Minął dobry tydzień od mojego ostatniego wędkowania. W internecie przeczytałem, że łosoś Coho zaczął swoja wędrówkę w górę rzek, więc dzisiaj postanowiłem zapolować na te kolorowe rybki. Jak zwykle dylemat na którą rzekę się wybrać. Większa woda w Milwaukee River, więc tam. Tym razem wybieram miejsce w górze rzeki, gdzie większość ryb kończy swoją wędrówkę z uwagi na niemożność pokonania wodospadu przy normalnym stanie wody.
I zdjęcie progu w bliższej odległości.
Zjawiam się zaraz po świcie. Łowię na węższym rozwidleniu rzeki ( widok tego rozwidlenia jest częściowo widoczny przy zdjęciu trzeciego łososia ) Po kilku minutach pierwsze branie i zamiast łososia Coho, łosoś chinook. Samczyk 65 centymetrowy.
Niestety nie widać nic poza sporadycznymi spławami chinooków. Mija z godzina jak łapię drugiego samczyka chinooka. Ten sam wymiar, ale już poobijany od wędrówki. Brzydal.
Coś nie farci z tymi rybami.
Robi się cieplej, słoneczko świeci i widoczność w wodzie lepsza. Zauważam cień przy dnie. Chyba ze 100 razy rzucałem, much się nazmieniałem, zanim łosoś ' "łaskawie" skusił się na przynętę. Coś porządniejszego i walka atrakcyjniejsza. Samiczka 83 cm, w dobrej kondycji, chociaż szczupła.
Potem miałem wielką i grubą samiczkę chinooka. Nie dałem rady i musiałem zejść z nią z 200 metrów, aby chociaż spróbować zahamować. Przy jej sile i spadku wody myślę, że aby ją wyjąc, to zaliczyłbym z 400 metrów. Po połowie tego dystansu spięła się.
Już przed południem przechodzę na szersze rozwidlenie ( rzekę dzieli wyspa ok.80 metrów długości i z tego miejsca zrobione jest pierwsze zamieszczone w poście ogólne zdjęcie ). Na czarna pijawkę wyjmuje druga, samiczkę, 83 cm. Z ta także musiałem zejść ładny kawałek w dół, a walka zajęła trochę czasu.
Porównując te obie samiczki do złowionych w poprzednich wyjazdach wyglądają one naprawdę " mizernie".
Zaraz po tym zabrałem się do domu, bo troszkę do mam do przejechania (145 km).
Po drodze dzwonie do kumpla, który był dzisiaj nad Root River. I chociaż rzeki dzieli ok.30 km, całkiem inny był skład gatunkowy poławianych tam ryb. Tak jak opisywano w internecie, wędkarze poławiali łososia Coho i steelheady, chociaż poziom wody był b. niski. Zew natury pcha ryby w górę rzeki bez względu na wszystko.
Trochę mnie to wkurzyło, i nic innego mi nie pozostaje jak w tygodniu ( oby się udało ) zawitać nad tą rzeczką.