Dragon sprzęt wędkarski

Dragon sprzęt wędkarski

Witamy na forum wędkarskim FORS, Gość
Login: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Trzy rzeki

Stealhead 2015/03/25 21:37 #147822

  • Mariusz-Marek
  • Mariusz-Marek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 717
  • Podziękowań: 2607
W dniu wczorajszym, zgodnie z planem byłem na rybkach. Przed świtem jestem już nad Oak Creek. To rzeczka szerokości kilku metrów. Jednak całkowicie mnie zawiodła. Po około godzinie łapania nie widziałem żadnej ryby, nie wspominając o braniu. Szybka decyzja i po 30 minutach jestem nad Root River. Spotykam znajomego i informuje mnie o złapanych dzień wcześniej pięknych steelheadach oraz " potokach " w portach. W każdym bądź razie jestem pozytywnie nastawiony. Stoję nad dużym dołem dobre pół godziny zmieniając i testując kolejno muszki. Woda troszkę opadła od ostatniej wizyty, ale prąd w niektórych miejscach dość szybki. W końcu na żółtego "cukierka" mam branie. Pięknie chodzi w dole i tylko czekam kiedy da susa w dół rzeki i zmusi mnie do biegu w nurcie. Oczywiście to następuje i słusznej wielkości srebrna strzała spływa z nurtem. Mocniejsze przytrzymanie tego wojownika skończy się zerwaniem, więc po około 50 metrach wyciągniętej linki z podkładem ja ruszam za ryba. Na szczęście staje w dołku i odzyskuję dystans. Przygodny wędkarz chciał podebrać, lecz jak tylko dotknął ją siatką steelhead, dostał znowu impetu i znowu oddalił się. Jednak już osłabł i po kilku podciągnięciach wylądował w podbieraku. Srebrna, szczupła ( może to określenie tylko dla kobiet ) samiczka. Troszkę większa od ostatniej. 72 cm pełni szczęścia.
P_IMG_4410jpg.jpg

Łapie dalej, zmieniając kilka miejsc. Mam jeszcze jednego pstrąga na haku, ale po wejściu w nurt spiął się i odpłynął w sina dal. Postanawiam wracać do domu. Jednak niepokorna dusza wędkarza daje o sobie znać i sam siebie oszukując postanawiam zjechać kilka kilometrów w dół rzeki tylko " zobaczyć", czy ktoś nie łapie. Jak zajechałem, to wędka z samochodu wyjąłem i postanowiłem chwilkę jeszcze pomachać kijem. W jednym z dołków piękne przytrzymanie i cudowny pulsujący ciężar na końcu. Od razu wydał mi się jakiś podejrzany i po podniesieniu kija na końcu przyponu nie steelhead, lecz tutejszy potok. Piękna niespodzianka. Nie należał do olbrzymów, to i walka była tylko na długości linki. W sumie miał 55 cm, ale taki jakiś bardzo krepy i niefotogeniczny. Oczywiście nie narzekam.
IMG_4414.jpg

Jak już złapałem drugiego , to zwinąłem moja muchówkę i do domu. Na piątek planuje następny wyjazd, ale kuszą mnie internetowe doniesienia o pstrągach na spinning w porcie. Zobaczymy, co przeważy mucha, czy woblerki.
Za tę wiadomość podziękował(a): fishunter, S@lmo, kamyk, Woojciech, ZMROK, FlyFishingMan

