Z jętką majową zetknąłem się przypadkiem. Pojechaliśmy na Dobrzycę w górę od Golc, na bagna, ze spinningami. Golcowe bagna były wówczas bagnami i nie było szans przejścia brzegiem. Jeden wchodził zaraz za rozlewiskiem przy zaporze i szedł w górę do skarpy (jedyne pewne miejsce gdie można było wyjść) drugi od skarpy szedł jeszcze wyżej. Obecnie można tam w miarę spokojnie już chodzić choć radzę miejscami uważać. W każdym razie pamiętam ten dzień doskonale, bo zaliczył mnie Fernando. Był to byczek pasący się nad rzeką przy samym rozlewisku. (obecnie w tym miejscu stoi dom) Byczek na szczęście był młody więc sobie pobrykiwał radośnie i gonił mnie zygzakami. Gdyby poszedł po prostej zapewne mógłby naciąć kolejny karb na swoim rogu za skasowanego wędkarza. Ja w czarnych gumospodniach, z wędką w ręku trzaskałem rekordy świata na 100 i 200 metrów. Ale się udało. Pstrążków połowiłem. Na bagnach było tyle ryb, że z jednego dołka potrafiły za blachą wyjeżdżać czasem dwa lub trzy miarowe potoki. Faktem natomiast jest, że nigdy nie złowiłem na tym odcinku żadnego okazu. Łowiło się głównie potoki takie do 50 cm. Wróciłem i czekałem na kolegę na mostku przy rozlewisku. I zaczęła frunąć jętka majowa. I na owym rozlewisku zaczęły się podnosić potoki. Jak zobaczyłem co się podnosi nogi się pode mną ugięły. Kołowrotek mi się zagrzał, a pstrągi miały w głębokim poważaniu błystki i woblerki jakie im podrzucałem. Następnego dnia pojechałem jak po swoje z muchówką. Ani jedna jętka nie poleciała... ryb zero.
W następnym sezonie wiedziałem już co to jętka majowa i gdzie można na nią połowić. Tak trafiłem na pewne bagienko, o którym w innym wątku dyskutowałem z "Fly-em". Woda przedziwna, mała rzeczka wpływała w zbiornik kilkoma kanalikami szerokości dwóch, trzech metrów. Trzeba było czochrać się przez trzcinowe bagienka, w mule czasami po pas, a czasami... po czubek czapki. Do tego stada komarów i meszek. Rewelacja! Ale widok podnoszącego się pięćdziesiątaka na takiej wodzie rekompensował wszystko. Wtedy też dość szybko wyleczyłem się ze stosowania cienkich żyłek. Fakt, miały nieco mniejszą wytrzymałość niż te obecne, ale i tak 0,20 uważam za absolutne minimum.
Jętka majowa w dorzeczu Gwdy to wędkarskie święto. Fakt, że ostatnio podnosi się mniej ryb, co nie znaczy, że nie można skutecznie połowić. Podstawa to wiedzieć gdzie owa jętka lata i gdzie podnoszą się do niej ryby. Na pewno na jętkę można połowić na niektórych odcinkach Dobrzycy i Piławy. Gwda, to mimo wszystko głównie Lędyczek i okolice, choć jest na tej rzece kilka miejsc gdzie również można liczyć na rewelacyjne wyniki. Nigdy nie łowiłem na majówkę na Czernicy ale z tego co wiem można było tam trafić niezłe potoki. Z mniejszych rzek na pewno Szczyra, Debrzynka (ostatnio strasznie przedeptana) i Czarna. Jest też kilka innych rzeczek, które polecam odnaleźć... Trud poszukiwania zrekompensują ryby