Ogólna zasada jest taka, jeśli chodzi o dozowanie alkoholu. Stanowisko naukowe, psycholog-specjalista mie opowiadał.
Dawka alkoholu odpowiadająca 50 g wódki pobudza, poprawia koordynację i refleks, działa dobroczynnie! Bezlitośnie wykazują to odpowiednie testy.
Natomiast "setka" już ścina - refleks i koordynacja zupełnie siadają. Nie wolno po tym jeździć samochodem, z łowienia na suchą też wiele nie wyjdzie. Niby w głowie nie szumi, bo i co to za ilość - setka? A jednak - testy są bezlitosne. Psychomotoryka i koordynacja siada.
Co do gatunków alkoholi, to na każdą okazję inny.
Do obiadu/kolacji wino, chętnie pół na pół z wodą (łeb potem nie boli, nawet po większej ilości).
Na sjestę, na upały, na ryby, w knajpie - piwo. Ale ja normalnie piwa nie lubię, po prostu mi nie smakuje. Lubiłem niepasteryzowany Lwówek Śląski, oj lubiłem. Obecnie cenię też takie dostępne w handlu piwa, jak Peroni i Alhambra - dla mnie super, choć wielu powie, że to "szczyny" (delikatny smak, jak woda mineralna - ale procenty jednak są
No a jeśli już pić konkretnie, tzn. na popijawę - tylko czysty, mocny alkohol. Lubię żołądkową gorzką i finlandię, koniecznie zmrożone. Również do dysputy o filozofii, interesach czy muzyce bierzemy "pół litra" - tak jest najlepiej.
Do herbaty - dla mnie tylko rum. Herba z wódą jest dobra tylko w pewnym wąskim zakresie temperatur, dość gorąca. Z rumem jest zawsze dobra, nawet letnia czy całkiem wystygła. A co dopiero gorąca!
No, to był taki mój przegląd