Naprawdę nie widzisz różnicy między "łowieniem i zabieraniem" a "łowieniem i wypuszczaniem"? W pierwszym przypadku to zło konieczne zadajesz ból bo chcesz pozyskać pokarm *ryby też go zadają w takim samym celu). w drugim przypadku zadajesz ból dla własnej przyjemności i to się nazywa sadyzmem (sam zresztą 99% wypuszczam ryby). Ale tak to widzę.
No bądźmy poważni. Gdyby podliczyć wartość sprzętu przeciętnego wędkarza - wędki, kołowrotki, przynęty etc, to wyszłoby tyle kasy, że ryb w sklepie możnaby nakupować na wiele, wiele posiłków. Markowy wobler kosztuje tyle, co kilo patroszonego pstrąga...
Nie oszukujmy się - jeżeli ktoś łowi inaczej niż przy pomocy bambusowego kija i kawałka robaka, to wydaje na to więcej, niż wydałby na ryby w sklepie. A tutaj już prosta droga do prostego wniosku - nikt z nas nie łowi, bo musi jeść (bo byłoby to po prostu kompletnie nieekonomiczne). Wszyscy łowimy, bo lubimy, a niektórzy przy okazji lubią swój połów zabić i zjeść.
Chcecie to jedzcie, ale te argumenty o sadystach są mega, mega nietrafione i co tu dużo mówić, zalatują hipokryzją.
jeśli POSTĘPUJĘ ZGODNIE Z PRAWEM
A to też dobry argument... A co jeżeli prawo jest złe? (bo w kwestii limitów jest i nie ma co do tego wątpliwości). Polacy to mają ciekawe spojrzenie - jeżeli prawo w jakiś sposób nam nie służy, to każdy zaraz mówi, że: "takie idiotyczne prawo mamy w Polsce". A gdy dzięki temu złemu prawu odnosimy jakieś korzyści, to wtedy wszystko jest w porządku i polskie prawo nagle staje się dobre...