Zielony napisał:Pierwszy raz się z panem zgodzę. Okonie to ogromny przeciwnik dla wylęgu ale i dla palczaków także. Prowadziliśmy swego czasu podchów wylęgu ale do rzeczki dostało się sporo okoni, które wytępiły 20 000wylęgu niemal doszczętnie. Podczas odłowu okazało się, że przeżyło dosłownie kilka pstrążków a okoni było setki. Niestety wpuszczane palczaki również stają się łupem okoni. wielokrotnie sprawdzałem.
Okoni może i tak , ale okonków 12-15cm ? Nie sądzę. A właśnie taki rozmiar okoni dominuje w Jeziorce . Większe są rzadkością.
Mimo wszystko konkluzja jest dobra, że należy zarybiać większą ilością najlepiej różnego rodzaju materiałem zarybieniowym. O tym jak zarybiać by nie popełniać błędów można przeczytać bodaj w czwartym numerze "Sztuki Łowienia".
Pisali o Jeziorce ? Wątpię. I choć pewne ogólne zasady można brać pod uwagę , to podchodzić trzeba indywidualnie do danej wody. Na Jeziorce było to sprawdzone w praktyce przez lata. Ale woda nie umie czytać ani danych , ani statystyk. Po prostu żyje swoim ,,rytmem''. I do tego ,,rytmu'' trzeba się dopasować.
Wracając jednak do przykładów to z naszych statystyk potwierdza się, że przeżywalność wpuszczanych palczaków do wymiaru 30-35 cm osiąga około 4% wpuszczanych rybek. Przy czym ilość i jakość materiału zarybieniowego powinien ustalać ichtiolog na podstawie wielu danych... Jedno jest pewne za 20zł od wędkarza za wiele się nie zwojuje.
A na jakich kryteriach była statystyka ?
Na odłowach kontrolowanych ? Może wpisach w rejestry ?
A jaki % z tych 96 brakujących został wyłowiony przez kłusoli (nie ważne czy to z kartą czy bez).
Napisałem wyżej ;
Problemem jest wybieranie (czyt. kłusowanie tych ryb) zanim osiągną wymiar w większości.Ten kto znajdzie sposób na rozwiązanie tego problemu , znajdzie sposób na rybność wód.
Może powinienem dopisać z 10 !!!!!!!-ków
Bywając swego czasu nad rzeczkami lubelskimi spotykałem2x więcej kłusoli niż wędkarzy . Nawet jeśli proporcje się odwróciły , to zostali ci najlepsi ,,fachowcy'' , niestety.