Jeżeli jest tak jak piszecie i kłusowe czytają nasze posty, to wkrótce „faziarze” z Karlina nakopią do d…py „muszkarzom” z Kołobrzegu bo ci przy ujściu Parsęty tak dokładnie blokują ryby że nic się chyba nie przedziera wyżej. Luknijcie na info znad Parsęty.
Trzeba się pogodzić ze wzrostem opłat i naciskać właśnie do zastosowania rozwiązań profesjonalnych a nie społecznych. I tu się zgadzam w 100% z krzyśkiem;)
Pomysł finasowania profesjonalnych służb powołanych do walki z kłusownictwem bardzo mi sie podoba ale nie chciałbym aby to finasowanie odbywało się za pośrednictwem obecnego gospodarza na Parsęcie porzez zwiększenie opłat za wędkowanie. Wolałbym żeby pieniądze z licencji wpływały na konto odpowiedniego organu w administracji samorządowej a następnie zasilały funkcjonowanie wspomnianych służb. Może dzięki temu władze lokalne dostrzegłyby, że za wędkarzami idą pieniądze i warto zainteresować się ich potrzebami bo to może dać wpływy do kasy.
Witam!
Dostrzegam nurtujący nas wszystkich problem kłusownictwa bardzo wyraźnie. Nie mogę jednak zgodzić się ze sposobem w jaki kilku z Was chciałoby rozwiązać ten problem. Szczególnie z tak radykalnym rozwiązaniem jak propozycja ALKINOOS2 (wysokość opłat za wędkowanie).
Załóżmy, że Parsęta, Rega, Słupia, Łeba, (a dlaczego by nie dorzucić do tego kilka dopływów wyżej wymienionych rzek?)stają się łowiskami specjalnymi. W tym momencie odbiera się możliwość wędkowania bardzo wielu ludziom (emeryci, renciści, osoby gorzej sytuowane). Od razu zaznaczę aby uniknąć niepotrzebnych komentarzy, że stać by mnie było na takie opłaty. Oczywiście można zepchnąć na margines osoby nie radzące sobie z wysokością opat, ale czy mamy do tego prawo???
Można w ten sposób zbierać środki na ochronę, zmniejszyć presję wędkarską - owszem. Można ograniczyć ilość zawodników startujących w różnego rodzaju zawodach poprzez wprowadzenie zaporowego wpisowego, ale czy chcemy osiągnąć cel bez względu na cenę? Czy takimi działaniami chcemy stworzyć "elitę nadwędkarzy"??? Sytuacja nie jest tak prosta. Nieprzemyślane działania mogą spowodować wylanie dziecka z kąpielą.
Od roku 1950 pomagamy spełniać wędkarskie marzenia - Koło Miejskie PZW w Kołobrzegu.
Lubię tematy które są pożywką dla dmycha!
Krzysiu tu masz pole do popisu, bez urazy i możesz nadal pisać swoje polityczne demagogie (choć pewnie w części masz rację).
Tylko weź pod uwagę jedno, że skoro upierasz się przy podwyższeniu opłat za wędkowanie (chodzi o racjonalną gospodarkę wodą czyli potrzeba więcej kasy) to większość z tych którzy teraz płacą "niskie" stawki przestanie w ogóle płacić i zajmą się kłusowaniem. Myślisz, że oni nie będą nadal chcieli mieć ryb w domu? Prawda jest taka, że większość wędkarzy chce mieć mięso a nie chce sobie powędkować (ileż się czyta o tym że ktoś nosi osękę, bo nie może wyciągnąć ryby, "płacę więc ryba ma być na patelni"). Według mnie to dotyczy ok 60% "naszych" forumowiczów tylko część się z tym nie ujawnia a znamienita część sama siebie oszukuje.
Ja powiem za siebie (jeśli chodzi o troć) jeśli uda mi się złowić (a jest to bardzo rzadko) to rybkę zabieram. Jeśli będą rzeki zarządzanie dobrze ( a przy okazji wyżej płatne) to w tym przypadku będę płacić i łowił bo troć to wspaniała ryba. Tego nie odpuszczę!