Stealhead 2015/04/01 01:00 #148088

  • Mariusz-Marek
  • Mariusz-Marek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 717
  • Podziękowań: 2607
Miałem jechać w piątek, lecz raptowne ochłodzenie pokrzyżowało plany. Na wędkarską przygodę udałem się w niedzielę. Najpierw 2 godziny rzucałem muchą na rzece, lecz zero brań. Potem zmiana miejsca i spinning przy ujściu rzeki do jeziora. W sumie dwa uderzenia, jeden pstrąg brown 60 cm wyjęty i jedno wyjście. Wszystko na małą wahadłówkę podobną do Algi. Zdjęcie ryby całkowicie nie wyszło i musicie mi wybaczyć jego brak.
Dzisiaj o świcie znowu melduje się nad rzeka. Po około 10 minutach pierwsze branie na muchę. Niestety nie po takiego pstrąga tu przyjechałem, gdyż miał tylko 43 cm. Po kilku minutach widzę w wodzie cień. Kilkakrotnie podaje muchę i steelhead bierze. 3-4 sekundy walki i już nie mam go na haku. Nie jest źle. Mija może 20 minut, gdy kolejny czterdziestak wiesza się na kiju. Co to dzisiaj za przedszkole w rzece. Zmieniam miejsce i idę w dół. W dołku, gdzie już kilka pstrągów w przeszłości wyjąłem cudowne uderzenie. Hol pełen emocji, ryba muruje przy dnie i nie da się podnieść. Widzący to przygodny wędkarz ocenia go na 85-90 cm. Ryba idzie w górę, potem wraca do mnie i cały czas dołem. I stało się. Poszła w dół z 50 metrów, a mój kołowrotek tylko wył i wył i pstrąg odczepił się. Dwie straty dużych ryb, to nie na moje nerwy. Akurat dzwoni kumpel z Polski zdaje mu relacje. Radzi mi jedz na spinning, bo na muchę masz dzisiaj pecha. Tak też robię i udaję się na odcinek przyujściowy. Rzucam blaszkami i różnymi woblerami, ale nic jednak nie bierze. W końcu na Stinga Salmo piękne walnięcie. Mój Avid gnie się w rytm uderzeń pstrąga i wyjmuję w końcu coś porządnego. To samczyk pstrąga 68 cm. Taki grubasek.
IMG_4434.jpg

Zmieniam kolejno miejsca i przynety, lecz nic się nie dzieje. W końcu po raz kolejny zakładam tego samego Stinga. I niespodzianka. Walnięcie jak się patrzy. Czuje, że ten musi być o wiele większy. Raptem srebrna torpeda wyskakuje w górę. To piękny steelhead. Chwila mocowania, dwa odjazdy i ląduje go podbierakiem. Samiczka 70 cm.
IMG_4442.jpg

Chwilę jeszcze porzucałem ( i zgrzany od słońca ) wróciłem do domu. 4 rybki wyjęte i dwie spięte na 5 godzinek łapania do nieźle.
Nad rzekę wrócę niestety dopiero za 2 tygodnie, bo jutro mam wyjazd do Texasu.
Za tę wiadomość podziękował(a): boro, S@lmo, kamyk, Woojciech, ZMROK, FlyFishingMan

Stealhead 2015/04/13 00:30 #148716

  • Mariusz-Marek
  • Mariusz-Marek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 717
  • Podziękowań: 2607
20 godzinny powrót samochodem z Texasu i jestem w domu. Kilka godzinek snu i w środku nocy wyjeżdżam na ryby. Po godzinnej jeździe orientuje się, że zapomniałem dokumentów i pozwolenia wędkarskiego. Co myślałem w duchu i na kogo kląłem, nie napiszę. Wracam zgodnie z przepisową prędkością, aby przypadkiem nie natrafić na mundurowych, bo z ryb nawet mocno spóźnionych nic by nie było. Mam dokumenty i powtórnie wyjeżdżam. W tym momencie kontrolka poduszki powietrznej informuje o awarii. Co za pechowy wyjazd. Jadę jednak i tym razem troszkę za szybko. I trzeci pech. Zatrzymują mnie za przekroczenie prędkości. Nie ma litości dla piratów drogowych w USA. Drogie okazały się te ryby .
W każdym bądź razie dojechałem po 2 godzinach nad rzekę. Wybrałem odcinek o b.mocnym spadzie, płynącej w skalistym wąwozie. Prąd b. mocny. Nogi trzymają się dna tylko dzięki kolcom w butach. Zaczynam od pomarańczowej i czarnej pijawki. Po kilku rzutach uderzenie i tylko zobaczyłem wywinięcie pstrąga. Kilka minut później dzwoni żona. W tym momencie drugie branie. Na pomarańcz ładny pstrąg. Nie mam szans w tej płani go wyprowadzić i schodzę z nim ok. 50 metrów. Tam na spokojniejszej wodzie wyjmuję dzisiejszego pierwszego. Samczyk. Nie za urodziwy, bo z "brzydkiego" szczepu pstrągów, ale 63 cm jest.
IMG_4443.jpg

