Bardzo ciesze sie, ze powstal ten watek, bo to znaczy ze sa wedkarze, ktorzy nie boja sie mowic o tym publicznie. FORSa obserwuje juz od roku, ale dlugo sie nie odzywalem, bo ogladajac zdjecia z wypraw dosyc mocno sie zniesmaczylem. Zeby nie bylo watpliowsci, nie jestem ortodoksem i czasami tez do domu przynosze rybe, ale nie traktuje wedkarstwa jako sposobu na zdobywanie pozywienia dla rodziny.
W zasadzie na temat keltow wszystko juz zostalo powiedziane przez przedmowcow, ze nie sa ryba sportowa, ze zrobily swoje i nalezy im sie szacunek, ze sa cenne bo prawdopodobnie znowu podejda do tarla, i ze juz tak poza tym wszystkim sa niesmaczne. Szkoda, ze lowcy keltow nie podjeli rekawicy i nie chcieli sie bronic. A moze powyzsze fakty wytracily im wszystkie argumenty z reki. Nie wiem, ale napewno pozytywnym efektem jest to, ze po likendzie nie pojawily sie nowe fotki z wymietolonymi rybkami. Nie oznacza to, ze nagle wszyscy doznali olsnienia, ale zapewne ten post dal im cos do myslenia. I bardzo dobrze, bo moze na FORSie poza rozpropagowaniem wedkarstwa morskiego uda sie dokonac rewolucyjnej, jak na Polske, zmiany w podejsciu do keltow.
Jesli chodzi o odlowy i sztuczne tarlo, to opowiem jak to wyglada w Szkocji. W listopadzie mialem okazje odwiedzic wylegarnie nad rzeka Don (prawie kazda wieksza rzeka ma swoja wylegarnie). Co roku jest ustalany inny limit na odlowy w zaleznosci od wynikow badan prowadzonych przez ichtiologa zajmujacego sie rzeka. Ryby sa przechowywane w specjalnych sadzach na jednym z doplywow rzeki. Do tarla sa wybierane tylko dojzale sztuki. Najpierw sie je usypia i pobiera ikre i mlecz. Potem ryby wracaja do specjalnych basenow, gdzie dochodza do siebie, a nastepnie sa wypuszczane do rzeki, niezaleznie od kondycji. W przypadku lososi przezywalnosc jest niewielka, 15-20% dla samic, a dla samcow ponizej 5%... Ale nie ma zadnego gdybania, kombinowania i podejzen.
Pozdrawiam