prezes napisał:
Jeżeli ktoś potrafi wykazać , że ja będąc nad jakąś rzeką powiedzmy pięć dni w roku i zabierając dwie ryby wyrządziłem większe szkody od wędkarza wypuszczającego ryby , który spędza nad tą wodą kilka dni każdego tygodnia - będę pełen podziwu.
Prezes.
Widzisz Tadziu to jest tak jak z "małą szkodliwościa społeczną czynu"
Przypadek jednostkowy wielkiej szkody nie wyrządza, ale juz jego nagminnośc tak i o to w tym wszystkim właśnie chodzi.
Ja ryby wypuszczam i powiem Ci dlaczego.
Wypuszczam na "swoich" wodach bo pogłowie jest tragicznie niskie (niestety dzięki tym którzy walą wszystko zgodnie z regulaminem)
Wypuszczam na wodach gdzie bywam gościnnie bo raz że nie znam stanu pogłowia tamtejszych ryb a dwa to nawet jesli sobie połowię to nie mam pewności czy nie trafiłem na dzień czy okres dnia kiedy ryby naprawdę dobrze zerują i "zaliczyłem" prawie wszystkie osobniki na danym odcinku.
A odnosnie Twojego wczesniejszego pytania odnośnie rozmowy bez wyzwisk to popatrz która strona uzywa inwektyw...
Zauważ też że Ci nokilowi onaniści, oszołomy, debile (to takie z najdelikatniejszych okresleń) najczęsciej apelują jedynie o rozsądek i umiar, a nie bezmyslne zgodne z regulaminem tłuczenie wszystkiego co się uda złowić.
Z tego zresztą co zauwazyłem to za wypuszczaniem ryb opowiadają się głównie ci którzy z konkretnym rzekami czują się w jakiś sposób związani, którzy traktuję je z szacunkiem i z takim szacunkiem podchodzą do ryb które w nich zyją.
Przeciwnicy to w wiekszości tacy "Jasiowie wędrowniczkowie" łowiący gdzie się tylko da (czyli tam gdzie aktualnie jeszcze coś jest do złowienia), a jak ryb zaczyna brakować przenoszący się na inne zasobniejsze łowisko.
Taki człowiek nawet nie zauwazy ze przyczynił sie do upadku rzeki bo juz łowi gdzie indziej.
Będzie tylko narzekał że za drogo i za małe zarybienia...
PS Thymallus napisz pani poseł że "łapie to sie pchły" a ryby się łowi i zgodnie z tym jej interpelacja jest bezzasadna