisko, na którym można liczyć na mocne stado ryb. Piszę też o szczerości i otwartości we wspólnym planowaniu, nie żeby zaraz wracać tam gdzie nie widzę szans na realizację swoich pomysłów, tylko po to aby nie powtórzyć błędu z naszej współpracy gdy przyjdzie mi współpracować z innymi. A ty nie powiedziałeś mi nigdy do końca o co ci chodzi, choć wiele razy prosiłem o szczerą rozmowę. Raz coś napomknąłeś o łowisku kiedyś tam na forum, że jeszcze nie teraz ale może kiedyś, że najpierw ekologia, bo nie będzie łowiska gdy je zniszczą koparkami... wszystko to racja, ale dla mnie stwierdzenie, że jeszcze nie teraz nic mi nie mówi. A ja szukam ludzi, którzy mi wszystko dokładnie opowiedzą czego chcą i ja im też opowiem. I będzie wtedy tekst: "Nie, dzięki stary za rozmowę, ale nie mam ochoty na dalszą współpracę." albo "OK, widzę, że chcemy tego samego, więc działajmy." I otwarci ludzie potrafią to załatwić przy kawie w trzy godziny rozmowy. Ludzie zamknięci nie potrafią tego powiedzieć przez rok. Chodzi tylko o to by oszczędzać wzajemnie swój cenny czas, a nie zaraz angażować się w rzeczy, które nie są dograne do końca. Wiem, że tak jak ja nienawidzisz MEW i regulacji, wiem, że oboje marzymy o udanym tarle dzikich łososi i troci - tyle wiem. Ale kiedy i czy w ogóle chcesz stworzyć jakieś dobre łowisko pstrągowo - lipieniowe z błogosławieństwem Towarzystwa i okręgu - tego niestety nigdy mi nie objawiłeś. Więc dlatego już dawno mnie z wami nie ma, a piszę by znaleźć bratnie dusze, pragnące takiego łowiska niezbyt daleko od Szczecina. Nie mam również zapędów paramilitarnych i po pracy chcę zwyczajnie odpocząć, bo po pierwsze uważam podział pracy za bardziej efektywny, a po drugie nie mam zamiaru gonić jakiś świrniętych gnojków z widłami. Nie szkoliłem się też w siłach specjalnych, ani nie przeszedłem szkolenia na policjanta, więc nie wiem jak się z takimi niebezpiecznymi osobnikami obchodzić. Jestem gotowy za to zapłacić, aby ktoś tych ryb pilnował za mnie, to znaczy jakiś strażnik zawodowy, najlepiej z bronią u boku i goglami noktowizyjnymi na czole. Jeżeli nie chcecie z kolegami takiego obrotu sprawy, bo nie wiem, może nie lubicie komercji, tłoku nad wodą czy co tam jeszcze... po prostu sobie żyjcie w zdrowiu i działajcie. Wierzę, że będziecie walczyć o dziki charakter rzek i mocne stada ryb po swojemu. Ja nie wiem co wy w ogóle chcecie, jakieś społeczne działanie na wieki - to nie dla mnie. Niektórzy z was powinni wg mnie żyć z tego wędkarstwa i zapraszać z otwartymi rękami innych wędkarzy jako klientów łowiska. Ja nie wiem jak wy sobie to wyobrażacie na dłuższą metę... dołuje mnie to podejście samotnego pstrągarza z tajnego odcinka. Jak tu można mówić o rozwoju silnego lobby wędkarskiego i rynku który się wkoło tego tworzy?? Niestety łowiska dostępne za grosze przedłużają stereotyp wędkarza w walonkach, stereotyp który jest dla nas w społeczeństwie szkodliwy i odbiera nam powagę. Wokół OS Sanu kręcą się ludzie trochę zamożniejsi, co ten wizerunek odmienia na plus. I nie chodzi o to by zawłaszczyć każdą parcelę dorzecza na jakieś OS-y czy łowiska patronackie, bo to jest nawet rynkowo niemożliwe. Chodzi o to by nie zawłaszczać całego