prezes napisał:
Rafał!
Podsumowując pominąłeś przeciwników swojej jedynie słusznej opcji.
Zakładasz- o czym wyraźnie napisałeś- że tylko zwolennicy no-kill rozumieją sprawy ( bardzo ogólnie to ująłem ).
Jest to teza mocno naciągana i nieprawdziwa.
Krzywdzisz wielu ludzi widzących sprawy nie tak ostro i wkładających bardzo dużo pracy w to aby inni mieli co łowić.
Szkoda , że konkluzją twojej ciekawej wypowiedzi były stwierdzenia typu:
...tylko my mamy racje , tylko my wiemy......itp.
Znamy się trochę więc mam nadzieję że się nie obrazisz a chwileczkę zastanowisz.
Tadek.
Ależ Tadziu na pewno się nie obrażam. Piszesz że pominąłem przeciwników swojej jedynie słusznej opcji. Chyba mówimy o dwóch różnych tekstach, bo w tym co ja czytam głównie skupiłem się na przeciwnikach no kill. Mało tego starałem się przeanalizować ich argumenty i zestawić ze swoimi poglądami. Trudno więc zarzucić mi pominięcie przeciwników.
Piszesz, że zakładam iż tylko zwolennicy no kill rozumieją sprawy. Tadziu znów źle odczytujesz to co jest napisane. Ja staram się zrozumieć rację zwolenników zabierania ryb. Ale te racje mnie nie przekonują. To jest mój i tylko mój pogląd, a nie wszystkich zwolenników no kill. Być może są tacy których przekona argument, że są sadystami i zaczną walić w łeb ryby aby przestać nim być. Być może do niektórych dotrze argument, że wędkarze nie są winni katastrofalnej ilości ryb, a winni są kłusownicy, wydry, kormorany i saturn w złej koniunkcji z uranem ale nigdy nie oni. Być może niektórych przekona, że wypuszczając rybę ją i tak zabijają. Mnie, podkreślam mnie te argumenty nie przekonują. Dlatego tak jak podałem argumenty zwolenników zabierania ryb, tak przedstawiłem głownie swoje ale też kolegów popierających no kill. Tadziu nie twierdzę, że tylko my mamy rację. Ale uderzyć trzeba się w piersi. Przez 60 lat dominowała w wędkarskiej Polsce opcja kill. I cholera Tadziu mimo najszczerszych chęci jakoś nie mogę sobie przypomnieć żadnej wody w Polsce, której wyszła ona na zdrowie.