Nie mogę się zgodzić z @mysha, że sztuczne tarło nie doprowadza do zubożenia puli genowej populacji.
Przeprowadziłem sobie następującą dedukcyję:
Kilogramowa samica troci ma około- 1500 ziaren ikry.
Przy założeniu, że w warunkach sztucznego tarła do stadium smolta dorasta co drugie sztucznie zapłodnione ziarenko ikry (to jest akurat moje przypuszczenie), dla uzyskania 100 000 smoltów potrzebujemy: (2*100 000/ 1 500) = 133,32 kg samic. Załóżmy że do sztucznego tarła użyto (133,32/3,335kg)= 40 sztuk samic (3,335 kg każda). Do tego tarła użyto także 10 samców.
Z tych 40 samic mamy 100 000 smoltów, które trafiają do rzeki jako ryby zdrowe, wypuszczane w strefie przyujściowej rzeki, i bez naturalnych wrogów, prawie w całości spływają do morza, załóżmy że trochę tych smoltów padło. W morzu 30% ryb odłowią rybacy, a do rzeki wróci powiedzmy połowa tego co wpuszczono czyli 50 000 ryb.
Czyli mamy duże stado tarłowe, ale nie ważne ile sztuk dopłynie do tarlisk, ważne że co dziesiąta z nich ma tego samego ojca, a co czterdziesta tą samą matkę!!!
Dla porównania żeby do rzeki wróciło 50 000 ryb z naturalnego tarła, przy założeniu że z liczby naturalnie zapłodnionej ikry do morza spływa 2 %, a potem połowa (podobnie jak założyłem to u ryb sztucznych) jest odławiana lub ginie w inny sposób, to ryby musiały by złożyć (2*50 000/2%) = 5 000 000 ziaren ikry. Przy tym samym założeniu masy samicy (5 000 000/1 500/3,335)= 1 000 samic!!
Tak więc ostrożnie szacując 1 000 dziko trących się samic daje tyle samo rzece co 40 sztucznie wytartych. Z tego rozważania wynika też, że w naszej populacji z naturalnym tarłem statystycznie co tysięczna rybka jest z tej samej matki, a w sztucznym co czterdziesta!!
Prawdopodobieństwo że do kolejnego sztucznego tarła odłowi się ryby ze sobą blisko spokrewnione, przy założeniu że odławiane tarlaki pochodzą ze sztucznego tarła, jest relatywnie bardzo duże, i wzrasta w każdym kolejnym odławianym pokoleniu. Prawdopodobieństwo takie rośnie gdy maleje ilość naturalnych tarlisk w rzece, a struktura populacji daje przewagę liczebna rybom z zarybień.
Dla mnie zasady doboru naturalnego i różnorodności genetycznej, a co za tym idzie siły i zdolności adaptacyjnych populacji jest oczywiste. Tak samo oczywistym jest fakt, ubożenia puli genetycznej ryb hodowanych przez człowieka (a tak należy rozumieć populację troci w Polsce). To co mamy w rzekach (w czasie ciągu tylko niestety) to jest akwakultura, a nie populacja, bo żadna rzeka nie ma takiego areału tarlisk aby w sposób naturalny wyprodukować ilości smoltów jakie są do nich obecnie wpuszczane.
Dlatego tylko naturalne tarło jest szansą na silne i zdrowe ryby w naszych rzekach. Dalsze utrzymywanie zarybień w obecnej skali doprowadzi do nieodwracalnego „skundlenia i upośledzenia” populacji.
p.s. Przypomnę że kiedyś każdy kundel był wilkiem, a świnia dzikiem
Gratulację dla cierpliwego który ogarnął mój tok myślenia
Kuba