Kolega
Grilse pochwalił się ładnym łososiem, więc i ja pokażę co dzisiaj połowiłem.
Sprawy rodzinne nie pozwoliły mi stawić się o świcie nad Mikwaukee River, ale po godzinie 10 już tam byłem. Po przedwczorajszym deszczu ogrom ryb znowu wpłynął do rzeki. Co kilkanaście sekund któraś z nich przeskakiwała przez próg, ale moje próby uwiecznienia tego momentu spełzły na niczym. Może następnym razem się uda. Ryb jest tak dużo, że raz zdarzyło mi się na 4 rzuty mieć 4 hole. Trzeba jednak przyznać uczciwie, że z tego zagęszczenia ryb to głównie przypadkowe podhaczenia. Pierwszy dobrze złowiony łosoś miał 84 cm i zrobiłem mu fotkę, bo nigdy nie wiadomo, czy potem coś się jeszcze złowi.
Jednak rybki brały, ale mniej więcej w takich lub kilka centymetry więcej wielkościach.
Nad wodą pojawiła się blond wędkarz-kobieta, jak się później okazało nasza rodaczka. Próbowała nad progiem coś złowić, lecz wynik był zerowy.
Następnie wyholowałem ładną 93 cm samiczkę, ale ostrość zdjęcia chyba mi nie wyszła.
Potem 91 cm chinook uwieczniony w trakcie odpływania.
Ryby brały często, to i zrobiłem kilka zdjęć ryb w czasie holu.
Teraz 93 cm bardzo gruba samica.
Ciężka było ja przytrzymać w rękach.
Królem dzisiejszego dnia mając na uwadze kryterium urody jest wspaniały samiec potoka.
Wprawdzie nie super olbrzym, ale 83 cm tez o czymś świadczy.
Podczas ostatniego wyjazdu jak pisałem pękła mi siatka w podbieraku. Pięknie odtworzyłem brakująca część sznurówka i dzisiaj myślałem, ze mi posłuży. Niestety podbierając grubą samice kolejny raz siatka pękła i tak wyglądała dalsza część holu z podbierakiem między wędką a rybą.
W końcu rybę udało się wyjąć, ale podbierak trafił do kosza. Wezmę następnym razem zapasowy, ale w nim także siatka- guma ma już dobrych kilka lat.
I na sam koniec do pary płeć piękna pstrąga.
Równe 10 cm mniejsza.
Ponieważ woda była lekko podniesiona hole były już o wiele bardziej emocjonujące i podkład był prawie za każdym razem w użyciu. Miałem jeszcze jednego tak samo dużego samca pstrąga, ale uwolnił się zanim go wyjąłem i jednego steelheada, który za 5 czy 6 skokiem jakimś cudem się odczepił. W sumie wyjąłem dzisiaj 11 ryb, ale największą radość sprawiły mi te pstrągi.