Widzę, że Ktoś postanowił wspiąć się na wyżyny intelektualne i napisać o prawdzie i racji. Gratuluje, szkoda tylko, ze zapomniał dopisać coś o szacunku dla innych i obłudzie.
Od b. dawna piszę, że zarybienia zarybieniom nierówne. Sam tego nie wymyśliłem sparafrazowałem raczej krótkie streszczenie które gorąco polecam w celu zrozumienia dalszej części mojej wypowiedzi:http://kbn.icm.edu.pl/pub/kbn/eureka/0105/64c.html
No więc jak można się zorientować na skutek min. nonszalanckiej polityki zarybieniowej mamy bardzo dokładnie ujednolicone populacje troci z różnych dorzeczy z JEDNYM MAŁYM WYJĄTKIEM. Skutkiem tego jest to, że prawdopodobnie bezpowrotnie zniszczono lokalne adaptacje tego gatunku i NIE JEST ON W STANIE UTRZYMAĆ SIĘ DZIĘKI NATURALNEMU TARŁU. Innymi słowy czego by teraz nie robić, ile by przepławek nie wybudować to ryby te istnieją i pewnie w przyszłości będą istniały dziek sztucznym zarybieniom ZE WSZYSTKIMI NEGATYWNYMI KONSEKWENCJAMI Z TEGO WYNIKAJĄCYMI (
www.salmon.pl/artykuly/publikacje/zarybi...genetyka-populacyjna). Dla mnie jako, że działałem społecznie i wierzyłem w to co robię stwierdzenie tego faktu było szokiem.
No więc rozumiem rację tych którzy za wszelką cenę postanowili uchronić jedną z ostatnich lokalnych adaptacji tego gatunku. Szanuję ich i naprawdę m kibicuję. Miałem nawet kilkakrotnie wątpliwości, ale swoich przekonań zmienić nie potrafię i nie zgodzę się aby w imię jakiś wyższych wartości uwiarygadniać rzeczy delikatnie mówiąc b. wątpliwe i naukowo moim zdaniem nie do udowodnienia. A co z populacjami troci z innych dorzeczy? A co z rozliczeniem efektów 30 letniej restytucji łososi do naszych rzek? Za dużo czasu i pracy poświęciłem min. na czytanie o tym i pisanie pism, pilnowanie tarlisk i wiarę w to co robiłem aby to ot tak po prostu zaakceptować