Dzisiejszy wyjazd był ostatnim w tym sezonie steelheadowym. Oczywiście rano wita mnie Root River. Jak Clausewitza teoria o wojnie mówi, tak ja zaczynam od „ broni” na którą ostatnio brały, czyli fioletowego robaka oraz od miejsca, które było tak szczęśliwe. Minuta, może dwie jak wyjmuje kolorowego samczyka 65 cm.
Kilka następnych rzutów i 64 cm samiczka ląduje na brzegu.
Coś za szybko to idzie, więc zmieniam muchę na niebieską. Może nie będą tak często brały. A gdzie tam. Znowu wyjmuję srebrna 60 cm samiczka, która pozuje do fotografii.
Mam 3 ryby już wyjęte. Tak nie może być. Postanawiam, że cokolwiek złapię bez wyjmowania z podbieraka i robienia zdjęć wypuszczam. I dalej trwa festiwal brań. Czwartego i piątego steelheada zacinam w kwadrans. Zakładam muchy na które nigdy nic nie brało. Nic nie pomaga, wyjmuję kolejno pięć pstrągów. Wędkarze stojący obok nadziwić się nie mogą, oni nic, a ja jedną za drugą. Wszystko bez wyjmowania z wody, puszczam. Same samce w granicach 60-70. Kilka z nich było poobijanych i bladych. Mam oczywiście także wiele nieudanych holi, w tym jedna samiczkę grubo ponad 80 cm. Poszła z 40 metrów w górę, ja za nią, potem z 80 metrów w dół, ja znowu za nią. Tam ja przytrzymałem i 3 razy brałem w podbierak. Muszka niestety wyskoczyła z pyska ( ale jak zwykle bywa te największe się zrywają i rosną w miarę długości opowiadania, czasami picia ). Około jedenastej przekraczam dziesiątkę i podbieram jedenastego steelheada. Łamię dane słowo i dzisiejszej największej 73 cm samiczce robię kolejne zdjęcie.
Dość tego. Kończę, starczy. Regulamin mówi o możliwości zabrania 5 sztuk, ja nie biorę i wypuszczam. Ostatni dzień i mój rekordowy. Pstrągi brały jak szalone, za to złapałem dzisiaj tylko dwie brzany.
Ponieważ już tej wiosnę nie będę wędkował należy się podsumowanie. Na steelheadach w marcu i kwietniu byłem 13 razy wyjmując ich 48 ( średnio na wyjazd prawie 3,7 szt. ). Szkoda, że w tym roku nie było okazów, bo tylko trzy miały powyżej 70 cm. Ponadto jeden wyjazd na spinning obdarował mnie 4 tutejszymi potokami. W styczniu i lutym wędkowałem tylko 3 razy wyjmując 5 pstrągów brownów ( w tym największego 90 cm ) i jednego steelheada.
I na koniec nie wypada podziękować kolegom S@lmo ,Zmrok, AdamCzeski, FlyFishingMan,baramut, boro, januszek, k17, kuba_kos, kamyk, rav-id i wielu, wielu innym ( wybaczcie, że nie wymienię wszystkich, bo lista jest długa ), którzy składając podziękowania docenili mój „ trud” pisania. Teraz będę miał przerwę w połowach w USA do sierpnia, gdy zacznie się nocne spinningowanie na łososie kingi. A, że bez ryb człowiek tak długo nie wytrzyma, to w przerwie jadę do Polski, gdzie będę łowił srebrne płocie, majestatyczne liny i rekordowe leszcze. Może i metrowy szczupak także się trafi. Ale to już inna „bajka”.