Dobrze, że biorą, bo dzień byłby całkowicie pechowy.Wracam do góry w te same okolice. Zmieniam druga muchę na żółtą. Kilka, może kilkanaście rzutów i znowu siedzi. Tym razem mniejszy, ale nawet takiego tutaj nie wyjmę. Znowu zejście w dół i podebranie na spokojnej wodzie. 58 cm samiczka, ale też na pomarańczowa pijawkę.
IMG_4445.jpg

Polski komplet już jest, ale tu przecież Ameryka. Zmieniam i zmieniam druga muchę, ale uderzenia nie ma. W końcu pięknie siada. Od razu czuję, że to godny przeciwnik. Ucieczka w dól, ledwo zdążyłem za nim. Kilka pięknych odjazdów, jeden wyskok i po kilku próbach 71 cm samczyk jest mój.
IMG_4449.jpg

Nie ma co poprzestawać na trzech. Trzy pechy przy wyjeździe, to może ryby wynagrodzą. I tak rzeczywiście się stało. Po raz czwarty na pomarańczowa pijawkę, czy może to nazwać puchowca siada pstrąg. Olbrzym to nie był i taki chuderlaczek. Samczyk 59 cm.
IMG_4452.jpg

To pozostał nam jeden do amerykańskiego kompletu. Wracam w górę, tam, gdzie złapałem 4 pstrągi. Puszczam moje muchy i przez dobra godzinkę nic. Pisząc nic mam na myśli pstrągi, bo nie poinformowałem, że brzany biorą często. Myślę, że z 20 sztuk to w sumie wyjąłem. Straszny to chwast tutaj, bo walczą zaciekle, murują, a tym samym uszkadzają na kamieniach i zrywają często przepony. Już mija 3 godzina wędkowania, gdy po raz piąty na pomarańcz branie. Jestem przekonany, że brzana i próbuje na siłę. Ale pstrąg raptem w dół i zobaczyłem jego ogon. Toż to piata ryba,. Teraz troszkę delikatniej, zejście kilkanaście metrów i jest. Smoluch taki, brzydal.Samiec 62 cm.
IMG_4455.jpg

Słońce już dobrze zaczęło grzać i zakończyłem te dzisiejsze połowy. Komplecik, chociaż nie wszystkie olbrzymy oraz urodziwe. Początek pechowy, ale zakończenie dnia super. Jak nic nie wypadnie jutro znowu jadę na moje pstrążki.
Za tę wiadomość podziękował(a): S@lmo, wiwaldi, Kasprowicz, daniel ośmiałowski, kamyk, wizio, Woojciech, ZMROK

Stealhead 2015/04/13 21:34 #148740

  • Mariusz-Marek
  • Mariusz-Marek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 717
  • Podziękowań: 2607
Zgodnie z planem dzisiaj byłem znowu na rybach. Chociaż to trzynasty dzień miesiąca, pech mnie pewnie opuścił. Prawie o świcie jestem nad rzeką. Pogoda paskudna, pada i wieje. Oczywiście wybieram znowu odcinek w kamiennym kanionie oraz zakładam żółta i pomarańczową muchę. Pierwszy rzut jaki wykonałem i od razu branie. Sekunda i spięcie ryby. Drugi rzut ( sytuacja jak w marzeniu wędkarza ) i siedzi. Nie za duży samczyk, bo tylko 56 cm, lecz srebrny niesamowicie. Wziął na żółtego cukierka.
IMG_4469.jpg

O jest bardzo dobrze. Wracam i może z trzy rzuty, jak na pomarańcza siedzi. Znowu nie duży samczyk 54 cm, a brzydki jak Baba Jaga.
IMG_4459.jpg

Jestem z 10 minut, a dwa już są. Rzucam dalej. Pomarańcz okazuje się łowny, bo siada potężna samica. Ucieka mi z 50 metrów, a ja za nią po kamieniach. Utrzymać nie mogę, a ona pruje w dół. W końcu dochodzę do tej diablicy i mocujemy się. Zapięta pięknie w nożyczkach i wiem, że będzie moja. Ale nie była, bo przypon trach. Piękne brania dzisiaj. Wracam i nie mija kilka minut, jak siedzi. Na pomarańczowa pijawkę ( chyba będzie to przebój sezonu ). Robię samczykowi 58 cm zdjęcia w czasie holu.
IMG_4466.jpg