dorzecza na łowiska przeciętne. Struktura łowisk na ogół dopasowuje się do struktury zarobkowej społeczeństwa. Są produkty tańsze i droższe. Jednak jakaś zadbana wizytówka Pomorza Zachodniego powinna być. Nakręcić filmik z łowienia pstrągów podczas rójki i zapraszać bogatszych wędkarzy z Polski i Europy na takie emocje, jakich nigdzie nie przeżyją. Promocja regionu, promocja wędkarstwa... ale na nic argumenty, dla niektórych to wciąż tylko wędkarski burdel i nie ma nawet rozmowy o takiej opcji... Wkurzyłem się, więc powiem bardzo brzydko. Z jednej strony wędkarskim burdelom mówimy nie, ale z drugiej strony każdy lubi sobie poruchać - a najlepiej za darmo. To taka metafora do łowienia, wszyscy chcą ryb i niskich opłat... no w sumie ja też bardzo chcę, ale już dawno opłukałem głowę pod zimną wodą. Działajcie wg własnego upodobania i uprzejmie proszę zostawić mnie w spokoju. Może się nie podobać, że szukam ludzi ze swojej gliny, rozumiem to doskonale. P.S. Trzeba się spotkać i tą cesję podpisać w sprawie domeny bo to wciąż wisi na moje nazwisko, inaczej wam strona towarzystwa zgaśnie. Firma hostingowa wysłała informację, że termin jest do 25 lutego 2009 roku. W poniedziałek wyjeżdżam na parę dni to mnie nie będzie. W sprawie tej domeny będziemy w kontakcie jak cywilizowani ludzie, którzy się różnią. I to jest normalne, aczkolwiek nieco wkurzające, prawda? Pozdrawiam serdecznie Krzysiek |
|
Odp:MEW - artykuł we "Wprost" 2009/02/09 12:33 #8954
|
Niestety, ten wątek uległ poważnemu zachwaszczeniu, ale wracam do meritum. W dzisiejszym "Wprost" pojawiło się sprostowanie autora artykułu. Dotyczy opłacalności MEW, moim zdaniem bardzo ważne jest to sprostowanie. Otóż autor pisze, że przychód z 50kW MEW to 100 tys zł (poprzednio 500-700 tys), a zysk to 20 tys zł (poprzednio 200 tys !!!) rocznie. Różnica kolosalna, powiedziałbym fundamentalna.
Przy 200-tysięcznym dochodzie można utrzymać rodzinę. Żeby to samo osiągnąć przy 20-tysięcznym zysku, trzeba takich elektrowni wybudować 10. Dziesięć MEW-ek, żeby starczyło na utrzymanie jednej rodziny! Gołym okiem widać, że to gwałt na środowisku, a nie opłacalna inwestycja. To potwierdza mały sens ekonomiczny budowania MEW. Pytanie tylko, czy autor rzeczywiście coś pokręcił (aczkolwiek skala tego błędu poraża), czy też dał sobie sprzedać kit. Obydwa przypadki dyskwalifikują jego rzetelność. I jeszcze jedna obserwacja... O MEW-ki walczą ludzie niegłupi, znający się na biznesie, walczą twardo. Znaczy coś w tym musi być. Już wiemy, że zyskowność tego jest mała, więc pozostaje tylko jedna możliwość - dotacje. Innej możliwości nie widzę, chyba, że wszyscy właściciele MEW-ek poupadali na głowy jednocześnie. Tak jak przypuszczałem, są to cwaniaki wykorzystujący debilne uregulowania prawne. Nie ma tu żadnego elementu zbudowania czegoś trwałego na lata. Warto w czasie dyskusji o MEW, oprócz wątpliwości dotyczących środowiska naturalnego, poruszać właśnie te wątki - ekonomiczny i etyczny. |
|
Odp:MEW - artykuł we "Wprost" 2009/02/09 14:46 #8960
|
Sprostowanie rzuca nowe światło na sprawę, lecz obawiam się, że nawet 10 razy mniejszy zysk z Małej Elektrowni Wodnej nie zniechęci potencjalnych inwestorów do działania.
