linfun napisał:
Czyli niewidzisz większego problemu niż to, że troć niejest wypuszczana, eh.
Dziesięciu łysych "okopuje" gościa na śmierć. Czy ten, który zadał dwa kopniaki jest mniej winny od tego, który zadał dwadzieścia? Gdzie leży granica współodpowiedzialności, moze kolega wyjaśni?
Swego czasu wędkarze jeziorowi argumentowali podobnie do trociarzy, zwalając wszelkie zło na PGRyb. Podobnie było na zaporówkach. Rybacy sie już dawno zwinęli, a dużych ryb wciąż ni widu... Co ciekawsze okazy poznikały równiez z wód, na których nigdy nie było rybaków, nawet z rzek. Jakies wnioski?