To już 3 pstrągi w czasie ok.30 minut. Oby nie tak dalej, bo ja chcę połapać, a nie nałapać.
Kilka przepuszczeń i porządne kopnięcie wędka. Duża. Po zacięciu od razu gejzer wody i wyskok w górę. Samica, taka nabita, z dużym pyskiem. No i zaczyna się. Zjazd w dół, ja za nią. Minięcie jednego, drugiego dołka, a ona nie chce stanąć. Przytrzymuję i słabnie. Oczywiście, to wielki skrót, bo trwało to ładnych kilka minut, zanim wylądowałem sreberko. Nie za długa samiczka, bo tylko 68, ale szeroka.
IMG_4472.jpg

Nie, tak nie może być. Dwie godziny jazdy w jedna stronę, a ja za niecałą godzinkę mam prawie komplet i co mam wracać do domu. Przecież przy takich braniach piąta, to kwestia kilku minut. Daję sobie na luz. Odkładam wędkę i odpoczywam. Ale dusza niespokojna i odpoczynek krótki. Staje przy wędkarzu i patrzę jak on łowi. Ma brania, ale z przycięciami kiepsko. Wytrzymałem z pół godziny i znowu moja mucha do wody. I stało się "nieszczęście". Branie pstrąga, a nożyczkach pomarańczowa pijawka. Staram się, aby się zerwał, robię zdjęcie w czasie holu ( może przy luzie się odczepi ). Nic z tego. Wyjmuje kolejnego samczyka 69 cm.
IMG_4467.jpg

Pięć pstrągów jest. W między czasie były jeszcze jakieś inne brania, a nawet krótkie hole, kilka brzan, ale ja nie połowiłem. Jestem tym "zniesmaczony". Za krótko to wszystko. Dzień dopiero się zaczyna, a ja musiałem skończyć. Niepokorna ta moja dusza, zamiast się cieszyć, ja marudzę.
Za tę wiadomość podziękował(a): S@lmo, wizio, Woojciech, ZMROK

Stealhead 2015/04/13 22:20 #148742

  • boro
  • boro Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 469
  • Podziękowań: 200
sorki Mariusz.ale to zaczyna być nudne.....CIĄGLE TE RYBY.a gdzie......... "widoki, świeże powietrze,spacer nad rzęką, nie muszę złowić -ważne ,że się wyrwałem, "wypuszczę trzeci raz ....bo potem nic w rzece nie bedzie -a i tak jestem Weganem"....i takie tam bzdury wynikające z NICNIEŁOWIENIA.:((((........dzięki pisz więcej:)
Za tę wiadomość podziękował(a): Mariusz-Marek

Trzy rzeki 2015/04/13 22:31 #148744

  • kamyk
  • kamyk Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • życie jest za krótkie , aby lowić tylko w weekendy
  • Posty: 342
  • Podziękowań: 201
Mariusz a miałem jutro jechac na pstruchy....ale myśl o pojedynczych 50 tkach i wyimaginowanych 60 odbiera mi chęć widząc to co łowisz. W tym kraju nigdy nie będzie ameryki....zostań tam i cisz sie tym Eldorado:)Pozdrwiam piękne ryby....piękne!!
Za tę wiadomość podziękował(a): Mariusz-Marek

Trzy rzeki 2015/04/16 01:37 #148863

  • Mariusz-Marek
  • Mariusz-Marek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 717
  • Podziękowań: 2607
Aparat skasował w niewiadomy mi sposób wszystkie dzisiejsze zdjęcia, a opis powinien być tylko ich uzupełnieniem . A więc b. krótko. Inna rzeka, inny poziom wody. Można nazwać ten dzisiejszy dzień dniem brzany, gdyż wyjąłem ich 53 ( słownie pięćdziesiąt trzy ). Pomiędzy nimi były jak rodzynki piękne wyjęte trzy pstrągi 74,73 i 63 cm oraz dwa zerwane.
A ile może być tych brzan w rzece obrazuje króciutki film na youtube.
Za tę wiadomość podziękował(a): S@lmo, Woojciech, ZMROK

Trzy rzeki 2015/04/16 09:03 #148868

  • Jasiek170476
  • Jasiek170476 Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 13
  • Podziękowań: 1
Prawdzwy wędkarski raj....

