wiarus150 napisał:Właśnie wróciłem z ryb,z Parsęty i pewnie nikt w to nie uwierzy ale zostałem przegnany z rzeki przez dwuch kłusoli pijanych oczywiście gonili mnie jakieś 800m z zamiarem wpier....... mi za to że spaliłem siatkę która leżała na brzegu.Przepraszam za to słowo ale naprawdę nie ciekawie to wyglądało odechciało mi się łowić troci i tam być mimo że tak uwielbiam tą rzekę.Ten dzień napewno na długo zostanie w mojej głowie.
Nie wiem skąd jest kolega Wiarus, ale niech ktoś ze znajomych postawi mu browara i poklepie po plecach. Żeby się uczciwy wędkarz ewakuował znad rzeki przed jakimiś agresywnymi typami, to już jest zwyczajnie smutne...
Twój post to oczywiście dla mnie woda na młyn. Policja uzbrojona w pistolety by przed nimi nie uciekała, dostaliby pałami po nogach i wylądowali w areszcie. Cóż ma zrobić normalny wędkarz?
Koledzy,
Myśląc o tym co piszecie na temat Parsęty, nie mam nawet 1% żalu do Andrzeja i TMP za cokolwiek złego. Zdaję sobie sprawę z możliwości rozwiązań niekomercyjnych. Energia społeczna jest energią ekstra. A ilość pomyj za swoją pracę EKSTRA jaką niektórzy ludzie z TMP mieli wątpliwą przyjemność już nie raz przyjąć od roszczeniowych wędkarzy, przebrała wszelkie miary przyzwoitości. Mam więc nadzieję, że Wasze pretensje są skierowane do gospodarza łowiska. Energia społeczna jest gratis, a darowanemu koniowi...
Andrzeju,
Moim zdaniem celem działania nas wszystkich powinno być tworzenie łowisk. Bo jaki może być inny cel? Jeżeli tylko ochrona przyrody, to po co towarzystwa mają być nazywane wędkarskimi? Najlepiej założyć sobie towarzystwo ekologiczne. Ale jeżeli już mówimy o towarzystwach wędkarskich, to co jak nie łowiska może być celem??? Pomyśl o tym i wsłuchuj się nie tyle w propagandę, co w to, co ludzie mówią o wędkarstwie między wierszami. To się po prostu wyczuwa, zaś ostra konfrontacja poglądów, potrafi wyłuskać do końca prawdziwe cele poszczególnych osób, a zwykle ci którzy stoją okrakiem, po wysłuchaniu kilku rewelacji na temat autonomicznego zarządzania łowiskami, pokazują jak mocno stoją na lewej nodze w tamtej epoce, łącznie z modelem wędkarstwa którego tak naprawdę nie chcą zmieniać, ponieważ boją się tego co nieznane lub tego zwyczajnie nie lubią. Demony PRL-u stale do nas powracają w postaci odpowiedzialności zbiorowej. Jeszcze raz podkreślam, wiem, że rzeki są nasze, nie trzeba mi tego co chwila przypominać dyskredytując mnie stawem karpiowym... ale musimy w PZW wyznaczyć osoby które będą w naszym imieniu i za nasze pieniądze o te nasze rzeki dbać zawodowo. To jest nasza kasa i my możemy ją sobie przeorganizować.
Jeżeli będziemy liczyć na policję, to możemy sobie jeszcze długo nie połapać. Liczmy na siebie, jest nas cała masa. Toż nawet za komuny wspólna klatka schodowa nie oznaczała wcale braku dozorcy, nikt w "dozorcę z łapanki" się nie bawił. Tamte pokolenie jakoś to rozumiało, a to nowoczesne i europejskie tego nie rozumie? Była wtedy osoba wyznaczona i odpowiedzialna. Nie sposób wyznaczyć kogoś do tej roboty, kto jest strażnikiem w wolnym czasie i po godzinach. Ja chcę zadzwonić na dyżur gdzie telefon odbierze spragniony informacji strażnik zawodowy, ale by on miał pracę potrzebne są pieniądze. Koniecznie trzeba omawiać te sprawy budżetowe w pomorskich okręgach, bo ja w sumie nie wiem na czym stoimy i co możemy przy obecnych stawkach za łowienie.
Natomiast takie gadanie "kiedy policja weźmie się do roboty" - czy ono w ogóle ma sens? Czasami burmistrz nie może wymóc zmian w sposobie karania za określone wykroczenia na komendancie policji. Cóż więc da takie tupanie nóżką na forum? Z policją możemy co najwyżej grzecznie współpracować i to wszystko. Swoich strażników też powinniśmy mieć. Czy nas na to stać? Nie wiem. Wiedzą zapewne dyrektorzy okręgów.
Serdecznie pozdrawiam
Krzysiek