Ale do rzeczy w wielkim skrócie tekst dotyczył umiejętności wycofania się z bezsensownej dyskusji nawet mając rację.
Nacisk na człon zdania mówiący o wyłączeniu się z dyskusji wtedy, gdy kończy się jej konstruktywny a zaczyna negatywny wydźwięk był jednoznaczny. Tym bardziej (lub) w momencie, kiedy wymiana zdań prowadzi tylko na "manowce".
Uchwyciliście się tej racji, a jaka by ona nie była, wcale nie o to chodziło, co zresztą też dobitnie naświetliłem w następnej mojej wypowiedzi. Ot, często spotykana fors-owa, ale jakże polska rzeczywistość.
Chcecie rozmawiać a nawet nie próbujecie słuchać.
Może kiedyś znajdę chwilę czasu to go odszukam (wydaje mi się, że winien być na obecnej stronie) i wkleję przy jakiejś okazji. Ta wypowiedź, w czasie trwania niektórych dyskusji
( i nawet teraz) warta jest przypomnienia oraz stosowania się do niej.
Amen.
Tomku, wczoraj na jednej z zachodniopomorskich rzeczułek pojedyncze chrusty siadały na wodę.
Dobra uciekam z przed komputera w plener. W sobotę nad rzekami „służbowo” , dziś czas troszkę połowić.