Mondavi napisał: ...więc pozostaje tylko jedna możliwość – dotacje. I tu jest pies pogrzebany. Unia narzuca krajom członkowskim ambitne cele – do 2020 20% energii ze źródeł odnawialnych. Dywersyfikacja źródeł poparta jest oczywiście gigantycznymi subsydiami.Dodatkowo, przypomnijmy sobie niedawny szczyt klimatyczny zakończony „sukcesem” rządu. Ów sukces polega na odroczeniu wprowadzenia limitów emisji CO2. W Polsce energię produkuje się z węgla, a jak wiemy to paliwo emituje CO2 – z którym walczy Unia. Idąc dalej w ramach owego sukcesu otrzymaliśmy dodatkowy czas i pieniądze na restrukturyzację potencjału energetycznego. Ile z tego przypadnie dla MEW? Czas pokaże. Tych możliwości Tomku jest nieco więcej. Należy wziąć pod uwagę iż przychody MEW będą rosły proporcjonalnie do rynkowych cen energii. A jej perspektywy, przy stale rosnącym popycie, są dziś dla większości analityków oczywiste. Nasz czas ucieka! Kwestia emisji CO2 niebawem znowu powróci (i wydaje się , że słusznie). Obawiam się, że Unia nie będzie zawsze tak łaskawa. A niedobór energii z węgla trzeba będzie równoważyć energią ze źródeł alternatywnych! Strach przed atomem! Zapewne jest to nasza przyszłość, lecz budzi moim zdaniem słuszne kontrowersje. Energia atomowa nie jest czysta jak wiatrowa czy wodna. Wymaga gigantycznych nakładów inwestycyjnych, poza tym niesie z sobą inne zagrożenia. Dodatkowo powstawaniu MEW pomagają kryzysy energetyczne, których niestety ostatnio nie brakowało. Prawdą jest, że za wszystko w życiu trzeba płacić! Nie należy jednak doprowadzić do sytuacji, w której najwyższą cenę zapłaci przyroda! Trudno krytykować Unię za jej determinację w walce z globalnym ociepleniem lecz uważajmy aby nie wpaść z deszczu pod rynnę! Jeśli MEW jest rozwiązaniem ad hoc, z dużymi kosztami dla ekosystemów sprawę należy lobbować ale z przeciwnej strony! Dlatego raz jeszcze: duże słowa uznania dla Mondavi’ego za słuszną inicjatywę ! Co jeszcze możemy zrobić? …w pojedynkę raczej niewiele!!! |
|
Odp:MEW - artykuł we "Wprost" 2009/02/09 14:48 #8961
|
Nie dziwię się tym, którzy walczą o mewki. Potrafię zrozumieć ich decyzje patrząc na nie przez pryzmat ekonomii.
Początkowe koszty duże, potem małe, relatywnie stałe miesięczne. Nie trzeba się martwić o klientów i dystrybucję, marketing, reklamę, promocje ani inne duperele. Gwarantowana sprzedaż wszystkiego co zostanie wyprodukowane. O zapłatę pewnie też nie trzeba się użerać - póki co zakłady energetyczne są wypłacalne i raczej nic tego nie zmieni. Zamiast pakować kasę na lokatę 6% w skali roku (po odjęciu podatku belki 5%, minus inflacja - około 4% lub 5% - wychodzimy na zero - tak zero) pakujemy w mewkę i mamy stałe (może nie rażąco wielkie - zależy od skali inwestycji) niczym nie zagrożone źródło miesięcznych dochodów na wiele wiele lat. Moim zdaniem super pomysł na biznes na ciężkie czasy i kapitalna lokata kapitału. Nasz wędkarski i ekologiczny pkt widzenia również doskonale rozumiem. Niestety nie wiem jak pogodzić wszystkie pkt widzenia. Cholernie ciężko będzie walczyć z wyrastającymi jak grzyby po deszczu mewkami.. P.S. To nie miała być reklama mewek tylko mój pkt widzenia. |
|
Time to create page: 0.175 seconds