TEMAT: Wydra, norka amerykańska-za duża populacja??????

Kilka faktów na temat wydry na początku dsykusji były posty o jej żarłoczności.
Na wolności nie zjada więcej niż 1 kg ryb na dobę (Erlinge 1967).
Ryby stanowią 51% biomasy ofiar w okresie wiosna - lato i 40% jesienią i zimą (Jędrzejewscy i inni 20001).
Ofiary ryb karpiowatych, okoniowatych i kozowatych mają średnio 10-11cm długości (Brzezińscy i inni). Przeważają ryby drobne o długości do 20 cm i masie 100-200g (Vajsfeld 1977).
Pokarm norki:
40% biomasy ofiar to ryby, natomiast poniżej 10% stanowią ryby w okresie jesienno - zimowym (Jędrzejewska i inni). Zapotrzebowanie dobowe norki na mięso w niewoli to 200 g.
Zaęszczenie wydry 1,3 -5 osobników na 10 km rzeki.Zagęszczenie norki 0,3 - 7,5 osobnika na 10 km rzeki.
Jak widać nie są to porażające liczby jak się ma normalne łowiska, ale przy tak posunietej degradacji rzek wszystkie drapieżniki bedą nas denerwować. Możemy też winić owady drapieżne, że pożerają narybek. Piorytet to naprwawa naturalnych ekosystemów.

randap1972 napisał:

Szczepionki przeciw wściekliźnie stosowane były również wtedy ,kiedy lisy tępiono bezlitośnie.Owszem w ilościach mniejszych i odpowiadających populacji.Osobiście brałem udział w ich rozrzucaniu z dwupłatowca AN-2.

To co napisał Randap1972 jest jedyną słuszną przyczyną zwiększonej populacji w/w zwierząt.

Nie mogę zgodzić się w całości z wywodami kolegi" krużnyj".Być może naukowe dowody na ilość spożywanego pokarmu przez wydry są prawdziwe ale nie odzwierciedlają charakteru polowań zwierzaka.Przykład: -w stawiku usytuowanym tuż przy brzegu Brdy, działkowicz z uporem maniaka hodował kolorowe karpie.W końcu ,po kilku latach musiał się poddać.Okazało się,że wydry wyłapywały wszystkie ryby nie tylko by je pożreć ale i dla samej przyjemności polowania.Tych ,których nie pożarły pozostawiały na brzegu z rozgryzionymi łbami i więcej się nimi nie zajmowały. Trwało to zawsze do chwili wyłowienia ostatniego karpia w stawie.

A czy Kolega nie skorzystał by z suto zastawionego szwedzkiego stołu? Własnie ten stawik dobrze obrazuje, Co się dzieje z naszymi rzekami. W stawiku nie ma naturalnych kryjówek ryby są jak na patelni. Nie ma tam zróznicowania dna, leżących drzew, zwałów darni. Ryby stają się łatwym łupem, a że norki są gat. wyjątkowo plastycznym bez problemu poradzą sobie z nimi. Naturalna pojemność środowiska to nie tylko baza pokarmowa, ale także liczba schronień, miejsc odpoczynku itd. Bardzo dobry przykład Kolega przytoczył, dziękuję.

Osobiście nie darzę sympatią norki jak kazdego obcego gatunku, a że wywiera negatywny wpływ na rodzimą faunę jest bezdyskusyjne. Tylko, że niestety nie jesteśmy w tym bez winy.

Do kolegi"krużnyj"-proszę dobrze zrozumiec o czym pisałem -nie chodziło o norki tylko o wydry i ich nieposkromiony instynkt zabijania nawet wówczas kiedy są zupełnie syte.Pozostawione na brzegu karpie trzeba było zakopywać ponieważ wydry sie nimi już nie interesowały a w nocy zabijały następne.

Co randap widział to napisał: niektóre koła łowieckie uzależniają otrzymanie odstrzału na jelenia byka lub odstrzał dzika na użytek własny przez członków danego koła odstrzałem określonej ilości lisów dowodem mają być uszy. Tak przynajmniej działo się w zeszłym roku w jednym z kół łowieckich w którym mam znajomych,ponieważ myśliwi niechętnie pozyskiwali lisy.Jak się oblicza ilość zwierzyny w danym obwodzie łowieckim przeznaczonej do odstrzału tego do końca nie wiem to domena myśliwych oni to wiedzą lepiej.Ponieważ jak twierdza że najpierw hodują a potem pozyskują tyle ile mogą.Redukcja części populacji lisów jest ochroną zwierzyny drobnej czyż nie krużnyj.

Kolega ma rację. Każdy drapieżnik czy wilk, wydra albo norka jak będzie miał możliwość, to zabije dostępną ofiarę. W naturze rzadko się zdarza aby pokarm był dostępny w nadmiarze, a drapieżnik instynktownie chce zapewnić sobie dostatek pokarmu. Rządzi instynkt. Przykład owiec i wilków. Sam widziałem kolonie lęgowe mew śmieszek na wyspie na zal. Siemianówka bez głów. Robota norki lub wydry. Wydry do niedawna były bardzo rzadkie, norki europejskie wyginęły. Pierwszy raz stajemy przed takimi problemami, a zniekształcenie środowiska wcale nam w tym nie pomaga. Bez zdrowego i różnorodnego środowiska samo ograniczanie populacji drapieżników nic nam nie da. Będziemy ponosić ogromne koszty wyrzucane w błoto.