Ale Krzysiu jeśli Twoje wymagania się spełnią czy TY sam będziesz płacił opłaty za wędkowanie? Czy chcesz by ludzie robili to za Ciebie a Ty przyjedziesz połowić?
Mogę zapłacić więcej jeśli to będzie miało skutek choć w podwyższeniu ilości brań, bo ryb nie muszę zabierać.
Ale pstrągi jeśli władze danego PZW będą chciały to mogą utrzymać na wspaniałym poziomie, wystarczy ochrona (pod względem kłusownictwa i ekologii) oraz racjonalna gospodarka a nie zarybienia na papierze!!!
Ostatnio zmieniany: 2009/07/22 00:11 przez flowhere.
Witam!
Dostrzegam nurtujący nas wszystkich problem kłusownictwa bardzo wyraźnie. Nie mogę jednak zgodzić się ze sposobem w jaki kilku z Was chciałoby rozwiązać ten problem. Szczególnie z tak radykalnym rozwiązaniem jak propozycja ALKINOOS2 (wysokość opłat za wędkowanie).
Załóżmy, że Parsęta, Rega, Słupia, Łeba, (a dlaczego by nie dorzucić do tego kilka dopływów wyżej wymienionych rzek?)stają się łowiskami specjalnymi. W tym momencie odbiera się możliwość wędkowania bardzo wielu ludziom (emeryci, renciści, osoby gorzej sytuowane). Od razu zaznaczę aby uniknąć niepotrzebnych komentarzy, że stać by mnie było na takie opłaty. Oczywiście można zepchnąć na margines osoby nie radzące sobie z wysokością opat, ale czy mamy do tego prawo???
Można w ten sposób zbierać środki na ochronę, zmniejszyć presję wędkarską - owszem. Można ograniczyć ilość zawodników startujących w różnego rodzaju zawodach poprzez wprowadzenie zaporowego wpisowego, ale czy chcemy osiągnąć cel bez względu na cenę? Czy takimi działaniami chcemy stworzyć "elitę nadwędkarzy"??? Sytuacja nie jest tak prosta. Nieprzemyślane działania mogą spowodować wylanie dziecka z kąpielą.
Cóż, gdzieniegdzie takie rozwiązania, jak zaproponowałem, funkcjonują. Każdy jest zadowolony, uśmiechnięte twarze wędkarzy z pięknymi pstrągami, głowacicami, lipieniami...
Ja nie mówię by wszystkie rzeki objąć wyższą opłatą, ale wędkarze Pomorza muszą stworzyć odcinki specjalne! Na rzekach trzeba zarabiać, z odpowiednim budżetem zyska się przychylność wielu osób, a i o różne dotacje łatwiej kiedy jest konkretny wkład własny.
Cały ból w dupie jest wynikiem nadmiaru rzek i znikomej opłaty. Natomiast walką z kłusownictwem muszą zająć się profesjonaliści. Kilka postów wyżej ktoś z TMP napisał o wyższej liczbie ekip kłusowniczych, które namnożyły się od powstania towarzystwa, pozostawię to bez komentarza, każdy powinien sam wyciągnąć wnioski. Dodam tylko, że szanuję pracę towarzystw, zaangażowanie, dobre chęci...
I tak na marginesie, przykład Sanu pokazuje, że można wysokie opłaty pogodzić z pragnieniami różnych wędkarzy. Odcinek poniżej OS-u również jest dobrze pilnowany, są tam ryby, a opłaty zdecydowanie niższe. Owszem, ryb trochę mniej, ale mimo wszystko wiele osób wraca stamtąd bardzo zadowolonych.
Nie każdego stać na każdy telewizor, nie każdego stać na każdy samochód, nie każdego...itd. Co nie znaczy, że należy wyrównać do dołu i sprzedawać jedną markę, dostępną dla wszystkich.