Trzy rzeki 2015/04/18 06:09 #148966

  • Mariusz-Marek
  • Mariusz-Marek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 717
  • Podziękowań: 2607
Z tym rajem to troszkę przesada, bo ja bym musiał być aniołem.
Licząc tak jak w Ameryce tydzień od niedzieli, to dzisiaj czwarty raz w tygodniu wybrałem się na pstrągi. Na wszelki wypadek zabrałem dwa aparaty ( i dobrze, bo jeden całkowicie się zepsuł na rybach ). Byłem nad woda dość późno, ok. 10, a słońce dawało niemiłosiernie. Dzisiaj u nas tropiki.
Początek mało obiecujący, same brzany. Złowiłem ich w sumie z 50-70, już nawet liczyć się nie chciało. Po dwóch godzinach nie mam brania pstrąga. Zmiana much nie pomaga. W akcie desperacji zakładam żółtą imitacje skrzeku brzany. Może z dwa rzuty jak jest uderzenie. Taki z 70 cm po pięknym wyskoku dał nura w dół. Niestety stałem na krawędzi małego wodospadu i ja tak szybko zejść nie dałem rady. Wysunął mi może z 50 metrów linki z podkładem jak się zerwał. Ważne, że odkryłem muchę dnia. Zszedłem poniżej wodospadu i puszczam przynęty. Jest branie, ale na druga muchę, na jajko. Króciutki odjazd, chwilka przeciągania i 53 cm samczyk jest mój.
IMG_4558.jpg

Parę rzutów w tym samym miejscu i na skrzek brzany bierze ładna samiczka. Parę sekund holu i się spina. Oj dzisiaj dużo strat. Za chwilkę wyjmuje czterdziestaka na żółtego cukierka.
P1010046.jpg

Coś się dzieje nad wodą pomimo strasznego upału. Zmieniam miejsca i chwila ciszy ( nie liczę ciągłych brań brzan ). Wracam na płanię. Kilka przepuszczeń i walnięcie. Cudowny, kolorowy samiec wziął na skrzek brzan. Skoki, odjazdy i jest prawie mój. Prawie, bo przy podbieraku odczepia się. Coś nie tak z tymi stratami. Następnie rzut po rzucie wyjmuje dwa czterdziestaki, ale nawet nie chcę robić im fotki. Jedna normalnej wielkości ryba wyjęta, to prawie klęska. Nie poddaję się i obrzucam każdy dołek. Już mam się prawie zwijać jak znowu na skrzek uderzenie. Z dwa krótkie odjazdy i w podbieraku ląduję strasznego chudzielca. Samiczka, nie wyglądającą na swoje 70 cm. Taka jakaś postrzępiona.
P1010044.jpg

Potem mam jeszcze jednego średniego pstrąga, ale także mi schodzi. Wyjąłem 5 pstrągów, ale tylko dwa normalnych rozmiarów. Może jakbym nie potracił, to wynik końcowy wyglądał by lepiej. Jak to było kiedyś w filmie, aby do poniedziałku, gdy znowu pojadę na ryby.
Ostatnio zmieniany: 2015/04/18 06:11 przez Mariusz-Marek. Powód: błąd
Za tę wiadomość podziękował(a): kamyk, Woojciech, ZMROK

Trzy rzeki 2015/04/23 03:48 #149166

  • Mariusz-Marek
  • Mariusz-Marek Avatar
  • Offline
  • Użytkownik
  • Posty: 717
  • Podziękowań: 2607
Na mojej rodzinnej Słupi jak czytałem łapią leszcze. Co to się porobiło.
Wracając do wątku. Poniedziałek z rybami nie wypalił, ale środa to także dobry dzień. Zrywam się w nocy, aby o świcie być nad rzeka. A tu niespodzianka po drodze-pada śnieg. Troszkę podłamany jadę jednak. Nad rzeką zimnica, wietrzysko, pogoda do spania, a nie łapania. No nic zaczynam. Podchodzę do rzeki i ze skarpy ( zaczynam na odcinku z płaniami ) w wodzie widzę pięknego pstrąga. Ale on mnie także zauważył i znikł. Aby nie schodzić w tym miejscy cofam, się z 30 metrów ( następna możliwe miejsce wejścia do rzeki ) i podchodzę ostrożnie. Pstrąga jednak nie ma. Nosem czuje, gdzie mógł się schować i posyłam do tego dołka pomarańczowa pijawkę. Jeden, dwa i za trzecim razem siedzi. To ten, co go widziałem. Przybiera dziwną taktykę. Nie skacze, nie pruje w dół, tylko siedzi w dole. Co jest. Lecz to była chwilka, a jak poszedł w dół, to przebiegłem się nim po kamieniach z 50 metrów. Teraz siedzi w potężnym dole i tutaj jestem spokojny. Kilka skoków, mocowanie się nawzajem i samiec jest mój. Największy w tym roku, 76 cm, pięknie kolorowy, ale zdjęcie wielkości i koloru niestety do końca nie oddało.
DSC01204.jpg

