Cóż, ta kiepska ironia, pisana z pełną pychą nie powinna mieć miejsca, a uwagi o dyktaturze są najzwyczajniej śmieszne i jednocześnie niestosowne do sytuacji.
Od samego poczatku prezentuje poglad, ze dążę do sytuacji, w której kazdy wędkarz znalazłby coś dla siebie (w nadziei, że z czasem w drodze ewolucji wiele rzeczy dotrze do swiadomosci prawie wszystkich wedkarzy; o tym, że dotrze, to wiem, bo widze co sie działo w Polsce w ciagu ostatnich 20 lat). Wędkarze opowiadajacy sie za No Kill dążą natomiast do tego, by narzucic innym swoja filozofię w sposób autokratyczny, co zresztą Kolega sam przyznał pare postów wcześniej. Jeśli brak im argumentów, to zarzucaja innym pychę. Ja w całej tej dyskusji nikogo nie obraziłem. Jeśli to uczyniłem to prosze o wskazanie tego.
Czy pamietacie dyskusję nt. gospodarki na Sanie kilka lat temu. Byla podobna sytuacja. Obelgi słano pod adresem Piotra: i przeciwnicy i zwolennicy No Kill, w internecie i nad wodą. Nie zostawiono suchej nitki na nim. Skoro Piotr stworzył takie fatalne łowisko na odcinku kilkudziesieciu kilometrów, z którego prawie nikt nie był zadowolony, więc po co wszyscy z całej Polski (i wielu ze swiata) tam jadą? By narzekać na kiepska gospodarką na Sanie?
Teraz pod moim adresem sypia sie obelgi. Na tym forum ze strony zagorzałych No Killowców. Nad wodą i przy komputerze ze strony osób reprezentujących zupełnie odmienne poglady. I jedni i drudzy już pewne planują jak sprawić łomot Ciosowi w krzakach nad wodą - za to samo, tyle że patrzą na moje koncepcje róznie: jedni uważają, że dopuszczam za dużą liczbę zabitych ryb, inni - że za małą. Czyż nie śmieszne? Tak samo czuł sie Piotr (jeśli to czyta, to pozdrawiam go!
i gratuluje mu wytrwałosci), jak ja teraz, te kilka lat temu.
W tej całej dyskusji niewiele osób podnosi argumenty merytoryczne (było juz kilka ciekawych wypowiedzi, za które dziękuję). A szkoda. W takim razie, chciałbym, żeby zwolennicy No Kill, którzy chca, zeby w rzece było dużo duzych ryb, a w niedzielne popołudnie mogli złowić dwa czterdziestaki, podali mi, jak oni sobie wyobrazają gospodarkę. A w szczególności, proszę o podanie:
- Ile ich zdaniem na 1 km Jeziorki powinno być ryb, by byli zadowoleni?
- Ile rocznie na 1 km tej rzeki nalezy wpuscić pstraga 0+, by byli zadowoleni?
- Jaka ich zdaniem jest skuteczność tarła naturalnego w Jeziorce i na czym opierają tę wiedzę.
- Czy ktoś obserwował tarło pstrąga na Jeziorce i gdzie? Ja nie miałem takiej przyjemnosci, poniewaz nigdy nie byłem nad Jeziorką w okresie IX-XII. Ale kto wie, może rzecywiscie warto byłoby sie kiedys skrzyknąć i sprawdzić to, choć obawiam się, że z powodu mętnej wody (typowa sytuacja w XI i XII na tej wodzie) nic nie będzie mozna zobaczyć.
A tak poza tym: czy naprawdę nie przeszkadza Wam to, że na Swidrze bez problemu mozna łowić pstragi na robaka (przy stosunkowo niskiej przezywalnosci w przypadku wypuszczenia)? Dlaczego milczycie na ten temat? Dlaczego od kilku lat nikt o tym nic nie mówi? Ograniczacie Wasze myślenie wyłacznie do wypuszczania ryb. Starajcie sie spojrzec szerzej na te kwestię. Jest całe mnóstwo innych rzeczy, które - moim zdaniem - wymagają poprawy. Wy tego nie dostrzegacie. Dążę do tego, by stworzony był pewien system, w którym będą grały wszystkie elementy. Na pewno nie zostanie on stworzony od razu, bo jedna osoba tego nie jest w stanie zrobić. Zresztą, może w perspektywie 1-2 lat nie będę w tej Podkomisji (z przyczyn obiektywnych) i ktoś inny bedzie musiał robić te niewdzięczną robotę.
Odnośnie naturalnego tarła pstrąga, o którym juz pisałem. Podejrzewam, że powodem dotychczasowej znikomej skutecznosci naturalnego tarła na wodach OM jest brak własciwych tarlisk (są zamulone). Na Swidrze nie ma mozliwosci zrobienia czegokolwiek (wrzucenia żwiru), to tam są rezerwaty i nikt nie da zgody.
Podejrzewam, że na Jeziorce jest zbyt dużo mułu i w krotkim czasie ikra pada. Podobnie może byc na Rządzy. Czy można zrobić sztuczne tarlisko? Nie wiem. Sprawa wymaga analizy. Bez wzgledu na wynik takiego tarła, i tak nie widzę mozliwości wytworzenia sie samotrzymujacej dużej populacji.