Ja zrezygnuję z wielu rzeczy by złowić pięknego łososia, jeśli trzeba to kupię sobie wędkę za 100zł, zamiast budować kolejną za tysiaka...
Jeśli macie racjonalną propozycje jak bez funduszy poradzić sobie z kłusownictwem, ogólną grabieżą itd., to ja chętnie poprę taką inicjatywę.
Warto posłuchać, os dunajec:
Ostatnio zmieniany: 2009/07/22 11:51 przez alkinoos2.
coś chyba żle zrozumiałem ,nieusłyszałem jak dają sobie radę z kłusolami,a co do wcześniejszej wypowiedzi''Pomysł finasowania profesjonalnych służb powołanych do walki z kłusownictwem bardzo mi sie podoba ale nie chciałbym aby to finasowanie odbywało się za pośrednictwem obecnego gospodarza na Parsęcie porzez zwiększenie opłat za wędkowanie. ''wolałbym żeby moja składka w chociarz 80% szła na wodę a nie moloch pzw bo niewydaje mi się żeby tak było:( a jak pzw zwiększy jeszcze bardziej opłaty a nic się nie zmieni nad wodą przestanę płacić i zacznę wędkować w morzu
popieram;) pewie jak wiekszosc byłbym w stanie zapłacic pare stówek za taka licencje,i łowic.to co teraz?trzega wysadzic główna siedzibe pzw?:unsure:końcówka filmu jest mocna
Dodam, że nie jestem z Pomorza i nie znam tamtejszych realiów, ale kłusownictwo, o którym piszecie jest skandalem. Jak również skandalem są informacje typu: "jeżdżę 20 lat na trocie i jeszcze nie złowiłem" albo opisy ucieczki przed kłusolami itd.
Zdaje sobie również sprawę, że w przypadku ryb wędrownych, trudno jest zrobić OS i zagwarantować jego rybność, ale wydzielenie tych lepszych, gdzie ryba dłużej się utrzymuje jest chyba realne.
PZW... łowiska na południu są własnością PZW, czyli można. U Was jest Łupawa, byli znajomi (też z czasem się wybiorę) i wrócili "happy".
Jak sobie radzą z kłusownictwem? Stałe kontrole. Wiem, na Pomorzu jest trudniej upilnować rzekę, choćby z powodu terenu itp. Nikt nie mówi, że będzie łatwo i od razu będą wyniki.
Pieniędzmi powinny dysponować towarzystwa opiekujące się konkretną wodą, mogą być to struktury w ramach PZW, idzie raczej o ludzi, mniej o to czy pod szyldem PZW, czy innym.
Ochrona...
– agencje ochrony mienia itp.
– można mobilizować PSR, np. kwota za złapanie kłusola na rzece x + wspomaganie społeczne (np. w ramach zniżki za łowienie, no i oczywiście kto chce, jednak główny ciężar ochrony musi spoczywać na profesjonalistach)
Odcinki wydzielone...
– na początek można zrobić pstrągowo-lipieniowe, wydają się łatwiejsze do realizacji niż trociowe, zarabiać pieniądze, a powoli pojawi się światło w tunelu
– reklama w prasie, foldery agroturystyczne z noclegami w okolicy łowisk itd.
Na wszystko potrzebne są pieniądze...
Nie chcę nikogo pouczać (bo nie lubię), ale włos mi się jeży na głowie jak czytam co się dzieje. To wszystko to tylko moje sugestie.
Drobna historyjka zasłyszana przy jednym z odcinków specjalnych na południu:
Miejscowy idzie przez wieś z wędką spławikową, z jednego z domów słychać głos:
- Tylko spróbuj łowić w rzece lipienie, to mój ojciec skopie...
– nie, nie ja tylko na starorzecze
Głos z domu, to syn właściciela agroturystyki nad rzeką...
Tak zmienia się mentalność. Na pewno jest to proces powolny, ale może warto...
I jeszcze jedno, nad San mam równie daleko jak na Pomorze, czyli 400+ w jedną stronę... I jak już mam jechać, to wolę...