Artur Furdyna napisał:
Z tymi podziałami ekosystemów na kawałki byłbym bardzo ostrożny... i dopiero po zbudowaniu skutecznego systemu kontroli i egzekucji ewentualnych szkód.
Co do gotowych struktur, to z moich doświadczeń z kołami mam taki wniosek, że znaczna część z nich nie powinna mieć prawa zarządzania nawet stawem ppoż
Artur, załóżmy, ze co 10 koło dałoby sobie radę z powierzoną jej wodą. Czyli na 10% łowisk byłoby normalnie, 90% by nie dało. Ja myślę, że jest to cały czas dobry deal, biorąc pod uwagę tę beznadzieję, którą mamy teraz. Co więcej, ci zarządzający tymi 10% przejmowaliby wody od tych 90%, tak działa rynek. To jest wstrząs, ale zaszliśmy już tak daleko, że wstrząsu nie da się uniknąć. Im dalej będziemy to odkładać, tym wstrząs będzie większy.
Oczywiście można wiele zrobić, żeby ten szok złagodzić. Jak piszesz - system kontroli, czy chociażby opieka merytoryczna w postaci ichtiologa okręgowego. Poza tym, wody oddawane byłyby w ręce kół dopiero, gdy te przedstawią akceptowalną wizję rozwoju. To się gdzieniegdzie dokonuje samoistnie - taka Ina na przykład jest praktycznie w Waszych rękach. Jak ktoś już napisał - kluczem jest identyfikacja wędkarza ze "swoją" wodą.
P.S. Ja dzisiaj zrobiłem 130 km nad rzekę, o której na forach nikt nie pisał nic od 2-3 lat, licząc, że ludzie trochę o niej zapomnieli i coś tam jeszcze pływa. Wierz mi, wolałbym wydać trzy razy tyle ile wydałem na paliwo i dać zarobić opiekunowi wody, na którą bym z góry wiedział, ze jest sens jechać, bo jest w dobrych rękach. Nie znaczy to, że oczekuję brań za każdym razem - ale wiem przynajmniej, że jeśli nie mam brań, to jest to wina moich umiejętności albo fazy księżyca, a nie braku ryb