Jest dobrze. Już jestem zadowolony. Zostaje przy wielkim dole, gdzie walczyłem. Pomarańczowa pijawka zostaje na przyponie, a druga muchę ciągle zmieniam. Łapie może z 10 minut jak na pomarańcz jest walnięcie. Od razu torpeda w górę i widzę piękne srebro. Samczyk walczy doskonale, ale nie ma tutaj żadnych szans. Kilka minut przyjemnego holu i jest. Drugi 71 cm.
DSC01201.jpg

Szybko dzisiaj to idzie. Na druga muchę zakładam czarna pijawkę z jajeczkiem z przodu. Pierwszy rzut na nią i od razu siedzi. Srebrny kolejny samczyk popisuje się kilkoma skokami. Widzę, że mucha siedzi dobrze i troszkę się z nim bawię.Tak się bawiłem, że go po chwili straciłem. To nic jak mawia moja córka. Może za kolejne 10 minut znowu na czarna pijawkę samiczka. Maleństwo jak na dzisiaj, tylko 53 cm. A jaka chuda.
DSC01196.jpg

Trzeba postopować troszkę, bo zaraz złapię następne dwa i trzeba będzie do domu.
Za radą kolegi boro robię spacerek i udaje się na odcinek leśny rzeczki.
Robię dwa zdjęcia, abyście koledzy poczuli jego klimat.
DSC01221.jpg

Kilkaset metrów niżej.
DSC01222.jpg

Spotykam dwa kaczorki, które także uwieczniam na zdjęciu.
kaczki.jpg

i a propos wypuszczania ryb robię zdjęcie przybitej na moście tablicy zabraniającej wypuszczania do rzeki złowionych karpi ( tak, tu także łowi się oprócz brzan, także karpie na muchę )
DSC01214.jpg

To wykonaniu rad kolegi boro idę i patrze. Widzę pstrąga stojącego w wodzie. Pierwsze przepłynięcie czarnej muchy i siedzi. Ale tutaj rzeczka płyciutka, pełno zawad, to i walka inna. Musze go popuszczać, bo młynkuje na tych płyciznach. W końcu po kilku minutach wyjmuje sreberko. Samczyk 73 cm.
DSC01219.jpg

Łowię dalej i widzę w między czasie kilka uciekających pstrągów. Ciężko tutaj, bo woda niska, w miarę przezroczysta. Daje jednak rade zaczaić się na widoczny w wodzie cień. Kilka rzutów i jest. Wielki z 75 cm srebrny samiec. Wyskoczył kilka razy i jak poszedł w dół, to tylko po jego brzuchu została bruzda w piasku. Nie dałem rady i się spiął. Jeszcze czaiłem się na kolorowego samca z 70 cm, ale ignorował całkowicie moje muchy i dałem sobie z nim spokój. Wracam do samochodu rzucając po drodze. Spotykam ukraińskiego wędkarza. Pyta się jak, a ja dla żartów odpowiadam, co rzut to ryba. Uśmiechnął się, a ja wtedy rzuciłem. I branie od razu. Nie mógł uwierzyć. Już nie robiłem pstrągowi portretowego zdjęcia, tylko strzeliłem fotkę podczas holu. Także na czarną pijawkę następny samczyk, 56 cm.
DSC01224.jpg

I tak oto po złapaniu amerykańskiego kompletu wróciłem do domu. A brzany dzisiaj brały słabo, bo tylko w wielkim dole złowiłem ich około 10. Gdzieś się z wielka woda wyniosły. Zapomniałem napisać, że w niedzielę był deszcz i rzeki mocno wezbrały. Na szczęście ta rzeczka szybko nabiera wody, ale i szybko ją oddaje. A kiedy następny raz na ryby, może w weekend.
Za tę wiadomość podziękował(a): boro, S@lmo, Woojciech, ZMROK, FlyFishingMan
Moderatorzy: Tarkowski
Time to create page: 0.126 seconds